"Nie" dla najbogatszego oligarchy Polski
Rosja uzależnia zwiększenie dostaw gazu ziemnego do Polski od uregulowania problemu EuRoPol Gazu - dał wczoraj do zrozumienia Dmitrij Pieskow, rzecznik rosyjskiego premiera Władimira Putina, w wypowiedzi dla radia Echo Moskwy.
Według niego, zwiększenie dostaw surowca do Polski, o co zabiega strona polska, zależy od przywrócenia podziału akcji w spółce EuRoPol Gaz, która jest właścicielem polskiego odcinka rurociągu Jamał-Europa, do "pierwotnych ustaleń". "Gdy zostaną przeprowadzone te procedury, pojawi się możliwość zapisania w dokumencie (międzyrządowym) gotowości stron do zwiększenia dostaw gazu" - wyjaśnił Pieskow.
Bez Gudzowatego
Podczas niedawnej wizyty w Polsce Putin oświadczył, że należy powrócić do równego podziału - 50 na 50 proc. - pomiędzy rosyjskim Gazpromem a Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem (PGNiG) w EuRoPol Gazie.
"W swoim czasie wybudowaliśmy system gazociągów przez Polskę (gazociąg jamalski - PAP) i w porozumieniach międzyrządowych napisane jest, że własność tego systemu musi być podzielona między polską a rosyjską firmą 50 do 50 proc., a tu nagle się okazało, że fizyczna osoba z polskiej strony ma 4 proc., chociaż praktycznie w 100 proc. Gazprom finansował cały ten projekt" - oświadczył Putin. "Nie chcę tutaj nikogo winić i myślę, że po prostu trzeba spojrzeć na korupcyjność tej decyzji po obu stronach (...) i wrócić do tego porozumienia międzyrządowego" - dodał.
Minister energetyki Rosji Siergiej Szmatko wyjaśnił, że Putin miał na myśli spółkę Gas-Trading, której udziałowcem jest Aleksander Gudzowaty.
Do Gas-Tradingu należy 4 proc. akcji EuRoPol Gazu. Po 48 proc. mają w niej PGNiG oraz Gazprom Export, spółka Gazpromu odpowiedzialna za eksport gazu.
Należąca do Gudzowatego spółka Bartimpex ma 36,17 proc. w Gas-Tradingu. Jest jedną z pięciu firm, które są jej udziałowcami (43,41 proc. posiada PGNiG, 15,88 proc. - Gazprom Export, a po 2,27 proc. kontrolują polski Węglokoks i spółka niemieckiego BASF Wintershall).
Gazociągiem Jamał-Europa rosyjski gaz płynie do Polski, a przez nasz kraj tranzytem do Europy Zachodniej.
Polska negocjuje z Rosjanami dodatkowe dostawy gazu po 2010 roku w związku z wygaśnięciem kontraktu z rosyjsko-ukraińskim RosUkrEnergo(RUE). Spółka ta, w połowie należąca do Gazpromu, dostarczała do Polski od 2006 roku 2,3 mld m sześc. gazu rocznie. Już od początku tego roku RUE nie realizowało dostaw do naszego kraju.
1 czerwca PGNiG podpisało z Gazpromem kontrakt krótkoterminowy na dodatkowy 1 mld m sześc. gazu w tym roku; wciąż jednak nie są zapewnione dodatkowe dostawy długoterminowe po 2010 roku. Rozmowy, które odbyły się pod koniec lipca w Warszawie, zakończyły się fiaskiem. Polska i Rosja nie porozumiały się z powodu sporu o kontrolę nad EuRoPol Gazem.
Strona rosyjska chce też, by dodatkowe dostawy były objęte porozumieniem między rządami Polski i Rosji. Chodzi o aneks do umowy międzyrządowej z 1993 roku w sprawie dostaw rosyjskiego gazu do Polski.
Bonus na naszym gazie
Premier Donald Tusk, pytany we wtorek na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, czy polski rząd również będzie zmierzał do wyeliminowania prywatnej firmy Aleksandra Gudzowatego z EuRoPol Gazu, powiedział, że "nic nie uzasadnia, by prywatne firmy miały dywidendę czy bonus z tego handlu".
Komentując wypowiedź premiera Putina, Tusk powiedział, że "to nie jest kwestia ostatniego spotkania - od bardzo dawna trwają rozmowy polsko-rosyjskie na temat uproszczenia konstrukcji własnościowej".
Polski premier powiedział też, że nie ma informacji, by udział prywatnych firm w handlu gazem miał podłoże korupcyjne, jednak "nie ma żadnej podstawy, by sądzić", żeby udział takich pośredników w handlu surowcami był korzystny dla Polski. "Nie ma też uzasadnienia, by te firmy były odbiorcami dywidendy czy bonusa za to pośrednictwo" - podkreślił Tusk.
"Nie jest naszym zadaniem dokuczenie komuś tylko dlatego, że kiedyś znalazł się w bardzo dobrej sytuacji politycznej, towarzyskiej, środowiskowej i dzięki temu zbudował sobie dobrą pozycję biznesową. Zadaniem naszego rządu i firm negocjujących dostawy gazu jest uproszczenie tej konstrukcji tak, by na handlu gazem korzystała Polska i Rosja, a niekoniecznie ktoś trzeci i czwarty" - powiedział premier. "Dlatego w trakcie negocjacji gazowych kwestia EuRoPol Gazu i struktury własności jest jednym z głównych tematów w tych negocjacjach" - dodał Tusk.
Jak zauważył kilka dni temu rosyjski dziennik "Wremia Nowostiej", "swego czasu Gudzowaty był w bliskich relacjach z byłym managementem Gazpromu; uczestniczył w sprzedaży rosyjskiego gazu w Polsce według schematu «gaz za żywność»". "Kierownictwo rosyjskiego koncernu prawdopodobnie uważało, że pan Gudzowaty będzie pomagał Gazpromowi w wypadku sporu z PGNiG" - wskazała gazeta. "Po przyjściu Aleksieja Millera (do Gazpromu) polski przedsiębiorca stracił możliwość pośredniczenia w sprzedaży importowanego gazu i w efekcie zmuszony był przejść na stronę polskiego koncernu państwowego, by nie popsuć stosunków z władzami swojego kraju.
W rezultacie kontrola (nad EuRoPol Gazem) znalazła się w rękach PGNiG, a Gazprom zaczął desperacko walczyć o respektowanie porozumienia międzyrządowego" - relacjonowało "Wriemia Nowostiej".
W ocenie dziennika, "Warszawa od kilku lat z powodzeniem się broni, ponieważ kontrola nad EuRoPol Gazem jest dla niej korzystna - tym bardziej, że próbuje wprowadzić wyższe niż uzgodniono opłaty za tranzyt gazu".
"Wriemia Nowostiej" zaznaczyło jednak, że "im bliżej sezonu grzewczego, tym silniejsza pozycja dostawcy".
Gudzowaty - wpływowy człowiek świata
Natomiast tygodnik "Ogoniok" przypomniał, że "osiem lat temu z udziałem biznesmena (Gudzowatego) w projekcie (EuRoPol Gazie) walczyły polskie władze, widząc w tym jednym z najbogatszych oligarchów Polski (drugie miejsce w narodowym rankingu) i globu (był na liście 600 wpływowych ludzi świata pisma «Global Finance») «rękę Moskwy»".
"Osobisty przyjaciel (poprzedniego prezesa Gazpromu) Rema Wiachiriewa, (burmistrza Moskwy) Jurija Łużkowa i (b. premiera Rosji) Wiktora Czernomyrdina, a także sponsor prawie 20 ministrów w rożnych rządach Polski, Gudzowaty przez długie lata był głównym partnerem Gazpromu" - zaznaczyło rosyjskie pismo. "Jednak czasy się zmieniają. I elity też. Gudzowaty nie znalazł wspólnego języka z Aleksiejem Millerem. I oto rosyjskie władze gotowe są przyciąć «rękę Moskwy»" - zauważył "Ogoniok".
Czytaj również: