Nowelizacja budżetu przyjęta. Projekt "odpowiedzialny", czy "krok w kierunku Grecji"?
Sejm znowelizował w środę wieczorem tegoroczną ustawę budżetową podnosząc deficyt do kwoty 109,3 mld zł. Wprowadzono nieliczne poprawki, zgłoszone przez PiS w drugim czytaniu. Do ustawy wprowadzono kilka poprawek zgłoszonych w drugim czytaniu, zarekomendowanych przez sejmową komisję finansów. Wszystkie były autorstwa PiS.
Jak tłumaczył podczas pierwszego czytania projektu minister finansów Tadeusz Kościński, nowelizacja tegorocznego budżetu ma na celu zdobycie środków na dalszą stymulację gospodarki po kryzysie spowodowanym pandemią. Jest też konieczna ze względu na niezbędną aktualizację podstawowych parametrów budżetowych i makroekonomicznych.
Zgodnie z ustawą limit wydatków budżetowych wzrósł o 72,7 mld zł w porównaniu do obowiązującej jeszcze ustawy budżetowej - do 508 mld zł. Dochody są szacowane na 398,7 mld zł, a zakładany deficyt nie przekroczy 109,3 mld zł, wobec zerowego deficytu planowanego wcześniej. Założono, że dochody budżetu będą niższe od planowanych o 36,7 mld zł, dochody podatkowe spadną o 40,3 mld, ale wyższe o 3,6 mld zł będą dochody niepodatkowe.
Projekt przewiduje, że spadek PKB w całym 2020 r. wyniesie 4,6 proc., wobec pierwotnie zakładanego wzrostu o 3,7 proc. Z kolei zatrudnienie w gospodarce narodowej spadnie o 2,4 proc., a płace wzrosną o 3,5 proc., czyli wolniej niż w poprzednich latach.
Ta nowelizacja jest bardzo odpowiedzialna - mówił w środę w Sejmie Henryk Kowalczyk (PiS); to milowy krok w kierunku Grecji - ocenił Janusz Cichoń (KO); przyjęto zasadę, że w nowelizacji wszystko można, budżet jest otwarty przekonywał Czesław Siekierski (PSL-Kukiz'15).
Henryk Kowalczyk przedstawiając w środę w Sejmie stanowisko klubu Prawa i Sprawiedliwości do nowelizacji budżetu zaznaczył, że przedłożony przez rząd projekt ustawy nowelizującej budżet na 2020 r. jest projektem "o wielkiej odpowiedzialności za finanse państwa w czasie tak wielkiego kryzysu związanego z pandemią koronawirusa".
Wskazał, że jest to też "odpowiedzialność za stan gospodarki polskiej i za miejsca pracy". "Ale też za zabezpieczenie podstawowych potrzeb rodzin, pracowników, pracodawców, emerytów, samorządowców, dobrego i bezpiecznego funkcjonowania instytucji państwa" - wyliczył.
W ocenie klubu PiS wszystkie te "trudne do pogodzenia cele" udało się osiągnąć. "W nowelizacji jest spadek dochodów budżetowych, ale bardzo cenne jest zwiększenie wydatków zarówno tych, pomocowych dla przedsiębiorców, ale też inwestycyjnych, dzięki którym jest szansa na utrzymanie miejsc pracy" - mówił. Zapewnił, że próg konstytucyjny jest niezagrożony - "są zapewnione wydatki na wszelkie działania osłonowe gospodarcze dla przedsiębiorców".
Kowalczyk przyznał, że trudno przewidzieć jak się potoczy pandemia, ale na ten moment "ta nowelizacja jest nowelizacją bardzo odpowiedzialną, godzącą wszystkie trudne do osiągnięcia cele, które stoją przed rządem". "Stąd klub PiS popiera ten budżet" - podkreślił. Jednocześnie Kowalczyk złożył kilka poprawek, które pozwolą na uszczegółowienie wydatków "o małych kwotach finansowych, które pozwolą lepiej wykorzystać środki finansowe w tym roku".
