Nord Stream 2, polityczny sukces Putina

Zakończenie budowy pierwszej nitki gazociągu Nord Stream 2 to polityczny sukces Rosji - ocenia w swojej najnowszej analizie Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich. Kontrowersyjna inwestycja jest bliska finalizacji mimo wielu problemów, które napotkała po drodze. Oczywiście jest opóźnienie, realizacja pochłonęła też więcej środków niż pierwotnie zakładano. Jednak ani amerykańskie sankcje, ani sprzeciw części europejskich krajów nie były w stanie jej ostatecznie zatrzymać.

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin oznajmił kilka dni temu, że układanie rur w ramach pierwszej nitki gazociągu Nord Stream 2, łączącego Rosję i Niemcy, zostało ukończone, trwają prace nad drugą nitką. Agencja Tass podała z kolei, powołując się na rosyjskiego wicepremiera Aleksandra Nowaka, że do ułożenia pozostało już tylko 100 km rur. Wicepremier zapowiadał, że prace budowlane zostaną zakończone do końca tego roku. Jednak anonimowy przedstawiciel Gazpromu cytowany w rosyjskich mediach sygnalizował, że Moskwa planuje sfinalizować inwestycję już w sierpniu.

Reklama

- Ogłoszone przez prezydenta Putina zakończenie budowy pierwszej nitki Nord Streamu 2 dotyczy prac związanych z układaniem rur. Do finalizacji przedsięwzięcia konieczne jest jeszcze połączenie (zespawanie) odcinków gazociągu na terenie niemieckich i rosyjskich wód terytorialnych. Według doniesień medialnych proces ten ma potrwać ok. 10 dni. Ponadto strona rosyjska zapowiedziała przeprowadzenie w najbliższych dniach testów infrastruktury zbudowanej w obwodzie leningradzkim, która ma być wykorzystywana na potrzeby dostaw gazu do Nord Streamu 2 - informuje w analizie Szymon Kardaś.

Symboliczne zwycięstwo

Ocenia on, że zakończenie budowy pierwszej nitki to polityczny sukces Rosji. Finalizacja inwestycji nastąpi lada moment, mimo amerykańskich sankcji. Oczywiście jest poślizg, opóźnienie wynosi prawie dwa lata. Wzrósł też koszt inwestycji. Pierwotny oficjalny budżet założono na poziomie 9,9 mld euro. Zdaniem eksperta nakłady w rzeczywistości będą dużo wyższe ze względu na problemy prawne (zmiany trasy gazociągu na wodach duńskich) i polityczne (sankcje USA) oraz ekonomiczne. Ale mimo wielu problemów rurociąg jest prawie gotowy.

Kardaś zaznacza, że trudno przewidzieć jednoznacznie, kiedy Nord Stream 2 zostanie oddany do eksploatacji. - Z jednej strony bowiem po zakończeniu prac budowlanych konieczna będzie jego certyfikacja, a firmy świadczące tego typu usługi narażone są na ryzyko zastosowania wobec nich amerykańskich restrykcji. Dotąd ani strona rosyjska, ani żaden z europejskich partnerów Gazpromu nie informował o możliwych wariantach rozwiązania tego problemu. Z drugiej strony jednak oszczędna polityka informacyjna w tej sprawie może być konsekwencją strategii przyjętej przez uczestników projektu od czasu gdy Stany Zjednoczone zaczęły wprowadzać sankcje - informuje ekspert.

Niemcy negocjują z USA

Dodaje, że nie ma też na razie jasności co do innych kwestii związanych z eksploatacją gazociągu, lecz - jak zaznacza - zainteresowane strony najprawdopodobniej podejmują już stosowne działania w tym zakresie. - Szef stałego przedstawicielstwa FR przy UE Władimir Czyżow oświadczył, że Rosja i operator projektu, spółka Nord Stream 2 AG, są gotowe na trudności związane z jego eksploatacją po ukończeniu budowy. Ponadto wiele wskazuje na to, że poza certyfikacją także inne kwestie dotyczące warunków użytkowania gazociągu stanowią przedmiot negocjacji bilateralnych między Berlinem i Waszyngtonem. Ich kolejna runda - według doniesień medialnych - odbyła się na początku czerwca - napisał Kardaś w swoim komentarzu.



Przy okazji ogłoszenia zakończenia budowy pierwszej nitki, prezydent Rosji odniósł się do kwestii tranzytu gazu przez Ukrainę. Potwierdził, że Rosja będzie wywiązywać się z umowy obowiązującej do 2024 roku i będzie przesyłać przez Ukrainę 40 mld m sześc. gazu rocznie. Dodał, że jest możliwość utrzymania tranzytu przez ten kraj także po 2024 roku. Putin zaznaczył przy tym, że gdyby nie problemy stwarzane przez Kijów, to zasady dwustronnej współpracy gazowej mogłyby przynosić Ukrainie dużo więcej korzyści (wyższe zyski z tranzytu, niższe ceny surowca).

- Niewiążące deklaracje o gotowości utrzymania przesyłu przez Ukrainę po uruchomieniu nowego gazociągu mają na celu głównie neutralizację części argumentów wysuwanych przez przeciwników projektu. Słowa Putina wskazują też na to, że warunki utrzymania owego tranzytu będą uzależniane od gotowości Kijowa do ustępstw politycznych wobec Moskwy - informuje Kardaś.

Piętrzące się przeszkody

Gazociąg Nord Stream 2 obejmuje budowę dwóch nitek o łącznej przepustowości ok. 55 mld m sześc. gazu rocznie. Połączy on Rosję z Niemcami. Surowiec będzie płynął dnem Bałtyku.

Inwestycję rozpoczęto we wrześniu 2018 r. Problemów było wiele na różnych etapach inwestycji: brak zgody UOKiK na powołanie konsorcjum finansującego budowę, problemy z uzyskaniem pozwoleń na budowę, wprowadzenie przez UE dyrektywy gazowej zmniejszającej opłacalność projektu, gigantyczna kara od UOKiK. Najmocniejszym uderzeniem były jednak sankcje nałożone przez USA na podmioty zaangażowane w realizacje inwestycji. To ze względu na nie w grudniu 2019 r., gdy ułożonych było ponad 80 proc. rur, budowę wstrzymano. Prace wznowiono w grudniu 2020 r.

Budowie gazociągu sprzeciwiają się Polska, Ukraina, państwa bałtyckie i Stany Zjednoczone, które nałożyły sankcje na podmioty zaangażowane w tę inwestycję. Przeciwnicy projektu podkreślają, że zwiększy on zależność Europy od rosyjskiego gazu.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nord Stream 2 | Rosja | Gaz | gazociąg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »