Niskie stopy zagrażają stabilności sektora bankowego

Jednym z największych zagrożeń dla sektora bankowego są zbyt niskie stopy procentowe, które na razie nie przyniosły spodziewanych korzyści dla gospodarki, ale niosą ze sobą wiele ryzyk. Nie chodzi tylko o rentowność sektora, ale o możliwość wystąpienia baniek rynkowych - ostrzegają eksperci w debacie podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.

- Mamy  jeden z najbardziej nowoczesnych sektorów bankowych w Europie, a może nawet na świecie, czego potwierdzeniem była ogromna rola banków przy dystrybucji pomocy z tarczy finansowej PFR, która trafiła do 345 tys. firm. Chciałbym przy tej okazji bankom podziękować za bardzo dobrą współpracę - mówił Paweł Borys, prezes PFR.

Dodaje, że mamy kryzys i szereg wyzwań stoi również przed bankami. - To między innymi trudniejsza sytuacja firm, niski poziom stóp procentowych, słabszy popyt na kredyt. Natomiast biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło w ostatnich miesiącach, to można założyć, że najczarniejsze scenariusze się raczej nie zmaterializują, wydaje się, że  jakość aktywów powinna być pod kontrolą, sektor jest płynny, a klienci czują się bezpiecznie - dodaje Paweł Borys.

Reklama

Zwraca jednocześnie uwagę, że mamy jeden z najwyższych w Europie poziomów gotówki w obiegu,  blisko 300  mld zł, a w czasie kryzysu wzrósł on o 50 mld zł i powstaje pytanie co zrobić, żeby ta gotówka pracowała w systemie i żeby wszyscy "wyjęli ją spod materaca" i żeby te środki trafiły do obiegu gospodarczego. 

Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP uważa, że ta sytuacja,  w której jesteśmy nie jest rzeczą nadzwyczajną, bo zmiana koniunktury jest naturalna. - Już w 2019 roku nastąpił spadek tempa wzrostu PKB, więc było wiadomo, że 2020 rok będzie gorszy, ale oczywiście nikt nie przewidywał, że zmiana nastąpi skokowo, w momencie ogłoszenia lockdownu. Skutki są bardzo zróżnicowane w zależności od branż, bo niektóre mają ogromne problemy jak branża turystyczna, a niektóre na tym skorzystały jak branża technologiczna.

- W przypadku banków ten proces liczenia zysków i strat jest odłożony w czasie. Te,  które miały lepszą kondycję przed kryzysem,  wylądują lepiej niż ci, którzy mieli się gorzej i nie umieli w czasie prosperity przygotować się na gorsze czasy. Branża bankowa jest liderem zmian technologicznych, w ostatnim czasie wiele dobrego zrobiła dla cyfryzacji i polskiej administracji. Doskonale sobie poradziła z dystrybucją pomocy w ramach tarczy PFR pokazując technologiczną siłę - dodaje.

Emil Ślązak, p.o. prezesa BOŚ zauważa, że COVD jest też katalizatorem pozytywnych zmian, w tym technologicznych, a banki w Polsce super sobie poradziły ze skokiem technologicznym w obsłudze klienta, to teraz był dodatkowy impuls do zmian w back office, co zadziała na obniżenie kosztów działalności operacyjnej.

Adam Pers, wiceprezes mBank zwraca uwagę na jeszcze inny aspekt, bo w pandemii okazało się, że projekty, który normalnie wdraża się w ciągu kilku miesięcy czy kwartałów, udało się wprowadzić w czasie nieprzekraczającym miesiąca, przykładem jest system do obsługi tarczy finansowej.

Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego uważa, że  tym z czym w pandemii przyjdzie się uporać, to normalny element recesyjny, ale w powiązaniu z zupełnie inną strukturą przepływów w gospodarce m.in. dlatego, że środki płyną do przedsiębiorstw od państwa.

-  Na to nakłada się środowisko niskich stóp procentowych, a zgadzam się z opiniami, że są one zbyt niskie, a nie dały spodziewanych pozytywnych reakcji w gospodarce. W ciągu 6-9 miesięcy będzie widać, na które części gospodarki się to przełoży i czy nie wywoła to jakiegoś bąbla giełdowego. Będą też wyzwania związane ze zwiększeniem zadłużenia budżetu państwa i musimy to uwzględniać w naszych strategiach - mówi Bartkiewicz.

- Biorąc pod uwagę duże obciążenia sektora bankowego będziemy mieć sytuację, w której silni,  sprawni i przygotowani sobie poradzą, ale inni sobie nie poradzą. Reasumując, Polska nie jest krajem dla wszystkich instytucji bankowych, które funkcjonują na tym rynku i tu będzie korekta - podsumowuje prezes ING banku Śląskiego.

Jerzy Śledziewski, wiceprezes BNP Paribas potwierdza, że polskie banki od strony technologicznej są doskonale przygotowane, ale również zwraca uwagę na kilka zagrożeń.

- Kluczowe pytanie dotyczy tego, na ile gospodarka jest w stanie się odbudować w średnim terminie, czy będzie impuls inwestycyjny, na ile gotówka, którą mają przedsiębiorstwa zostanie wykorzystana do rozwoju gospodarki i utrzymania miejsc pracy.  Drugi element to wysokie obciążenia sektora, bo nakładają się dotychczasowe - jak podatek bankowy, konsekwencje udzielanych wcześniej kredytów hipotecznych i niskie stopy plus obniżenie aktywności klientów i wyższe rezerwy- wylicza.

Radosław Kwiecień, członek zarządu BGK podkreśla, że na razie portfele kredytowe nie wykazują znacznego pogorszenia, ale przyznaje, że zagrożenia są w mechaniźmie monetarnym, a dotyczy to zarówno polskiego rynku jak i globalnego.

Kluczem jest szybkie wyjście z kryzysu, bo skala luzowania fiskalnego jest na niespotykaną skalę. Spadek będzie w 2020, ale liczę, że odbicie przyjmie kształt litery V - mówi.

- Zagrożenia, to sytuacja ze stopami procentowymi i w efekcie naturalne pogorszenie rentowności  banków, bo  zanika chęć do zwiększenia akcji kredytowej. Luzowanie musi mieć swój koniec, niewycofanie się z tych mechanizmów będzie tworzyło coraz więcej negatywnych efektów dla sektora- dodaje. Banki w dobie kryzysu są nie tylko potrzebne, ale konieczne- podkreśla.

Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich największych zagrożeń upatruje w nieskoordynowanej polityce regulacyjnej wobec sektora i obciążeniach, które są dużo wyższe niż w przypadku banków w Europie Zachodniej.

- Trzeba zawrzeć porozumienie z regulatorami i politykami odnośnie zmiany polityki fiskalnej i monetarnej, tak, by zmniejszyć te obciążenia. Jest to konieczne, jeżeli chcemy, by banki brały aktywny udział w realizacji programów antykryzysowych, ale również związane z Zielonym Ładem i czystym powietrzem - dodał Krzysztof Pietraszkiewicz.

Prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło zwraca uwagę jeszcze na inny ważny element regulacji.

- To co ja podnoszę od wielu lat dotyczy obecnego systemu nadzorowania banków i pobierania różnych opłat, które niesie ze sobą "moral hazard". Banki, które są agresywniejsze, przekraczają ramy dobrego funkcjonowania płacą taką samą składkę na Bankowy Fundusz Gwarancyjny jak te banki, które zachowują się prawidłowo. Czyli  to bankowe "OC",  które każdy płaci ma taką samą cenę. Uważam, że jest to niesprawiedliwe, a w ciągu ostatnich 10 lat niewiele w tej materii się zmieniło. Pewnie będzie podobnie w tym i w przyszłym roku i jeśli będą perturbacje na rynku bankowym, to ci, którzy nabroją zapłacą taką cenę, że nie będą już istnieli na rynku, a ci którzy zachowują się poprawnie będą płacić za ich błędy - mówi prezes PKO BP.

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sektor bankowy | bankowość | Europejski Kongres Gospodarczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »