Nieodzowne inwestycje w dystrybucję energii, to wąskie gardło
Kryzys energetyczny może zmienić podejście do węgla, ale jedynie w krótkim terminie. Długookresowo wciąż obowiązują ambitne założenia unijnej polityki klimatycznej. Konieczny jest intensywny rozwój OZE, w tym również biogazu i budowa elektrowni szczytowo-pompowych. Ale przede wszystkim niezbędne są inwestycje w sieć dystrybucyjną, bo bez tego wszelkie wysiłki okażą się bezowocne. Już teraz wnioski o przyłączenia dużych instalacji są nagminnie odrzucane.
- Sieci energetyczne są kluczowe z punktu widzenia transformacji energetycznej. Nawet gdy zbudujemy źródła, bez sieci nie uda się przeprowadzić transformacji - mówił Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i środowiska, pełnomocnik rządu ds. OZE, podczas konferencji energetycznej EuroPOWER & OZE POWER.
Na problem ten zwróciła też uwagę Dorota Dębińska-Pokora, partner w PwC. - Niewystarczające inwestycje w sieć to punkt, który nie wybrzmiewa w dyskusji politycznej. Powszechnym zjawiskiem są w tej chwili odmowy warunków przyłączenia dla OZE. Chciałabym zobaczyć plany dotyczące rozwoju sieci w kolejnych latach. Na razie nie ma perspektyw ani planów - informowała.
O wyzwaniach związanych z siecią mówił też niedawno w wywiadzie dla Interii prezes Tauronu Dystrybucji Robert Zasina. Tłumaczył, że jego firma dotychczas wydała tyle pozwoleń, ile sieć była w stanie przyjąć, uwzględniając plany rozwoju w najbliższym czasie. - Bez ingerencji w sieć, w modernizację, dużo więcej nie będziemy w stanie zrobić. Podpisaliśmy bardzo dużo umów o przyłączenie, to ogromna liczba projektów, które będą realizowane w najbliższych pięciu latach. Teraz już niestety zmuszeni jesteśmy odmawiać. Firm, które czekają na realizację przyłączeń, jest bardzo dużo. Z tych zawartych umów musimy się wywiązać w pierwszej kolejności - tłumaczył w rozmowie z Interią.
Zyska zapewnił podczas kongresu, że w resortach klimatu i środowiska oraz funduszy i polityki regionalnej trwają zaawansowane prace nad stworzeniem warunków do rozwoju sieci. - Niedługo będziemy informować opinię publiczną o efektach pracy zespołów pracujących nad tymi kwestiami - zapowiedział.
Dyskusja krążyła też wokół kryzysu energetycznego, jaki jest efektem wojny wywołanej przez Rosję na Ukrainie. Uczestnicy zastanawiali się, czy obecna sytuacja i dążenie do uniezależnienia się od surowców z Rosji zmienią podejście Europy do węgla.
Zyska podkreślał, że polski miks energetyczny będzie ewoluował. Będziemy odchodzić od paliw kopalnych, od węgla, na rzecz odnawialnych źródeł energii i technologii nisko- czy zeroemisyjnych. Zaznaczał jednak, że w postawie musi być moc ze stabilnych źródeł. - Przez wiele lat będzie to węgiel kamienny i brunatny - zapowiedział, wskazując na krajowe zasoby surowca.
- Transformacja energetyczna nie może odbyć się koszem bezpieczeństwa energetycznego polskiego społeczeństwa. Powinniśmy wykorzystać nasze źródła energetyczne na Górnym Śląsku czy w Zagłębiu Lubelskim - mówił. Firmy górnicze będą motywowane do inwestycji choćby ze względu na zapowiadane przez polskie władze wprowadzenie embarga na rosyjski węgiel. Piotr Dziadzio, wiceminister klimatu i środowiska, pełnomocnik rządu ds. polityki surowcowej, zapowiedział, że spółki węglowe prowadzą już przygotowania do zwiększenia wydobycia.
Nie wszystkim się ten pomysł podoba. - Nie chciałabym, żebyśmy dyskutowali o powrocie do węgla. Za dużo zrobiliśmy w kwestii neutralności klimatycznej. Nie ma takiej potrzeby - mówiła Dorota Dębińska-Pokora.
Magdalena Dziewguć z Google Cloud podkreślała, że dwa kryzysy - covid i wojna w Ukrainie - odsunęły z horyzontu największy kryzys, przed jakim stoimy - klimatyczny. - Zmierzamy do momentu, gdy przekroczymy krytyczny poziom ocieplenia. My w tym kryzysie musimy przyjąć ambitną agendę, najambitniejszą z możliwych. Żadnych pokus powrotu do węgla, żadnego łatania dziur, bo to nie rozwiąże problemu - zaznaczała.
Dodała, że mamy za sobą kilka dekad rozwoju i jesteśmy przygotowani do tego, by przejść przez obecny trudny czas, przeprowadzając transformację. - Powinniśmy zobaczyć, co dzieje się w krajach nordyckich, które są liderami transformacji energetycznej, cyfrowej. Mamy dobre wzorce i po raz pierwszy w historii niczego nam nie brakuje. Mamy kapitał, technologie, wykwalifikowane zespoły - przekonywała, zachęcając do działania.
Ireneusz Zyska informował, że rozwój odnawialnych źródeł będzie wciąż podstawą transformacji w kraju. Zaznaczał potrzebę liberalizacji zasady 10H, która ogranicza rozwój lądowych elektrowni wiatrowych. - Gdyby to zależało ode mnie, ta ustawa byłaby już w Sejmie. Trwa dyskusja na ten temat wśród resortów rozwoju i technologii oraz resortu klimatu i środowiska - mówił. Deklarował, że ustawa trafi do Sejmu "w najbliższych miesiącach".
Mówił, że zespoły prawne w resortach mają bardzo dużo pracy. - W ustawie o OZE, która jest po konsultacjach publicznych, wpłynęło tysiąc stron uwag. Odczuwam pewną niecierpliwość, ale to całe prawodawstwo musi przejść przez zespół legislatorów z ministerstwa środowiska. A ich liczba jest ograniczona - wyjaśniał, odnosząc się do harmonogramów działań.
Cel jest jednak jasny - zwiększanie udziału OZE w miksie energetycznym. Wiceminister ocenia, że poza wiatrakami na lądzie i morzu oraz fotowoltaiką powinniśmy stawiać na rozwój bardziej stabilnych OZE, jak biogaz, biometan, energetyka wodna, wykorzystanie ciepła ziemi. Wspomniał o planach budowy 6-7 elektrowni szczytowo-pompowych, które zapewniłyby stabilne dostawy do systemu.
- Zgodnie z aktualizacją założeń polityki energetycznej, mamy szansę dojść do wytwarzania z OZE energii brutto w 2030 r. na poziomie 50 proc. Jestem zwolennikiem tego kierunku, wierzę, że to jest możliwe - zapewnił.
Docelowo stabilizatorem OZE miałaby być elektrownia jądrowa, które - według zapowiedzi rządu - ma być gotowa w 2033 roku. Wielu ekspertów uznaje jednak, że termin jest bardzo ambitny, a zdaniem części wręcz nierealny.
Monika Borkowska