Nie ma Twin Towers
Banki inwestycyjne w swojej działalności bazują przede wszystkim na kapitale ludzkim. Tragedia, która wydarzyła się 11 września br. na południowym Manhattanie, dotknęła właśnie te najcenniejsze korporacyjne zasoby.
Hubert Janiszewski, szef bankowości inwestycyjnej Deutsche Bank Polska, dawno nie sprawiał wrażenia tak przygnębionego - To, co spotkało naszych kolegów na Manhattanie, jest straszne. Sam Deutsche Bank, który zajmował kilka dolnych pięter jednego z budynków Twin Tower, właściwie nie ucierpiał - wszystkich pracowników na czas ewakuowano, a drugi z budynków DB, stojący w bezpośrednim sąsiedztwie wież, nie został uszkodzony. Dużo bardziej ucierpiały inne banki inwestycyjne operujące w WTC. - Rozpatrywanie całego zajścia w kategoriach szans dla konkurencji w ogóle nie wchodzi w grę - wyjaśnia jednak Hubert Janiszewski.
Obawiamy się najgorszego
Najgorzej wygląda sytuacja Morgan Stanley Dean Witter, który na 22 piętrach południowej wieży WTC zatrudniał 3,5 tys. ludzi, przede wszystkim w dziale maklerskim obsługującym klientów detalicznych oraz służbach pomocniczych. Do czasu zamknięcia tego wydania GB nie było wiadomo jak poważne "straty ludzkie" poniosła ta instytucja. W jednym z oświadczeń pisano o "cudownym" ocaleniu pracowników, sam szef MSDW Phillip Purcel informacji tych nie potwierdził, oświadczył jednak, że - Katastrofa nie stanowi dla Morgan Stanley problemu finansowego, ale czysto ludzki.
Duże back-office, które w WTC utrzymywał Morgan Stanley, można spokojnie przenieść poza centrum Manhattanu
Pewne jest jedynie to, że w katastrofie nie ucierpiał zarząd banku inwestycyjnego, który w tym czasie znajdował się w innej części Nowego Jorku. Jak wiadomo z oficjalnych komunikatów wszystkie operacje, które MSDW prowadził w Twin Towers, zostały przeniesione do innych biur, między innymi w Europie i Japonii.
Dwoma innymi poważnymi bankami inwestycyjnymi, które wynajmowały duże powierzchnie biurowe w WTC, był Salomon Smith Barney, działający w ramach Citigroup, oraz Credit Suisse First Boston. SSB nie wynajmował powierzchni w samym Twin Towers, ale tuż obok w budynku World Trade Center Seven. Budowla została jednak naruszona w czasie katastrofy i w parę godzin później również runęła. Cała załoga biura została wcześniej ewakuowana, największą więc stratą poniesioną przez SSB okazało się zniszczenie części ?trading floor", które znajdowało się w WTC7. Obecnie wszystkie operacje dealerskie zostały przeniesione do siedziby firmy zlokalizowanej w New Jersey.
CSFB, który zajmował również przylegający do Twin Towers World Trade Center Five, miał ewakuować wszystkich 800 pracowników. Dotychczas nie może się jednak skontaktować ze 100 spośród nich.
Straty poniosły też inne wielkie banki. I tak prawie 90 ze 153 pracowników Carr Futures należącego do Crédit Agricole Indosuez zostało ponoć uwięzionych na górnych piętrach WTC. W swoim komunikacie bank pisze: - Nie mamy żadnych szczegółowych informacji o losach naszych pracowników, ale obawiamy się najgorszego.
W południowej wieży pracowało 400 pracowników Bank of America. Część z nich bank już odnalazł. BoA zajmował piętra 9, 11 oraz 81 i ofiar może spodziewać się właśnie wśród pracujących na tej wyższej kondygnacji. Również swoich pracowników poszukuje japoński Mizuho Holding, w ramach którego działa Fuji Bank. Grupa zatrudniała w WTC 1491 ludzi. W środę wciąż trwały poszukiwania 65 z nich.
Spośród instytucji niebankowych najbardziej ucierpiał Cantor Fitzgerald, największy dealer obligacji rządowych, który zajmował 101, 103, 104 i 105 piętro w północnej wieży, na których przebywało około tysiąca pracowników. W dzień po katastrofie Cantor był w stanie doliczyć się tylko czwartej części załogi.
Poza dużymi oddziałami niewielkie, reprezentacyjne biura w WTC posiadało kilkaset instytucji, przede wszystkim finansowych - były wśród nich takie banki jak m.in. ABN Amro, Commerzbank czy też HSBC.
Najważniejsi ocaleli
Szacując straty poniesione w katastrofie na Manhattanie instytucje finansowe dość ściśle dzielą je na infrastrukturalne oraz ludzkie. - Z czysto logistycznego punktu widzenia utrata takiego biura dla żadnego z poważnych banków nie powinna być dużym problemem. W tym kontekście największą niedogodność może stanowić utrata "trading floor" - wyjaśnia Hubert Janiszewski. Dla banku inwestycyjnego rzeczywistym kapitałem jest jednak kapitał ludzki. Co prawda ze wszystkich stron napływają do nas zapewnienia, że kluczowi pracownicy banków, które ucierpiały w wyniku tragedii, znajdowali się w innych punktach Nowego Jorku, niemniej jednak można się obawiać o znaczną grupę specjalistów i menadżerów średniego szczebla.
Niezwykłość całego wydarzenia nie pozwala jednak szacować w jakiej mierze tak poważna strata może uderzyć w interesy poszkodowanych instytucji. Podobna, nie w skali lecz w charakterze, tragedia dotknęła parę miesięcy temu Deutsche Bank, gdy w katastrofie lotniczej zginęło dwóch najważniejszych członków zarządu banku. Wydarzenie to nie miało jednak znaczącego wpływu na wycenę banku. W tym wypadku jest jednak inaczej, także z powodu ogólnej destabilizacji na rynkach finansowych.
Zupełnie inną kwestią jest ewentualna odbudowa World Trade Center. Pomijając sprawę symboliki, osoby bywające w Twin Towers podkreślają brak racji ekonomicznych dla takiego kroku. Podstawową zaletą posiadania pomieszczeń w jednym z dwóch potężnych budynków był fakt dysponowania reprezentacyjnym biurem. Duże back-office, które w WTC utrzymywał Morgan Stanley, można spokojnie przenieść poza centrum Manhattanu - komentuje jeden z bankierów inwestycyjnych.