Najciemniej jest przed świtem
Najlepsze zyski przychodzą zaraz po najgorszym momencie - mówi Mark Cliffe, główny ekonomista Grupy ING, w rozmowie z Przemysławem Szubańskim.
Świat jest pogrążony w kryzysie. Na czym polega główny problem?
Główny problem polega na braku akcji kredytowej oraz spadku cen aktywów. Znaleźliśmy się w błędnym kole. Spadek cen aktywów prowadzi do erozji zdolności banków do udzielania kredytów klientom, co przekłada się na spowolnienie aktywności gospodarczej. To z kolei wywiera dalszą presję na ceny aktywów.
Czemu sam system finansowy stanowi część problemu?
Globalny kryzys narodził się właśnie w systemie finansowym. Amerykański rynek nieruchomości - o dużej ilości kredytów hipotecznych o podwyższonym ryzyku ? tylko przyspieszył dalsze wydarzenia. Nadmiar kredytów w ramach samego sektora sprawia obecnie mnóstwo problemów.
Czy można dostrzec jakieś oznaki końca spowolnienia na amerykańskim rynku nieruchomości?
Jest zbyt wcześnie, by mówić o tym, że amerykański rynek nieruchomości odbił się od dna. Są jednak pewne oznaki tego, że pod koniec roku osiągniemy ten właśnie punkt. Wiele papierów wartościowych, zabezpieczonych długami hipotecznymi, osiągnęło już bardzo niskie ceny. Możliwe jest zatem, że obserwowane spowolnienie na rynku budowlanym przełoży się pod koniec roku na ograniczanie nadmiaru niesprzedanych nieruchomości. Ceny domów w USA już spadły o 20 proc. Gdy to się skończy, mogą być niższe o ponad 35 proc.
Czemu ten kryzys różni się od poprzednich kryzysów globalnych?
Źródłem obecnego kryzysu jest system finansowy sam w sobie. Zapoczątkował go ogromny wzrost pożyczania kapitału w sektorze finansowym. Gdy pojawiły się problemy związane z niektórymi bardziej innowacyjnymi instrumentami - jak sekurytyzowane instrumenty kredytowe ? ruszyła cała lawina. Następnie stało się jasne, że wiarygodność tych instrumentów nie była tak mocna, jak na to liczyliśmy. Inwestorzy zaczęli niechętnie deponować pieniądze w bankach. Bankom zaczęło być coraz trudniej pożyczać sobie nawzajem pieniądze.
Jest jedno ważne pytanie, które zadają sobie wszyscy: jak długo potrwa ten kryzys?
Niestety, kryzysy tego rodzaju ciągną się raczej latami niż miesiącami. Obecny kryzys trwa półtora roku - od jego początku minęło już sporo czasu. Wątpię jednak, czy dojdzie do trwałej poprawy wcześniej niż w przyszłym roku. W gospodarce realnej ujawnia się ostatnio sporo różnych problemów. W ciągu kilku miesięcy usłyszymy jeszcze parę przygnębiających wiadomości dotyczących światowej realnej gospodarki. Jednak, z drugiej strony, jesteśmy świadkami bardzo zdecydowanych reakcji ze strony polityki państwowej, nie tylko w USA, ale także w Europie i Azji. To daje nam nadzieję, że przed końcem tego roku zaobserwujemy oznaki dochodzenia do dna, a w 2010 r. sytuacja zacznie się poprawiać.
Co musi się stać, zanim sytuacja w globalnej gospodarce zacznie się poprawiać?
Najważniejsze jest podjęcie działań na rzecz wznowienia akcji kredytowej. System finansowy jest wyraźnie dysfunkcyjny. Sytuacja taka powoduje ogromne problemy w gospodarce realnej, jednak wzrost wydatków publicznych i obniżanie podatków nie będą skuteczne, jeśli nie naprawi się systemu finansowego. Należy wzmocnić system bankowy, by umożliwić bankom wzrost akcji kredytowej.
Czemu ten kryzys mocno dotknął kraje Europy Środkowej i Wschodniej?
Obecnie kraje Europy Środkowej i Wschodniej są silnie zintegrowane z gospodarką globalną, a szczególnie z Europą Zachodnią. Ich gospodarki bardzo zależą od eksportu, toteż kraje te są wrażliwe na dekoniunkturę w handlu zagranicznym. Ponieważ rozwijają się bardzo szybko, zależą od importu zagranicznego kapitału. Obecnie inwestorzy zagraniczni niechętnie eksportują jakikolwiek kapitał.
Polska to największa gospodarka w Europie Środkowej. Jaka jest jej pozycja w tym kryzysie?
Polska, razem ze swoimi mniejszymi sąsiadami - Czechami i Słowacją, była w ostatnich latach najbardziej stabilną gospodarką w regionie. Dowodziły tego niska inflacja i deficyt handlowy. Wszystkie trzy kraje nadal cechuje względnie umiarkowany poziom zadłużenia i zdrowe systemy bankowe. Banki zazwyczaj finansują działalność kredytową z depozytów detalicznych, a nie na rynku hurtowym lub za pomocą finansowania ze strony spółki-matki. Polska nadal wypada pozytywnie na tle sąsiadów, jako kraj mniej zależny od eksportu i tym samym mniej wrażliwy na spowolnienie globalne. Polska gospodarka jest także znacznie bardziej zdywersyfikowana. Wszystkie te czynniki powinny pozwolić na utrzymanie wzrostu PKB w 2009 r. pomimo recesji światowej. Polska nie jest odporna na spowolnienie, ale ma szanse znieść je lepiej niż sąsiedzi.
Czy kredyty znów zaczną płynąć i czy są jakieś dobre wieści dla Europy Środkowej?
Większości gospodarek regionu nie cechuje nadmierne zadłużenie. Systemy bankowe mają mnóstwo przestrzeni do dalszego rozwoju. Ekspansja kredytowa w dłuższym okresie będzie pozytywnym impulsem dla tego obszaru.
Jakie dostrzega Pan podobieństwa i różnice między rynkami krajów Europy Środkowej i Wschodniej?
Wszystkie te kraje dotyka globalne spowolnienie, które przenosi się za pośrednictwem handlu i spadku aktywności kredytowej. Ale każdy z nich startował, rzecz jasna, z innej pozycji, a ich gospodarki mają różne struktury.
Rosja, na przykład, jest bardzo wrażliwa na to, co się dzieje w energetyce. Spadek cen energii był dla Rosji ogromnym ciosem. W tym samym czasie innym krajom przyniósł tylko korzyści, ponieważ poprzednio, jako nabywcy, cierpiały wskutek wysokich cen energii.
Istnieją także różnice wewnętrzne między krajami w regionie, związane z tempem ekspansji sektora finansowego. Niektóre kraje w Europie Środkowej i Wschodniej prawdopodobnie w zbyt dużym stopniu polegały na pożyczkach z zagranicy. To bardzo niebezpieczna sytuacja w momencie, gdy kredyt nie jest tak powszechnie dostępny.
A co z inwestycjami w emerytury i polisy ubezpieczeń na życie?
To zawsze trudne, gdy traci się duże kwoty w inwestycjach. Każdy, kto w jakiś sposób miał do czynienia z rynkami finansowymi w ciągu ostatnich dwóch lat, musiał ucierpieć w wyniku bolesnych spadków wartości aktywów. Kusi nas, by stwierdzić: "Rezygnuję z tego. Czas się wycofać. Zamierzam ocalić choćby tę niewielką część, która mi została". Niestety, często jest to błąd. Jest tak dlatego, że sprawy mogą szybko ulec radykalnej zmianie. Tendencja jest zazwyczaj taka, że najlepsze zyski przychodzą zaraz po najgorszym momencie. Innymi słowy, najciemniej jest tuż przed świtem. Nie jest jasne, czy jesteśmy już przed świtem, ale z doświadczenia wiemy, że trudno jest prawidłowo "wyczuć rynek". Najlepszym rozwiązaniem dla inwestorów jest dalsze stałe i stopniowe inwestowanie.
Czemu ubezpieczenia na życie powiązane z akcjami miałyby nadal interesować klientów?
Sytuacja na rynku w końcu ulegnie poprawie. Jeśli inwestując przyjmujemy daleki horyzont czasowy, możemy sobie nadal pozwolić na inwestowanie na rynku akcji. Jeśli nasz horyzont jest krótszy, mamy większy problem. Istnieje jednak kilka ciekawych możliwości na rynku obligacji, na których kryzys również odbił się negatywnie. Sądzę, że w tym przypadku sytuacja ulegnie poprawie wcześniej niż na niektórych rynkach akcji. Inną rzeczą, którą można zaobserwować, jest fakt, że w krajach Europy Środkowej i Wschodniej doszło do bardzo radykalnych spadków na rynku akcji - w niektórych przypadkach do 80 proc. i więcej - i dzięki temu obecnie pojawiają się nowe długofalowe możliwości. Błędem byłoby się teraz wycofywać.