Na takie sankcje Rosja nie była gotowa
Wysoki poziom rezerw walutowych i zasoby w Funduszu Dobrobytu Narodowego (FDN) to dwa czynniki przywoływane w kontekście siły ekonomicznej Rosji i odrobienia przez nią lekcji po sankcjach z 2014 r. Czy Rosja jest rzeczywiście lepiej przygotowana niż poprzednio, czy może słaba, jak nigdy dotąd?
Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy
Rosyjskie rezerwy walutowe na koniec 2021 roku osiągnęły 630,6 mld dolarów (w 2013 r. wynosiły 509,6 mld), a 18 marca (ostatnia oficjalna publikacja banku centralnego Rosji - CBR, który zapowiedział na najbliższe trzy miesiące brak innych danych) 634,2 mld dolarów. Według statystyki CBR w lutym ponad 460 mld rezerw w postaci gotówkowej lub w papierach wartościowych zdeponowanych było za granicą. To spowodowało, że rezerwy walutowe, podstawowy element rosyjskiego "systemu obronnego", stały się najbardziej wrażliwą na sankcje jego częścią.
28 lutego 2022 r. kraje zachodnie wprowadziły sankcje wobec banku centralnego Rosji, "które uniemożliwią Bankowi Rosji wykorzystanie własnych międzynarodowych rezerw do złagodzenia skutków zachodnich sankcji". W praktyce oznaczało to, że Rosja utraciła dostęp do ponad 345 mld dolarów, tj. ponad połowy (54,4 proc.) swoich rezerw walutowych. Pogorszyło to w znaczący sposób płynność CBR, utrudniając skalę interwencji na rynku walutowym w obronie rubla, który gwałtownie traci na wartości. Ograniczone zostały też możliwości przeciwdziałania szybko narastającej inflacji.
Trudności są tym większe, że w części rezerw pozostających do dyspozycji CBR 133,1 mld dolarów przypada na złoto, które jest znacząco mniej płynnym środkiem finansowym do wykorzystania w bieżących transakcjach niż zasoby gotówkowe. Skalę problemu dodatkowo powiększają amerykańskie sankcje zakazujące zakupu, przyjmowania depozytów i pośredniczenia w zbycie rosyjskiego złota. Na blokadę rezerw banku centralnego Rosja nie była przygotowana, a powinna, gdyż już wcześniej takie podejście było zastosowane wobec Libii w 2011 roku, Iranu w 2012 r., Wenezueli w 2019 r. i Afganistanu w 2021 r.
Drugim - obok rezerw walutowych - elementem, tworzącym poduszkę bezpieczeństwa dla rosyjskiej gospodarki w obronie przed sankcjami, jest Fundusz Dobrobytu Narodowego (FDN), na którego rachunkach zgromadzono według stanu na koniec stycznia 2022 roku 174,9 mld dolarów. Nie jest to suma powalająca, zważywszy na to, że w analogicznym funduszu np. Norwegia zgromadziła 1,3 bln dolarów, a o skali potrzeb może świadczyć to, że w okresie listopad 2021 - styczeń 2022, a więc przed uruchomieniem działań obronnych przed sankcjami, jego zasoby zmniejszyły się już o 23 mld dolarów.
Szybki przyrost zasobów FDN był możliwy po wprowadzeniu w 2017 r. reguły budżetowej, zgodnie z którą dochody z ropy naftowej przy cenie 40 dolarów za baryłkę wpływają bezpośrednio do budżetu (co roku cena jest powiększana o 2 proc.), powyżej zaś na rachunek FDN. Przy cenach ropy w rosyjskim eksporcie w ostatnich pięciu latach na poziomie 51-70 dolarów za baryłkę (jedynie w 2020 roku cena wyniosła 42 dolary), pieniądze wpływały do FDN szerokim strumieniem, kosztem ograniczenia bieżących wpływów budżetowych, a w następstwie - wydatków, w tym na sferę gospodarczą i socjalną. Jeśli pominąć dwa ostatnie lata pandemii, wydatki budżetowe w latach 2014-2019 realnie (z uwzględnieniem inflacji) spadły o prawie 7 proc.
Zgromadzenie zasobów FDN, jako poduszki bezpieczeństwa na wypadek nowych sankcji, stało się priorytetem, realizowanym z powodów geopolitycznych, kosztem rozwoju gospodarczego. Operacja się udała, ale... w świetle podstawowych parametrów rozwoju gospodarczego ostatnie osiem lat to lata stracone dla gospodarki i degradacja Rosji na gospodarczej mapie świata. W 2013 roku zagraniczne inwestycje bezpośrednie w Rosji wyniosły 69,2 mld dolarów, podczas gdy w 2020 roku tylko 9,5 mld. Jeszcze bardziej skurczyły się inwestycje rosyjskie za granicą z 86,5 mld dolarów w roku 2013 do 5,8 mld w 2020 roku.
Lata 2013-2021 to okres stagnacji i zastoju gospodarczego. Średnioroczne tempo wzrostu w tym okresie wyniosło 0,4 proc., podczas gdy gospodarki światowej 3-4 proc. W efekcie z dochodem narodowym (PKB) w 2021 roku w wysokości 1647,6 mld dolarów Rosja była 11. gospodarką świata, podczas gdy w 2013 r. zajmowała 8. miejsce z dochodem 2288,4 mld. dolarów. Nastąpił silny spadek dochodów realnych ludności o 7,5 proc. (w powszechnym odczuciu spadek był dużo głębszy). Mimo zaciskania pasa dług publiczny zwiększył się z ok. 10,5 proc. w 2013 r. do ok. 20 proc. PKB w 2021 roku.
Podczas gdy cały świat inwestował w rozwój gospodarczy, w tym również kosztem powiększania długu publicznego, Rosja przy stosunkowo niewielkim jego poziomie w porównaniu z rozwiniętymi krajami, odkładała pieniądze na czarną godzinę, z marnym zresztą skutkiem, gdyż w momencie nadejścia tej czarnej godziny, Rosja wydaje się być słaba, jak nigdy dotąd. Sankcje trafiają na znacznie osłabiony organizm rosyjskiej gospodarki.
Surowce, w tym w szczególności ropa i gaz zawsze postrzegane były w Rosji jako coś szczególnego, co dawało poczucie bezpieczeństwa, ale i siły. Przejawem takiego kierunku myślenia było postrzeganie surowców energetycznych, nie jako zwykłych towarów, ale jako istotnych narzędzi realizacji polityki zagranicznej. Programowo zostało to wyartykułowane w dokumencie rządowym z 2009 roku "Strategia Energetyczna Rosji do 2020 r.". W preambule w części dotyczącej celów i priorytetów strategii energetycznej, zasobom energetycznym przypisano rolę "bazy rozwoju gospodarki oraz instrumentu prowadzenia polityki wewnętrznej i zagranicznej", zaś w części dotyczącej bezpośrednio ropy i gazu, obu tym surowcom przypisywano strategiczny cel "zabezpieczenie politycznych interesów Rosji". W tej roli gaz występował wielokrotnie, a ostatnio na europejskim rynku jako narzędzie wymuszania przez Rosję, poprzez ograniczenie dostaw, korzystnych dla niej decyzji w sprawie Nord Stream. Skutkowało to gwałtownym wzrostem cen.
Sektor paliwowo - energetyczny to podstawowe źródło dochodów budżetowych Rosji. Podatek eksportowy od wywozu ropy naftowej, gazu ziemnego, produktów naftowych oraz podatek od ich wydobycia, to 40-50 proc. wpływów budżetowych. Sektor ten to również główne źródło wpływów dewizowych, a ropa, gaz i pochodne, stanowiąc 50-60 proc. wartości rosyjskiego eksportu, decydują o corocznym wysokim dodatnim saldzie obrotów handlu zagranicznego. Saldo to jest decydującym czynnikiem kreującym wysokie nadwyżki na rachunku obrotów bieżących w bilansie płatniczym. Na koniec 2021 r. dodatnie saldo obrotów handlu zagranicznego według szacunków wyniosło 185,9 mld dolarów, a w okresie styczeń - luty 2022 roku 46,2 mld przy dodatnim saldzie na rachunku obrotów bieżących w wysokości odpowiednio 120,3 mld i 39,2 mld dolarów.
Sankcje wobec Rosji po ataku na Ukrainę nie objęły jednak surowców energetycznych, chociaż według powszechnej opinii to właśnie uderzenie w ten sektor przyniosłoby największe szkody rosyjskiej gospodarce. Mimo braku sankcji według JP Morgan około 70 proc. rosyjskiej ropy naftowej ma trudności ze znalezieniem nabywców i to pomimo znaczącego zwiększenia dyskonta cenowego w stosunku do ropy Brent, z normalnie stosowanego 3-4 dolary do 20-25 dolarów (Shell kupił nawet z dyskontem 28,45 dolarów). Po nałożeniu przez UE i USA sankcji na rosyjski sektor bankowy nabywcy rosyjskiej ropy mają trudności z otwarciem akredytywy. Ponadto stawki frachtowe wzrosły kilkakrotnie, a niektórzy armatorzy odmówili udostępnienia statków w obawie przed ryzykiem nowych sankcji. Podobne trudności pojawiły się w sprzedaży rosyjskich produktów naftowych.
Problemy ze sprzedażą surowców z Rosji pogłębiły się dodatkowo, gdy 8 marca Stany Zjednoczone nałożyły embargo na zakup rosyjskiej ropy. Do końca roku również Wielka Brytania przestanie importować ropę z Rosji. USA importują głównie rosyjski olej opałowy. Wielkość importu w 2021 roku wyniosła około 33 mln ton. Dostawy rosyjskiej ropy i produktów naftowych do Wielkiej Brytanii w 2021 roku wyniosły około 16 mln ton. Tym samym na te kraje przypada ok. 13,7 proc. rosyjskiego eksportu, który w ubiegłym roku wyniósł 214 mln ton ropy i 144 mln produktów naftowych. Największym konsumentem pozostaje UE, która absorbuje ponad 60 proc. rosyjskiego eksportu ropy i około 45 proc. eksportu produktów naftowych. Choć UE nie przystąpiła do embarga, to jednak pozycja USA może mieć psychologiczny wpływ na zachowanie największych handlowców i konsumentów, zwiększając presję na uczestników rynku do jeszcze większego unikania zakupu rosyjskiej ropy.
Do sankcji przyłączyły się Włochy, które importują z Rosji blisko 30 mld metrów sześciennych gazu, co zaspokaja ponad 40 procent ich potrzeb. Włochy zapowiedziały, że za dwa miesiące będą w stanie zmniejszyć import gazu z Rosji o połowę, a za dwa lata całkowicie uniezależnić się od rosyjskich dostaw paliw. W tym kontekście największa włoska firma energetyczna ENI zrezygnowała z odnowienia, wygasającej w tym roku umowy na dostawy ropy naftowej z Rosji (10 proc. zapotrzebowania Włoch). Również inne wiodące firmy światowego rynku energetycznego, takie jak Shell, BP zapowiedziały rezygnację z zakupu rosyjskiej ropy i zamiar stopniowego ograniczania zakupów gazu.
Według Departamentu Energii USA wydobycie ropy w Federacji Rosyjskiej zmniejszy się o 0,25 mln baryłek dziennie w marcu i o kolejne 0,5 mln baryłek dziennie w kwietniu. Według oceny analityków Oxford Institute for Energy Studies ograniczenia ze strony nabywców zewnętrznych mogą doprowadzić do znacznie większego spadku wydobycia ropy w Rosji, tj. o 3-4 mln baryłek dziennie, czyli o około 30 proc. już w kwietniu. Taki scenariusz załamania wydobycia rosyjskiej ropy byłby porównywalny jedynie z upadkiem przemysłu naftowego na początku lat 90. po rozpadzie ZSRR.
