Nie ma zagrożenia dla naszych banków!

Polski sektor bankowy jest bardzo stabilny. Zagrożenia, przed jakimi stoi, nie mają charakteru systemowego - ocenił Dariusz Daniluk, prezes Banku Gospodarstwa Krajowego w wywiadzie dla PAP. Dobrze skapitalizowane i dochodowe polskie banki stanowią w jego opinii aktywo, w które można bezpiecznie inwestować.

"Obserwując sektor bankowy z perspektywy BGK oraz wcześniej - jako członek Komisji Nadzoru Finansowego oraz z perspektywy Ministerstwa Finansów, z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że mamy bardzo stabilny sektor bankowy" - powiedział Dariusz Daniluk, prezes BGK.

Stabilność ta - w opinii prezesa BGK - wynika nie tylko z rekordowo dobrej bieżącej sytuacji finansowej banków, ale przede wszystkim ze sprawdzonego w praktyce, funkcjonującego systemu bezpieczeństwa sektora bankowego (ang. safety net), który tworzą: w ramach Komitetu Stabilności Finansowej - minister finansów, prezes banku centralnego i przewodniczący KNF.

Reklama

Dodatkowo, chociaż formalnie nie wchodzi w skład Komitetu, szczególną rolę odgrywa również Bankowy Fundusz Gwarancyjny.

Uwaga na matki banki!

Część analityków obawia się, że na stabilność polskiego sektora bankowego negatywny wpływ może mieć m.in. zła kondycja sektora zachodnioeuropejskiego, w tym kłopoty wielu banków - "matek". Pozbawione finansowania banki - córki mogłyby - według tych opinii - doświadczyć kłopotów z płynnością lub zostać zmuszone do nadmiernego ograniczenia działalności.

Zagrożenia dla niektórych banków w Polsce mogą być także związane z wysokim kursem EUR/PLN i CHF/PLN.

Analitycy obawiają się także, że zagraniczne banki - matki będą wyprzedawać swoje polskie spółki - córki. W połowie listopada Agencja Moody's obniżyła perspektywę dla polskiego systemu bankowego do "negatywnej" ze "stabilnej". Moody's ocenił, że słabszy wzrost gospodarczy w Polsce, będący pochodną słabszej koniunktury w krajach zmagającej się z kryzysem zadłużenia strefy euro, spowoduje pogorszenie jakości aktywów i zwiększenie konkurencji w sektorze bankowym, ograniczając zdolność banków do zwiększania akcji kredytowej, co będzie miało negatywny wpływ na ich przychody.

Pod koniec listopada natomiast Financial Times doniósł, że austriacki nadzór poinstruował banki z tego kraju, aby ograniczyły pożyczki w swoich oddziałach we wschodniej Europie.

W opinii prezesa BGK jednak konserwatywne regulacje bankowe i bardzo dobra infrastruktura wspomagająca sektor bankowy (nowoczesny system rozliczeniowy; instytucje, które zwiększają przejrzystość funkcjonowania sektora bankowego - jak Biuro Informacji Kredytowej; bardzo dobrze funkcjonująca profesja biegłych rewidentów, którzy badają rzetelność i wiarygodność ksiąg) sprawia, że poziom bezpieczeństwa i stabilności, a jednocześnie dochodowości sektora bankowego, "jest prawdopodobnie unikalnym teraz dobrem w Europie". W związku z tym Dariusz Daniluk uważa, że polskie banki stanowią aktywo, w które można bezpiecznie inwestować.

Sprzedaż nie stanowi problemu

"Jest takie ryzyko (że banki - matki sprzedadzą banki - córki lub będą ograniczać ich działalność), natomiast ja bym je oceniał jako niskie. Po pierwsze wynika to z faktu, że te spółki krajowe są bardzo dobrze dokapitalizowane i wysoce dochodowe. Co oznacza, że jeżeli +matki+ chciałyby je sprzedać, to powinni się znaleźć nabywcy. Wolnego kapitału na międzynarodowych rynkach finansowych, mimo tych sytuacji kryzysowych, jest wiele" - powiedział Daniluk.

Prezes BGK zwrócił uwagę na fakt, że w warunkach wielu niepewności klasy aktywów, w które można w miarę bezpiecznie inwestować z nadzieją na wysoką stopę zwrotu, sukcesywnie się kurczą.

"W tym kontekście takie aktywa, jak dobrze dokapitalizowane banki komercyjne w Polsce, na rynku co do którego wszystkie analizy długookresowe wskazują, że będzie się rozwijał - powoduje, że nawet chęć sprzedaży per se nie stanowi systemowego problemu" - powiedział.

"Oczekiwałbym także, że jeżeli banki - matki będą chciały sprzedać swoje spółki - córki, zapewnią im one płynność i finansowanie, bo wstrzymanie takiego finansowania byłoby nieracjonalne z punktu widzenia osiągnięcia celu, jakim jest uzyskanie przez sprzedającego satysfakcjonującej ceny" - dodał.

