NBP obawia się o nasze rezerwy
- NBP nie chce doprowadzać do szybkiego wzrostu rezerw walutowych, bo ich utrzymywanie jest kosztowne - poinformował prezes NBP Marek Belka.
- Nie chcemy, żeby rósł (poziom rezerw walutowych - PAP). Co najmniej, żeby nie rósł zbyt szybko. Dlatego, że to jest kosztowne. Patrzymy więc na to, jakie są nasze zobowiązania krótkoterminowe, takie do roku. Patrzymy na to, jaki jest deficyt na rachunku obrotów bieżących i wolelibyśmy, aby nasze rezerwy walutowe z grubsza pokrywały te dwa elementy - powiedział Belka podczas piątkowego wykładu dla uczestników Olimpiady Wiedzy Ekonomicznej.
- W jaki sposób możemy nie dopuszczać do tego, żeby nasze rezerwy walutowe rosły zbyt szybko? Porozumiewając się i koordynując naszą politykę z Ministerstwem Finansów. Bo część waluty obcej, która do Polski trafia, jest z Brukseli, w ramach funduszy unijnych. MF może te pieniądze albo przewalutować w NBP, albo nie.
Jeśli przewalutuje w NBP, to natychmiast oznacza to wzrost rezerw walutowych. Jeśli nie przewalutuje, tylko zrobi to bezpośrednio na rynku, to odbywa się to poza NBP. My się porozumiewamy, kiedy chcemy, żeby MF przewalutował te pieniądze u nas, czyli w NBP, albo żeby tego nie robił.
Wtedy MF lokuje je na swoim koncie w BGK i potem sprzedaje, kiedy chce pokryć odpowiednie wydatki. Nie ma co na siłę pompować rezerw walutowych, bo to jest kosztowne. Kosztowne jest ich utrzymywanie. Nie zamierzamy pompować rezerw, ale będziemy działać tak, żeby były one mniej więcej na poziomie odpowiadającym krótkoterminowemu zadłużeniu Polski, plus deficyt na rachunku obrotów bieżących - dodał.
W ostatnim raporcie Najwyższa Izba Kontroli pozytywnie oceniła zarządzanie przez NBP rezerwami walutowymi w latach 2009-2013. W opinii NIK obecnie bank centralny powinien stabilizować poziom rezerw, aby minimalizować niekorzystny wpływ nadpłynności sektora bankowego na politykę pieniężną. Oficjalne aktywa rezerwowe NBP w lutym 2014 roku wynosiły 75 mld 927,4 mln euro.