Z dnia na dzień Rosja przekonuje się, że to nie importerzy muszą drżeć przed groźbą wstrzymania dostaw, ale to jej samej przyjdzie zmierzyć się ze skutkami zmniejszającego się popytu na rosyjskie surowce. Przytoczone przypadki to dopiero początek. Problemy zaczną narastać również na głównym rynku zbytu rosyjskich paliw w UE. Już w najbliższych dwóch-trzech latach eksport gazu na tym kierunku może zmniejszyć się o 30-40 proc. Rosja ma o czym myśleć, gdyż na UE i Wielką Brytanię przypada ponad 63 proc. rosyjskiego eksportu paliw, a po uwzględnieniu Stanów Zjednoczonych, Japonii i innych krajów, które przyłączyły się do sankcji jest to już 80 proc. Groźba dotyczy zresztą nie tylko paliw. Boeing na przykład, już zrezygnował z importu tytanu, mimo że dostawy z Rosji zaspokajały 1/3 jego zapotrzebowania na ten metal.
Wizja tego, że ropa, gaz i cały sektor paliwowo-surowcowy z gwaranta bezpieczeństwa i narzędzia obrony przed sankcjami przekształci się w kolejną branżę wymagającą wsparcia i opieki, wydaje się wielce prawdopodobna i niezbyt odległa. Rosja spokorniała i już zaczęła wyciągać wnioski z nowej rzeczywistości. Gazociągi przesyłowe, które miesiącami świeciły pustkami (Jamał - Europa), czy też wykorzystywane były minimalnie (tranzytowe gazociągi Ukrainy), z dnia na dzień zapełniły się rosyjskim gazem.
Rosja jest w szoku. Skala wyzwań, przed którymi stanęła, przekracza wielokrotnie to, czego mogła się spodziewać. Rozszerzający się nieprzerwanie zakres restrykcji uniemożliwia aktualnie nawet szacunkowe określenie skali możliwej zapaści, niezbędnych programów pomocowych dla gospodarki, a nawet parametrów dochodów budżetowych takich jak wielkość eksportu, inflacji, kursu rubla i innych.
Rosja w najbliższych tygodniach będzie musiała przetrwać skutki sankcyjnego tsunami oraz bezpośrednie skutki blokady handlowej. 11 marca prezydent USA Joe Biden ogłosił kolejne sankcje wobec Rosji, oświadczając, że Stany Zjednoczone wraz z Unią Europejską i państwami G7 zawieszą normalne stosunki handlowe z Rosją, odbierając jej klauzurę największego uprzywilejowania. Umożliwi to podniesienie ceł, utrudniając Rosji eksport również towarów nieobjętych sankcjami. Chodzi nie tylko o eksport, ale także o dostępność dóbr i technologii krytycznych dla rosyjskiej gospodarki. Unia Europejska dla Rosji jest nie tylko importerem, ale także dostawcą sprzętu przemysłowego.
W 2021 roku około 40 proc. rosyjskiego importu (378 miliardów dolarów) pochodziło z UE, Wielkiej Brytanii i USA. Głównym towarem importowym Rosji są maszyny, mechanizmy i pojazdy, stanowią one około 40 proc. wszystkich zakupów za granicą. Głównymi dostawcami tych towarów są firmy europejskie. W kluczowych sektorach produkcyjnych rosyjskiej gospodarki dostawy importowe zapewniają około 30-70 proc. produkcji. Zależność od importu jest najbardziej krytyczna w produkcji komputerów i elektroniki, maszyn, mechanizmów i pojazdów.
Jeżeli Rosja chciałaby pomóc w miarę dostateczny sposób wszystkim sektorom, które takiej pomocy potrzebują, to zasobów wystarczy jej na rok-dwa lata, a i to pod warunkiem, że zaniecha znaczących działań w sferze społecznej. Byłoby to jednak niebezpieczne dla władz, gdyż oznaczałoby to kontynuowanie w przyspieszonym tempie, w warunkach wysokiej inflacji, wieloletniej tendencji spadku dochodów realnych ludności. Jak wskazuje historia Rosji i innych krajów w obszarze jej dawnych wpływów, pracującym nie zawsze udaje się wywalczenie należnych wzrostów dochodów, ale zawsze cechuje ich olbrzymia determinacja w obronie już osiągniętego poziomu życia.
