Najpierw węgiel, a teraz sól. Samorządy z nowym problemem przed zimą
Odśnieżanie ulic i dróg zimą może stać się kolejnym problemem dla samorządów. Drożeją paliwa ale też sól do posypywania dróg. Ponad 600 tysięcy ton było importowane z Ukrainy i Białorusi. Przedsiębiorcy są zmuszeni do szukania innych, odleglejszych importerów i za jedną tonę trzeba w tym roku zapłacić nawet trzy razy tyle co w zeszłym roku.
W 2021 roku Polska sprowadziła ponad 1,1 mln ton soli. Z tego ponad połowa (63 proc.) stanowiła sól do posypywania dróg. Największy, 36-procentowy udział w imporcie mają Niemcy, niewiele mniejszy - po 30 proc. każdy - miały Białoruś i Ukraina. Po agresji Rosji na Kijów samorządowcy ostrzegali, że najbliższej zimy może zabraknąć w Polsce ponad pół miliona ton soli. Sprawa trafiła nawet do parlamentu. Na interpelację poselską odpowiedziało MSZ i zachęciło, by polscy przedsiębiorcy zwrócili się w tej sprawie do Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Resort spraw zagranicznych informował, że PAIH będzie wskazywał alternatywne rynki, z których można importować sól do posypywania dróg.
Mogą nimi być na przykład Holandia i Hiszpania - najwięksi po Niemczech eksporterzy soli w Europie. Jeden z hiszpańskich producentów, Salinas de Torrevieja, sprzedaje rocznie średnio 800 tysięcy ton, dwa razy więcej niż tamtejsi drogowcy używają zimą. Sugerowanym kierunkiem są też dawne republiki ZSRR, m.in. Kazachstan - kraj, który do niedawna był poza pierwszą dziesiątką największych importerów soli do Polski. Kolejnym kierunkiem jest Afryka, m.in. Mauretania czy Pustynia Kalahari. Jednak oferowane przez tamtejszych eksporterów konkurencyjne ceny stają się mniej konkurencyjne po doliczeniu kosztów transportu.
Dlatego samorządy mają problem. - Nie mamy dużego zapasu soli. Jeśli spadnie mało śniegu, to wystarczy do końca grudnia. Jeśli po Nowym Roku ceny znów pójdą w górę, to zamiast odśnieżać będziemy posypywać ulice piaskiem, bo tego nam nie brakuje - zapewnia Interię urzędnik 10-tysięcznej gminy na Mazowszu. Przyznaje, że przed rokiem administracja musiała oszczędzać na odśnieżaniu. - Pługi szły głównymi ulicami i od czasu do czasu bocznymi. Staraliśmy się też utrzymywać w czystości chodniki. Ta zima będzie trudniejsza, bo sól jest droga, podrożało też paliwo, a budżet gminy jest w zasadzie bez zmian - argumentuje urzędnik.
Na zimę szykują się też duże miasta. Białystok planuje wydać na odśnieżanie ulic ponad 24 miliony złotych, o 9 milionów więcej niż przed rokiem. Różnica wynika ze wzrostu cen energii, paliwa i materiałów potrzebnych do prowadzenia akcji Zimowego Utrzymania Dróg. - Średnio szacuje się, że ceny podstawowego środka którym jest sól drogowa, pospolity chlorek sodu do zwalczania śliskości na drogach, wzrosły od 250 do 300 proc. a ceny paliwa ok. 70 proc. Wzrosła również minimalna płaca - informuje Interię Anna Kowalska z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Dodaje, że pomimo trudnej sytuacji na rynku zaopatrzenia miastu udało się odpowiednio wcześniej zgromadzić sól drogową, co umożliwi w miarę skuteczne działania przez długi czas. Na wypadek wyczerpania się zapasów miasto zakupi sól, już po droższych cenach.
Ze strony Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Katowicach dowiadujemy się, że w zeszłym roku z ulic zwieziono tam ponad 85 ton śniegu, a wysypano na nie 6200 ton soli. Prawie tyle samo urząd ma w zapasie. Z myślą o zimowej akcji zgromadzono też 300 ton piasku. Na braki narzekają zaś Bytom i Ruda Śląska. Tarnobrzeg ma w zapasie 80 ton - ponad siedem razy mniej niż potrzebuje. Na puste magazyny wskazują też urzędy miast w Przemyślu i Rzeszowie. Mają jej mieć pod dostatkiem Toruń i Gdańsk.
Przed rokiem cena 25-kilogramowego worka soli do posypywania dróg nie przekraczała 30 złotych. Za tonę surowca trzeba było zapłacić od 200 do 500 złotych. W tym roku ceny za tonę soli nie spadają poniżej 800 złotych a w sieci można znaleźć oferty za 1000 a nawet 1500 złotych za tonę.
Ewa Wysocka