Ochronę środowiska zmieniono w patologię handlu kwitami

Największą patologią w polskim systemie gospodarki odpadami jest tzw. handel kwitami. To obrót dokumentami, które potwierdzają przeprowadzenie recyklingu, choć jest to fikcja.

Na mocy dyrektywy Parlamentu Europejskiego 2018/851 z dnia 30 maja 2018 r. w sprawie odpadów, sektor gospodarki odpadami w Polsce stoi przed wyzwaniem transpozycji do krajowego porządku prawnego przepisów unijnych w zakresie rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). Termin implementacji zapisów dyrektywy w zakresie ROP to 5 lipca 2020 roku.

Model ROP - oparty o pryncypia gospodarki o obiegu zamkniętym (GOZ), w tym tzw. hierarchę sposobów postępowania z odpadami - polega na "rozszerzeniu" odpowiedzialności producenta za produkt wprowadzany przez niego na rynek.

Reklama

Rozszerzenie to obejmuje końcową fazę cyklu życia produktu, tj. moment gdy produkt staje się odpadem (lub powstają odpady opakowaniowe z produktów w opakowaniach). Odpowiedzialność producenta w ramach ROP polega na jego partycypacji w kosztach zagospodarowania odpadów związanych z wprowadzonym przez niego produktem.

W przypadku Polski udział producentów w kosztach gospodarowania odpadami z produktów powinien wynieść co najmniej 80 proc. Jednak funkcjonujący obecnie system - jak wynika z raportu Instytutu Jagiellońskiego "Rozszerzona odpowiedzialność producenta w sektorze gospodarki odpadami" - wpisuje się jedynie w pewnym stopniu w model ROP.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Systemy te obejmują odpady opakowaniowe, odpady z pojazdów wycofanych z eksploatacji, zużyty sprzęt elektryczny i elektroniczny (ZSEE), opony, oleje oraz baterie i akumulatory. Największą grupą pod względem masowym są odpady opakowaniowe.

Obecne funkcjonowanie systemu wykazuje wiele nieprawidłowości oraz patologii. Kluczową patologią jest tzw. handel kwitami, czyli obrót dokumentami, które z zamierzenia powinny potwierdzać dokonany recykling lub odzysk. Jednak w wielu przypadkach dokumenty są fałszowane i niepowiązane z fizycznym procesem zagospodarowania odpadów.

- To, że firmy wykorzystują luki prawne, wynika z niedbalstwa tych, którzy to prawo przygotowali - mówi w rozmowie z MarketNews24 Marek Lachowicz, główny analityk Instytutu Jagiellońskiego.

- Są firmy, które w ten sposób mogą zaoszczędzić, a nawet takie, które dzięki temu zbudowały swój model biznesowy. A skala zjawiska jest poważna bo mamy nadwyżkę 1 mln ton, porównując to, co jest zdeklarowane jako poddane recyklingowi z możliwościami przeprowadzenia recyklingu poprzez istniejące linie technologiczne.

W efekcie występowania w obiegu określonej liczby dokumentów bez pokrycia, ich wartość nie odzwierciedla wartości faktycznych kosztów zagospodarowania odpadów. Zjawisko to skutkuje presją na ogólny spadek cen dokumentów DPR / DPO w całym systemie, czego efektem jest brak współmierności w zakresie porywania kosztów zagospodarowania odpadów przez zobowiązanych do tego producentów / wprowadzających produkty.

- Potrzebne jest wprowadzenie systemu kaucyjnego, który byłby systemem motywującym, a dotyczyłby nie tylko opakowań. I to nie może być kaucja wynosząca 10-20 groszy za butelkę, bo zamożniejszych do niczego nie zachęca - komentuje ekspert Instytutu Jagiellońskiego. - Jednak powinniśmy wprowadzić także komponent nagradzający, to może być na przykład loteria z nagrodami rozlosowanymi spośród paragonów otrzymywanych przy zwrocie opakowań.

marketnews24.pl
Dowiedz się więcej na temat: ochrona środowiska | recykling | Gospodarka odpadami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »