Niejasna przyszłość Polskich Kolei Państwowych
Powybijane szyby, zdemolowane kasy biletowe i egipskie ciemności - tak wygląda dworzec PKP Zgorzelec-Miasto. Stacja kolejowa w mieście przedzielonym granicą z niemieckim Goerlitz to niezabezpieczone i niechronione budynki, prawdziwe poligony dla frustratów i bandytów, którzy niszcząc je wyżywają się i dają upust swojej agresji.
Czy Polskie Koleje Państwowe to kolos na glinianych
nogach czy spółka, która mimo zakrętów - wyjdzie na prostą? Wicepremier
i minister infrastruktury Marek Pol nie przewiduje żadnych zmian w procesie
restrukturyzacji PKP. Ucina też spekulacje na temat ewentualnego połączenia
spółek wydzielonych z kolei. "Nie ma takich pomysłów", stwierdził, odpowiadając
na pytanie naszego reportera.
Kolej ma 8 miliardów złotych długu. Kto wie, czy winni nie są sami
podróżni. Często bowiem słyszymy, że koleje dopłacają do każdego pasażera.
Problem w tym, że czasami PKP opłaca się wozić - zamiast podróżnych - powietrze. Takich pociągów-widm będzie mniej, jeśli w planowanie rozkładu jazdy -
na pełnych prawach - włączą się samorządy. „Oni poszukują partnera,
który nie będzie ciągle mówił o TGV, tylko partnera, który będzie myślał
kategoriami lokalnymi” - podkreśla Maria Wasiak, prezes zarządu PKP
Przewozy Regionalne. To dzięki samorządom przywrócono do życia koleje wąskotorowe:
Śmigielsaką czy Kaliską Kolej Dojazdową. Ta ostatnia ruszy już wkrótce.