Chodzi m.in. o "przesunięcia w obrębie Sąd Najwyższy - kwota ok. pół miliona złotych, również w gestii ministra spraw wewnętrznych i administracji przesunięcie między wydatkami na policję i Agencję Wywiadu - 10 mln zł; podobne między policją a Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego z przeznaczeniem na zabezpieczenie informatyczne - również 10 mln zł" - wyliczył. Inna poprawka dot. wewnętrznego przesunięcia w obrębie ministra spraw zagranicznych oraz ministra sprawiedliwości - na wydatki emerytalne. Jest też poprawka, która powoduje zwiększenie dotacji dla Parków Narodowych w łącznej kwocie 5 mln zł.
Przemawiający w imieniu klubu Koalicja Obywatelska Janusz Cichoń zwrócił uwagę, że deficyt budżetu państwa ma wynieść 109 mld zł, a o 36 mld zł niższe będą dochody podatkowe. Podkreślił, że spadek dochodów z VAT jest znacznie niższy niż zakładany spadek PKB. "Rośnie luka VAT, a to oznacza, że między bajki można włożyć waszą opowieść o sukcesie w walce z mafią VAT" - mówił. Wskazał, że o 73 mld zł rosną wydatki budżetowe. "57 mld z tych 73 mld nie ma żadnego związku z epidemią. (...)
Nie za wiele jest też na inwestycje w tej kwocie, bo zaledwie 3-4 mld" - przekonywał Cichoń. Zaznaczył, że dramatycznie rośnie dług sektora finansów publicznych - w 2021 r. ten dług przekroczy 1,5 bln zł - "to przyrost o 475 mld w ciągu dwóch lat". "Nikt w Europie nie zadłuża się w takim tempie jak Polska (...) Ta nowelizacja budżetu to jest milowy krok w kierunku Grecji" - ocenił. W imieniu swojego klubu złożył poprawki na ręce marszałek Sejmu.
Tomasz Trela z klubu Lewica powiedział, że znikoma kwota z budżetu idzie na walkę z kryzysem zdrowotnym i gospodarczym. "Trzeba dołożyć pieniądze na abolicję - prawie 1 mld zł, nie patrząc na to, że jest kryzys gospodarczy i trzeba ratować małych przedsiębiorców, którzy zatrudniają ludzi" - mówił.
Podkreślił, że Lewica chce budżet "uspołecznić i przeznaczyć 10 mld zł z nowelizacji na działania związane z ochroną zdrowia; dla polskich samorządów, które są na pierwszej linii ognia z pomocą dla przedsiębiorców, edukacji". Zapowiedział, że w imieniu klubu Lewicy takie poprawki zgłosi.
Czesław Siekierski z klubu PSL-Kukiz'15 podkreślił natomiast, że "zaproponowany deficyt nie został dokładnie opisany - co na niego się składa". "Przyjęto zasadę, że w nowelizacji budżetu w 2020 r. wszystko można, budżet jest otwarty" - wskazał.
Zdaniem przemawiającego w imieniu koła Konfederacja Konrada Berkowicza budżety na 2020 i 2021 r. są ufundowane na błędnych zasadach. "Dla premiera Morawieckiego obniżka podatków to jest koszt, a nie zysk. A przecież obniżka podatków to jest zysk ludzi" - przekonywał. I dodał: "Dopóki nie zrozumiecie, że obniżka podatków i ograniczenie budżetu to jest zysk ludzi, a nie koszt, dopóty będzie źle".
Według Dariusza Rosatiego (KO) rząd dokonał "księgowej manipulacji" w budżecie na 2021 r., co najlepiej widać patrząc na dług z perspektywy metodologii liczenia długu państwa zgodnie z wytycznymi UE.
- Według krajowej definicji, w tym i przyszłym roku dług publiczny wzrośnie o ponad 250 mld zł. Ale według metodologii unijnej ma wzrosnąć o ponad 465 mld zł - powiedział. Wskazał, że rząd chętnie posługuje się definicją krajową, żeby zaniżyć faktyczne rozmiary długu publicznego.
Poseł wskazywał, że rząd wypycha poza budżet część wydatków państwa. Chodzi przede wszystkim o zaciąganie pożyczek przez tzw. fundusz covidowski oraz PFR.
Rosati dodał, że według bardziej obiektywnej metodologii unijnej, na koniec przyszłego roku dług sektora finansów publicznych wyniesie 64 proc. PKB, czyli znacznie powyżej konstytucyjnego progu zadłużenia państwa. Zdaniem posłów KO, to wybór "drogi greckiej".