NBP trzyma rękę na pulsie

Zdaniem Dariusza Daniluka kwestie ewentualnego niedoboru płynności pomoże sprawnie rozwiązać NBP. "Jeżeli chodzi o kwestie płynności - to mogłoby być jakieś ryzyko. Mamy jednak sprawnie funkcjonujący bank centralny, który płynność zapewnia na zasadach ogólnych od początku transformacji w Polsce" - powiedział.

W opinii Dariusza Daniluka bank centralny w tym zakresie pozytywnie przeszedł test, jakim była transformacja sektora bankowego w latach 90-tych i pewne zawirowania w latach po roku 2000 (kryzys azjatycki). Polska - zaznaczył - wedle mojej wiedzy, jest jedynym krajem Europy Wschodniej, który od początków transformacji nie doświadczył otwartego kryzysu bankowego.

W opinii Daniluka skala interwencji EBC prawdopodobnie zapewni finansowanie pośrednio przez banki - matki także ich polskim bankom - córkom.

Ryzyko w systemie niskie

"Profil ryzyka w polskim systemie bankowym też jest stosunkowo niski - polskie banki nie miały toksycznych aktywów. Obawa przed tym, że nagle banki - matki miałyby przestać finansować banki - córki w Polsce nie jest oparta o znajomość faktów. To są wieloletnie umowy - po pierwsze. Po drugie - skala interwencji Europejskiego Banku Centralnego i rządów krajów zachodnich, co testowano po wielokroć, choćby ostatnio na przykładzie Dexii, jest taka, że te pieniądze w systemie bankowym się znajdują. Trzecie - NBP nie tylko te standardowe instrumenty finansowe dostarcza przez długie lata, ale też przecież w 2008 i 2009 roku, reagując na potrzeby banków komercyjnych, także zaoferował nowe prewencyjne formy wsparcia" - powiedział Daniluk.

Polskie banki zachowają dominujący udział kapitałów kategorii pierwszej nawet przy nowych wymogach bazylejskich. "Z Bazyleą jest kilka kwestii tak naprawdę otwartych. Jednak z punktu widzenia banków w Polsce, bardzo dobrą wiadomością jest, że nawet przy nowych wymogach bazylejskich, polskie banki mają zdecydowanie dominujący udział kapitałów kategorii pierwszej w swoich funduszach własnych. Można zatem powiedzieć, że to nie jest nic nowego dla banków funkcjonujących w Polsce" - uważa prezes BGK.

"Intuicja mi podpowiada, że gdyby zrobić studium porównawcze jakości kapitałów banków w Europie, gdzie główną informacją miałby być udział obecnie kapitałów pierwszej kategorii wedle nowej definicji bazylejskiej, idę o zakład, że bylibyśmy prymusami" - powiedział.

Nasze banki bezpieczne!

Zdaniem prezesa BGK w dyskusjach o zagrożeniach dla sektora bankowego często zapomina się, że banki dobrze skapitalizowane i wysoce dochodowe mają zdolność do absorpcji ewentualnych strat. Dariusz Daniluk przypomniał, że w latach dziewięćdziesiątych wiele banków miało ujemne wyniki finansowe i wdrożone były programy naprawcze

- Banki w Polsce znakomicie sobie z tym poradziły". "Czyli nawet gdyby się okazało, że banki zaczynają ponosić straty, to jest to - do wysokiego poziomu tych strat - naturalna sytuacja w warunkach gospodarki rynkowej. Banki są w stanie sobie z tym poradzić bez konieczności interwencji ze strony regulatora - powiedział. "Jeżeli istnieją zagrożenia to one, wedle mojej najlepszej wiedzy, nie mają charakteru systemowego. A gdyby nawet miały charakter systemowy to są systemowe mechanizmy, żeby im przeciwdziałać.

Do tych mechanizmów zaliczam przede wszystkim rolę banku centralnego, jako pożyczkodawcy ostatniej instancji, rolę rządu, który ma na nadzwyczajne okoliczności instrumenty pod postacią tzw. ustawy rekapitalizacyjnej i tzw. ustawy płynnościowej.

Jest też BFG, który posiada środki, które mogą pomóc bankom w restrukturyzacji finansowej, ale też - i to jest ostateczność - że depozyty w Polsce są, na warunkach unijnych, ubezpieczone do wys. 100 tys. euro. Co więcej, BFG jest instytucją znakomicie operacyjnie przygotowaną do tego, że gdyby te środki miały być wypłacone, to zostaną wypłacone. Ale to nie jest plan +B+, czy +C+ - to dopiero plan +D+" - powiedział.

"(...) nie widać symptomów braku zaufania na rynku międzybankowym w Polsce. W związku z tym nie ma żadnych przesłanek, aby takie czarnowidztwo uprawiać, co nie znaczy, że nie należy analizować zagrożeń" - powiedział Daniluk. "Analiza tych zagrożeń pokazuje jednak, że są one na dzisiaj akceptowalne"- powiedział. "Zawsze jest jakiś ryzyko" - dodał.

Zachowanie klientów BGK nie wskazuje na to, aby przygotowywali się oni na sytuacje szczególne.

