Obamę czekają prawdziwe wyzwania
Pobudzenie gospodarki, bezrobocie, klif fiskalny, kwestia programu nuklearnego Iranu oraz konflikt w Syrii - oto wyzwania stojące przed prezydentem USA Barackiem Obamą podczas drugiej kadencji, którą zapewnił sobie po wyborach - twierdzą eksperci.
- Największym wyzwaniem dla prezydenta jest klif fiskalny i szerzej, kondycja budżetowa Stanów Zjednoczonych - uważa cytowany przez agencję AFP James Lindsay z Rady ds. Stosunków Międzynarodowych (Council on Foreign Relations - CFR), think tanku w Waszyngtonie. Również Justin Vaisse, ekspert Brookings Institution, ocenia, że "sprawy budżetowe dominują nad wszystkimi innymi".
Problem klifu fiskalnego polega na tym, że dowodzony przez Demokratę Biały Dom może nie porozumieć się z Republikanami w Kongresie do końca listopada w sprawie sposobów redukcji deficytu budżetowego. Zmusi to - na podstawie umowy z zeszłego roku - do automatycznych cięć wydatków rządowych i podniesienia podatków. Przewiduje się, że może to wtrącić gospodarkę USA w ponowną recesję.
Według wielu analityków stan gospodarki to największe wyzwanie prezydentury Obamy. PKB USA w trzecim kwartale wzrosło w tempie 2 proc. w skali rocznej. Jednak wzrost jest wciąż zbyt mały, by zmniejszyć bezrobocie, które wyniosło w październiku 7,9 proc.
Dług publiczny na 6 listopada wynosił 16,2 bln dolarów, czyli 107 proc. PKB USA. Dług wzrósł w okresie pierwszej kadencji Obamy, przede wszystkim za sprawą znacznych wydatków na ratowanie banków po kryzysie w 2008 r. i przemysłu samochodowego, który stanął u progu bankructwa w wyniku recesji.
Poziom długu zbliża się więc do maksymalnego obecnie pułapu zadłużenia rządu USA, czyli 16,4 bln dolarów. Próg ten został podwyższony o 2,1 bln USD na początku sierpnia 2011 roku decyzją Kongresu, którą poprzedził długotrwały spór między Republikanami a Demokratami.
Osiągnięte niemal w ostatniej chwili porozumienie odsunęło od USA groźbę kryzysu niewypłacalności. Jednak już wtedy komentatorzy wskazywali, że jest to rozwiązanie doraźne i prognozowali, że dopuszczalny pułap długu publicznego zostanie osiągnięty w listopadzie.
Prof. dr hab. Bohdan Szklarski, dyrektor Ośrodka Studiów Amerykańskich Uniwersytetu Warszawskiego, o zwycięstwie Baracka Obamy w wyborach prezydenckich w USA:
O tak dużym poparciu głosujących dla Obamy zdecydowały trzy czynniki. W tym roku bezrobocie w Stanach Zjednoczonych zaczęło spadać z 8,3 do 7,9 proc., a Amerykanie lubią jak pojawiają się takie tendencje i włączają tzw. gen nadziei, mówiąc, że jak już ruszyło w dobrą stronę, to dalej pójdzie w tym kierunku.
Po drugie Amerykanie są świadomi tego, że wiele z negatywnych wskaźników gospodarczych nie jest zawinionych przez Biały Dom. Nie przypisywali Obamie wolno rosnącego wskaźnika produktu krajowego. Widzą, że kraj wyszedł z recesji. Bardzo ważne było tchnięcie nowego życia w przemysł samochodowy, który dla Amerykanów jest symbolem tego co Stany dały światu. A przemysł samochodowy to przecież północ kluczowego w wyborach stanu Ohio, gdzie Obama zdobył sporą przewagę 100 tys. głosów bezpośrednich.
Trzecia kwestia to plan naprawczy Romney'a, który nie był radykalnie i wyraziście lepszy, albo skuteczniejszy od planu Obamy. Część Amerykanów podobne propozycje obniżenia podatków i łatania dziur budżetowych pamiętała z polityki Reagana, która częściowo doprowadziła do obecnej sytuacji w kraju.
- Dr Paweł Laidler, amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego, o wygranej Baracka Obamy w wyborach prezydenckich w USA i perspektywach jego prezydentury:
Druga kadencja powinna być dla Obamy łatwiejsza o tyle, że nie będzie musiał myśleć o przyszłości; będzie miał 4 lata na to, żeby udowodnić, że wybór jego na prezydenta był właściwy i że pomysły, które proponował podczas pierwszej kadencji, będą realizowane.
Na pewno będzie chciał kontynuować politykę centralizacji, gdzie władza federalna determinuje kierunki rozwoju zarówno edukacji, jak i służby zdrowia. Będzie chciał, żeby jak najwięcej ludzi było objętych ubezpieczeniem zdrowotnym i będzie chciał wielu cięć podatkowych.
Natomiast jego kadencja będzie o tyle trudna, szczególnie na początkowym etapie, że 1 stycznia 2013 r. wchodzi w życie tzw. klif fiskalny, czyli przestaną obowiązywać ulgi podatkowe (wprowadzone) jeszcze z czasów George'a Busha. Nic nie postanowiono nowego w tym względzie, czyli automatycznie podatki będą wyższe. Jeśli Obama nie dogada się z Kongresem, to może okazać się, że początek tej kadencji będzie bardzo trudny, bo Amerykę czeka kolejna recesja.
I tu dochodzimy do sedna: to jaka będzie druga kadencja Obamy, będzie zależało od tego, jaka będzie współpraca z Kongresem. Jak wiemy Kongres jest w podobnym układzie sił: większość Republikanów (nawet powiększona) w Izbie Reprezentantów i trochę więcej Demokratów w Senacie. W związku z tym jest możliwość impasu. Pytanie tylko, czy obydwu partiom będzie zależało, żeby nic nie robić, czy jednak będą chciały wspólnie walczyć o to, żeby Ameryka w jakimś kierunku się jednak rozwijała.