Nasze dorsze na łopatkach
Komisja Europejska zaproponowała w poniedziałek radykalne redukcje kwot połowowych dorsza na Bałtyku w przyszłym roku, tłumacząc to katastrofalnie niskim stanem zasobów zarówno stada wschodniego, jak i zachodniego.
Minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk poinformował, że premier Jarosław Kaczyński zaprosił do Polski unijnego komisarza ds. rybołówstwa Joe Borga, by porozmawiać na temat kwot połowowych dorsza. Data wizyty nie jest jeszcze ustalona - kalendarz komisarza Borga przewiduje, że w najbliższy piątek w Brukseli spotka się on z ministrem Gróbarczykiem.
KE chce, by kwota na Bałtyku Wschodnim (od portu w Darłowie na wschód) została zmniejszona o 23 proc., z obecnych 40,8 tys. ton do 31,5 tys. ton, zaś na Bałtyku Zachodnim (na zachód od Darłowa) - o 33 proc., z 26,7 tys. do 17,9 tys. ton.
"Stan obydwu stad dorsza wciąż dostarcza poważnych powodów do niepokoju, biorąc pod uwagę fakt, że silniejsze do niedawna stado zachodnie, po raz kolejny przekroczyło bezpieczne granice biologiczne" - tłumaczy KE.
Propozycja KE uwzględnia najnowsze zalecenia Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES) oraz opinię działającego w jej ramach Komitetu Naukowego, Technicznego i Ekonomicznego ds. Rybołówstwa (STECF). Nie idą jednak tak daleko, jak chcieliby naukowcy - w czerwcu ICES ponowiła apel o całkowite zamknięcie wschodnich łowisk dorsza, zalecając również obniżenie o połowę kwot połowowych na Bałtyku Zachodnim.
"Nie idziemy tak daleko m.in. dlatego, że uwzględniamy społeczno- gospodarcze skutki takiego kroku" - powiedziała PAP rzeczniczka Borga, Mireille Thom.
Propozycje są zgodne z przyjętym w czerwcu przez kraje członkowskie wieloletnim planem odbudowy populacji dorsza bałtyckiego, który dopuszcza redukcje połowów o ponad 15 proc. jeśli naukowcy stwierdzą, że liczebność dorszy jest zbyt niska, by zagwarantować biologiczne przetrwanie stada.
"Zachęcam państwa członkowskie do ściślejszej współpracy z przemysłem rybnym, a Komisję, aby dopilnowała pełnego wykonania planu wieloletniego, gdyż od tego w znacznej części będzie zależało odbudowanie stad dorsza i, co się z tym wiąże, przyszłość floty rybackiej Morza Bałtyckiego" - oświadczył komisarz Borg.
KE tłumaczy, że zaproponowała radykalne cięcia także dlatego, że kraje członkowskie notorycznie przekraczają przyznane kwoty i zaniżają dane o połowach. KE twierdzi, że tak jest m.in. w przypadku Polski. W lipcu KE wydała rozporządzenie nakazujące Polsce natychmiastowe wstrzymanie połowów dorsza na Bałtyku Wschodnim do końca roku, gdyż - jak tłumaczy - kontrole wykazały, że polscy rybacy wykorzystali już cały przysługujący im tegoroczny limit połowów tego stada (10,8 tys. ton), przekraczając go o 100 proc.
KE ostrzega, że z powodu przekroczenia tegorocznej, kwoty połowowe w przyszłym roku mogą być dodatkowo ograniczone. "Kraje są zobowiązane niejako oddać to, co nadmiernie wyłowiły. Normalnie dzieje się to poprzez obcięcie kwoty na przyszły rok" - wyjaśniła Thom. Dodała, że najpierw konieczne jest dokładne określenie, ile wyniosły nadmierne połowy, oraz ostateczne ustalenie kwoty dla danego kraju. "O tym wszystkim będziemy rozmawiali z Polską" - powiedziała.
Polska kwestionuje wyliczenia i decyzję KE, i zapowiada starania o uchylenie zakazu. Część rybaków nie chce przestrzegać unijnego zakazu i zamierza wypłynąć w morze po 15 września, kiedy to kończy się letni okres ochronny dorsza.
Minister Gróbarczyk poinformował w poniedziałek PAP, że kwoty połowowe dorsza na Bałtyku są sprawą "bardzo gorącą i wymagająca natychmiastowego działania". Dlatego premier Jarosław Kaczyński zaprosił do Polski unijnego komisarza ds. rybołówstwa Joe Borga, by porozmawiać na ten temat.
"Rozmowy będą dotyczyły m.in. kwot połowowych na Bałtyku. Mamy argumenty miarodajne i pokazujące stan Bałtyku. Wydaje mi się, że przekonamy komisarza Borga co do sposobu i zasad szacowania kwot połowowych" - powiedział minister, komentując poniedziałkowe zapowiedzi Komisji Europejskiej o radykalnej redukcji kwot połowowych dorsza na Bałtyku.
Rzeczniczka Thom zapewniła PAP, że KE jest gotowa do dyskusji, ale uważa wyniki swoich inspekcji za miarodajne. "Zakaz połowów dorsza został wydany po dokładnym przeanalizowaniu danych i głębokim namyśle" - zaznaczyła. Dodała, że "nie ma żadnych informacji" na temat wizyty swojego komisarza w Polsce.
Gróbarczyk powiedział, że wizyta Borga w Polsce odbędzie się przed planowanym na październik spotkaniem ministrów rybołówstwa krajów członkowskich UE w Luksemburgu. Ministrowie mają tam debatować nad poniedziałkową propozycją KE i zdecydować, jakie będą limity połowów dla poszczególnych krajów.
"W świetle zakazu połowowego, który ma wejść w życie 15 września, temat jest bardzo gorący i wymagający natychmiastowego działania" - dodał minister.
KE zaproponowała w poniedziałek cięcia także w kwotach połowowych innych gatunków: łososia (o 15 proc. do 364,3 tys. sztuk) oraz śledzia na Bałtyku Zachodnim (o 20 proc. do 39,6 tys. ton). Kwoty połowowe centralnego stada śledzia mają natomiast być podwyższone o 11 proc., z uwagi na dobry stan tych zasobów.