Rosja staje przed alternatywą. Ratować system bankowy, realny sektor gospodarki, który w przypadku braku takiej pomocy może kreować największą skalę bezrobocia, czy też uruchamiać osłonowe programy socjalne. Problem skromności środków w stosunku do potrzeb może być dodatkowo pogłębiany przez systemową słabość rosyjskiego systemu pomocy państwa. Jak pokazuje dotychczasowa praktyka, w tym w szczególności kryzys 2008/2009, pomoc trafia nie do podmiotów najbardziej potrzebujących lub gwarantujących najwyższą efektywność jej wykorzystania, a przede wszystkim do podmiotów powiązanych z decyzyjnymi kręgami władzy. Jest to immanentna cecha systemu polityczno-gospodarczego Rosji, jednocześnie jednak to istotny czynnik zmniejszający efektywność pomocy państwowej dla biznesu i gospodarki.
10 marca CBR opublikował pierwsze szacunki reakcji rosyjskiej gospodarki na szok sankcyjny. Konsensus - prognoza z opinii, uzyskanych 1-9 marca u 18 analityków wskazuje, że spadek PKB w Rosji w 2022 roku może wynieść 8 proc., by następnie wzrosnąć odpowiednio o 1 proc. i 1,5 proc. w dwu następnych latach. W świetle narastania sankcji, pogłębiającej się izolacji i coraz trudniejszych uwarunkowań wewnętrznych i zewnętrznych prognozę można uznać za hurra optymistyczną. Spadek PKB Rosji w zbliżonej skali (7,8 proc.) wystąpił w 2009 roku, mimo że wtedy Rosja była na fali wznoszącej po kilku latach prosperity, wydała na wsparcie gospodarki 180-200 mld dolarów, działała w przychylnym środowisku, a kryzys miał ograniczony sektorowy charakter (finanse).
Obecne sankcje uderzają we wszystkie sfery życia gospodarczego Rosji w sposób nie tylko bezpośredni. Z rynku wycofało się już ponad 330 renomowanych firm zagranicznych z branży surowcowej, finansowej, motoryzacyjnej, elektronicznej, żywnościowej, odzieżowej, internetu, doradztwa prawniczego, audytingu i in. Skutkuje to negatywnie nie tylko w odniesieniu do poziomu produkcji i rynku pracy, ale również w wymiarze perspektywicznym, gdyż wiele z tych firm, jak na przykład giganci światowego rynku paliwowego BP i Shell, zawieszają również działalność inwestycyjną na rynku rosyjskim. Przy istniejących uwarunkowaniach Rosję czeka krach w wymiarze spadku PKB o co najmniej 25-30 proc. w najbliższych dwóch-trzech latach, w tym w 2022 r. o 15-18 proc.
Utrzymywany od lat monokulturowy surowcowo-eksportowy model rozwoju gospodarczego powoduje, że Rosja nie ma możliwości zrekompensowania słabnącej siły swoich podstawowych "żywicieli" ropy, gazu i innych surowców, poprzez uruchamianie alternatywnych źródeł rozwoju. Takich alternatyw nie ma. Pomimo całej retoryki o pogłębianiu "samowystarczalności gospodarczej" i alternatywnych sposobach rozwoju, gospodarka rosyjska jest dość głęboko zintegrowana z gospodarką światową. Zerwanie więzi z gospodarką światową przeradza się w negatywne dla Rosji i często nieoczekiwane konsekwencje, których wymiar będzie się uwidaczniał wraz z upływem czasu.
Jerzy Rutkowski, były radca ministra w Ministerstwie Gospodarki i Ministerstwie Rozwoju
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
***