"W zachowaniu naszych klientów nie widzimy istotnej zmiany. Część z nich ostrożniej może inwestuje, ale gospodarka funkcjonuje - eksport i import są finansowane na bieżąco. Przedsiębiorcy nie przychodzą do BGK masowo (w obawie przez pogorszeniem sytuacji gospodarczej i banków). Nie mamy do czynienia z sytuacją kryzysową, ale ze stanem niepewności" - ocenił prezes BGK.

_ _ _ _ _

Fundusz gwarancyjny!

Projekt noweli ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym zakłada utworzenie w BFG nowego funduszu własnego - funduszu stabilizacyjnego - i nałożenie na niektóre instytucje finansowe tzw. opłaty ostrożnościowej. Projekt przygotował resort finansów.

Projekt nowelizacji ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym oraz niektórych innych ustaw wprowadza opłatę ostrożnościową, jako sposób pozyskania dodatkowych środków na finansowanie ewentualnych przyszłych działań, mających na celu utrzymanie stabilności sektora bankowego. Proponowana ustawa ustanawia zasadę udziału środków prywatnych w przypadku konieczności ponoszenia nakładów na sanację instytucji finansowych.

Wpływy z opłaty ostrożnościowej byłyby podstawowym źródłem zasilania funduszu stabilizacyjnego. Fundusz ten ma stanowić dedykowany fundusz BFG. Projekt przewiduje, że środki akumulowane w funduszu stabilizacyjnym będą przeznaczane na współfinansowanie doraźnych działań pomocowych państwa, takich jak udzielanie przez Skarb Państwa gwarancji czy pożyczek papierów wartościowych, kierowanych do zagrożonych utratą płynności instytucji finansowych.

Z uzasadnienia do projektu wynika, że obowiązek uiszczania opłaty zostałby nałożony na podmioty objęte systemem gwarantowania, czyli banki krajowe oraz oddziały banków zagranicznych, o ile nie są uczestnikami systemu gwarantowania środków pieniężnych w swoim państwie pochodzenia.

W projekcie przyjęto sposób obliczania wysokości należnej opłaty ostrożnościowej jako iloczynu podstawy, od której naliczana jest opłata oraz stawki określanej i przekazywanej przez Radę Funduszu. W przypadku banku krajowego punktem wyjścia do obliczenia opłaty ostrożnościowej byłaby wielkość pasywów. Nie wskazano konkretnej wysokości stawki opłaty ostrożnościowej. Wysokość stawki na kolejny rok ma być określana, podobnie jak w przypadku opłaty rocznej, przez Radę Funduszu.

Projekt przewiduje maksymalny sumaryczny limit wnoszonych w danym roku przez obowiązaną instytucję opłat ostrożnościowych i opłaty rocznej. Suma wpłaconej za dany rok opłaty rocznej oraz opłat ostrożnościowych nie mogłaby przekroczyć 0,3 proc. podstawy naliczania opłaty rocznej.

Według symulacji podanych w uzasadnieniu do projektu, hipotetyczne sumaryczne wpływy z tytułu opłaty ostrożnościowej za 2010 r. przy przykładowej stawce 0,01 proc. wyniosłyby 81,15 mln zł, przy stawce 0,09 proc. - 730,34 mln zł, przy stawce 0,15 proc. - 1,22 mld zł, a przy stawce 0,21 proc. - 1,7 mld zł.

Opłata ostrożnościowa

"Opłata ostrożnościowa (o stawce innej niż zerowa) zwiększy koszt działalności podmiotów nią objętych. Należy jednak oczekiwać, że Rada BFG będzie corocznie określać wysokość tej opłaty z uwzględnieniem sytuacji ekonomicznej polskiego sektora bankowego. Priorytetowe wydaje się ukształtowanie opłaty ostrożnościowej na poziomie, który określić można by mianem rozsądnego, tj. umożliwiającego z jednej strony pozyskanie odpowiednich środków do realizacji zadań stabilizacyjnych funduszu, z drugiej zaś strony nie wpływającym w sposób znaczący na wyniki poszczególnych instytucji finansowych" - napisano w uzasadnieniu.

"Przewiduje się, że opłata ostrożnościowa będzie miała bardzo niewielki udział w kosztach działalności objętych nią instytucji finansowych. Przykładowo dla umiarkowanej wartości stawki, jaką jest 0,09 proc., stosunek sumaryczny kosztów z tytułu opłaty ostrożnościowej do kosztów działania banków wyniesie zaledwie około 2,9 proc." - dodano.

W lipcu minister finansów Jacek Rostowski mówił, że PO powróci do koncepcji opłaty bankowej, jeśli wygra wybory i będzie to jedna z pierwszych ustaw po październikowych wyborach.

Już wcześniej pojawiły się informacje, że opłata bankowa, którą zamierzał wprowadzić resort finansów, miała być rodzajem opłaty ostrożnościowej uiszczanej przez niektóre instytucje prowadzące działalność bankową. Trafiałaby ona na specjalny Fundusz Stabilizacyjny.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »