NBP będzie jak amerykański Fed i europejski EBC

Prawdopodobieństwo podwyżki stóp proc. w czasie kadencji obecnej Rady Polityki Pieniężnej jest bliskie zera - powiedział Adam Glapiński, prezes NBP. Nie wykluczył jednak kolejnych obniżek, w przypadku nasilenia pandemii. Glapiński nie widzi także możliwości zakończenia programu QE (skupu aktywów) w najbliższych latach i niewykluczone, że zostanie on aktywny "już na zawsze".

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

- Rozumiem, że ta polityka pieniężna od dłuższego czasu jest nudna, bo niewiele się zmienia - zwrócił się do dziennikarzy Glapiński się na początku wczorajszej konferencji prasowej. - Nie wiem skąd to ożywienie po zasygnalizowaniu głównych elementów projekcji. Na rychłą rozrywkę nie mogą państwo liczyć - dodał.

Reklama

Marcowa projekcja NBP (inflacji i PKB) - o której mówił Glapiński - zakłada, że w 2021 r. PKB wzrośnie o 3,95 proc. (rok do roku). Bank centralny jest jeszcze bardziej optymistyczny w odniesieniu do lat 2022-23, prognozując odpowiednio 5,45 proc. i 5,5 proc. Z marcowej projekcji wynika także, że inflacja nie będzie nadmiernie rosnąć. W 2020 r. średniorocznie wyniosła ona 3,4 proc.; w 2021 r. będzie to 3,1 proc., a w 2022 - 2,8 proc. Pozostanie ona tym samym w zakresie dopuszczalnych wahań celu inflacyjnym NBP (2,5 proc. z odchyleniem w górę lub w dół o 1 pkt proc.). Prognozy te sprawiły jednak, że rynek coraz częściej zaczął mówić o możliwej podwyżce stóp procentowych.

Przypomnijmy, że w 2020 r. NBP obciął stopy do rekordowo niskiego poziomu w odpowiedzi na kryzys gospodarczy wywołany pandemią i główna wynosi obecnie 0,1 proc. (spadek z 1,50 proc.).

Gaszenie oczekiwań rynku

- Nadal prawdopodobieństwo podwyżek stóp wynosi zero - powiedział prezes NBP. Jego zdaniem inflacja wciąż jest bardzo niska, a gospodarka - wbrew pozorom - nie weszła na ścieżkę szybkiego wzrostu. - Jeśli wejdziemy na ścieżkę ustabilizowanego wzrostu gospodarczego, to się zastanowimy wtedy, co dalej ze stopami proc. My mamy takie samo stanowisko jak szef Fed i EBC. Nic nie zapowiada tego, żeby stopy procentowe były podwyższane. Istnieje z pewnym prawdopodobieństwem czarny scenariusz, że pandemia nie zaniknie, że będą kolejne fale, ograniczenia i gospodarka nie wejdzie ponownie na ścieżkę szybkiego wzrostu. Scenariusz obniżenia stóp nadal istnieje, chociaż w ostatnim czasie jest mało prawdopodobny - mówił Glapiński.

Sytuacja, zdaniem prezesa NBP, wygląda zatem tak, że szok pandemiczny wciąż jest dla wzrostu gospodarczego na tyle silny, że powrót do scenariusza obniżania stóp, by temu przeciwdziałać, jest możliwy. Jednocześnie scenariusz odbicia jest na tyle niepewny, że trudno dzisiaj mówić jeszcze o podnoszeniu stóp proc.

- Chciałbym znaleźć się w sytuacji, że RPP będzie dyskutować możliwość podwyższenia stóp, bo to oznaczałoby, że byłaby inflacja wynikająca z dynamicznego wzrostu gospodarczego. Podwyżka stóp nie jest smutną okolicznością, negatywną, a pozytywną. Jesteśmy od tego jednak bardzo, bardzo daleko - dodał Glapiński.

"Rynek nie ma racji"

Wypowiedź Glapińskiego ograniczyła rynkowe oczekiwania co do podwyżki stóp proc. - na koniec 2022 r. do poziomu 1 proc.

- Rynek nie ma racji. Żeby na rynku zarabiać potrzebna jest zmienność. Rynki lubią zmienność, szukają jej i spekulują. Nic nie zapowiada tego, żeby stopy proc. w tym lub przyszłym roku wzrosły. Cały czas będziemy w zakresie celu inflacyjnego. Trochę rosną ceny, inflacja i rynki zaczynają się nad tym zastanawiać. Nasz mandat jest jednoznaczny - stabilność cen będzie jeszcze wiele kwartałów - konstatował Glapiński. 

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Przyznał też, że gdyby teraz RPP rozważała podwyżkę stóp popełniony zostałby błąd, który tłumiłby odbicie gospodarcze. - Takiego błędu ta rada nigdy nie popełni. Będziemy działać dokładnie tak jak Fed i EBC - dodał Glapiński.

Co to oznacza? Utrzymywanie niskich stóp procentowych i kontynuację skupu aktywów. Zresztą w tej drugiej kwestii prezes NBP stwierdził, że "nie ma żadnej dyskusji o zakończeniu tych operacji". - Nie widzę w ogóle perspektyw, żeby w najbliższych latach, kiedykolwiek, mogło dokonać się zamknięcie stosowania tego narzędzia. Podobnie jak Fed czy EBC, będziemy skupować tak długo, jak to będzie potrzebne, być może zawsze - powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej.

Co dalej ze wzrostem cen?

- Od drugiego kwartału inflacja może wzrosnąć w pobliże 3 proc., co wynika jasno z naszej prognozy - powiedział Glapiński. Do tego wzrostu w dużej mierze przyczynią się jednak efekty bazy, związane z spadkiem cen paliw przed rokiem, a także obserwowanym obecnie wzrostem.

- W stosunku do zeszłego roku - to jest skok. W całym roku inflację istotnie podwyższać też będą czynniki regulacyjne: wyższe ceny energii elektrycznej - i tak już będzie przez najbliższe dziesięciolecia - no i planowane dalsze podwyżki cen wywozu śmieci - wyjaśnił prezes NBP. Podkreślił, że są to negatywne szoki podażowe, które są całkowicie niezależne od polityki pieniężnej. - Być może ktoś ma wpływ na ceny odbioru śmieci, ale na pewno nie RPP - powiedział Glapiński.

Inflacja bazowa będzie się - prognozował szef NBP - obniżać. - Nie widać żadnej presji cenowej, ani nadmiernego popytu w całej gospodarce. W przemyśle pojawiają się pewne sygnały wzrostu kosztów wytwarzania, a luka popytowa w gospodarce jest ujemna i taka pozostanie przez kilka najbliższych kwartałów - ocenił.

Złoty się osłabia

Wczoraj za euro trzeba było już chwilowo płacić nawet 4,60 zł. Glapiński pytany jednak ponownie o optymalny kurs złotego i potrzebę jego osłabiania przyznał, że "w Polsce kurs złotego jest całkowicie płynny i dobrą metodą postępowania jest to, że nie komentujemy (NBP/RPP - red.) bieżących poziomów kursu".

- Podtrzymujmy stanowisko, że umocnienie złotego byłoby niepożądane: osłabiało tempo wychodzenia gospodarki z kryzysu gospodarczego - dodał. Jego zdaniem interwencje walutowe muszą być wyważone i dokonywane w odpowiednim momencie. Podkreślił także, że do tej pory "wszystkie interwencje (walutowe - red.) zawsze były skuteczne".

- Bardzo jesteśmy zadowoleni z tych interwencji, które były dokonane. Odniosły zakładany i pożądany przez nas skutek. Przy czym, przypominam, celem Narodowego Banku Polskiego absolutnie nie jest utrzymywanie jakiegoś określonego kursu. Nie jest celem, żeby interwencje doprowadziły do jakiegoś określonego kursu, absolutnie nie. My po prostu stosujemy interwencje na rynku walutowym zgodnie z założeniami polityki pieniężnej, jak zawsze, po to żeby stabilizować pewne procesy i jeśli NBP uzna, że jest to uzasadnione. Interwencje mogą zostać w każdej chwili wznowione - powiedział Glapiński.

Bartosz Bednarz

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NBP | stopy procentowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »