Od piątku kontrole w poszukiwaniu koniny w mięsie wołowym

Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych oraz Inspekcja Handlowa zbadają łącznie 150 próbek wyrobów wołowych u producentów i w sklepach pod kątem ewentualnej obecności mięsa końskiego. Kontrole potrwają miesiąc.

Kontrole, zlecone przez Komisję Europejską, rozpoczęły się w piątek - poinformowała Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Na stronie internetowej Inspekcja napisała, że KE zaleciła przeprowadzenie skoordynowanego planu kontroli wszystkim państwom członkowskim. Ma on na celu ustalenie skali obecności koniny w mięsie wołowym.

Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych poinformowała w piątek po południu, że Inspekcja przeprowadziła dotychczas 8 kontroli, w trakcie których pobrano 12 próbek, a Inspekcja Handlowa - dwie kontrole, pobierając dwie próbki do badań laboratoryjnych w zakresie identyfikacji surowców mięsnych na podstawie analizy DNA.

Reklama

Komisja zaleciła przeprowadzenie testów przetworzonych produktów mięsnych, w tym badania DNA na obecność koniny w wyrobach oznakowanych jako wołowe. Skontrolowane ma zostać także mięso końskie przeznaczone do spożycia, w celu wykazania w nim ewentualnej obecności fenylobutazonu.

Fenylobutazon to lek weterynaryjny, przeciwzapalny, stosowany w hodowli koni sportowych, groźny dla zdrowia ludzi i dlatego zakazany w hodowli zwierząt, których mięso ma trafić do konsumpcji.

Badania, w 75 proc. finansowane przez KE, potrwają miesiąc - z możliwością kontynuacji przez następne dwa miesiące. W pierwszym etapie przebadanych zostanie w Europie w sumie 2250 próbek przetworzonych produktów mięsnych, które trafiły do obrotu detalicznego i zostały oznakowane jako zawierające mięso wołowe. Na poszczególne kraje przypadnie od 10 do 150 testów - zależnie od wielkości państwa.

"Decyzją Komisji 2013/98/UE z 19 lutego br. Polska została zobowiązana do pobrania i przebadania 150 próbek w celu sprawdzenia obecności niedeklarowanego mięsa końskiego w wyrobach zawierających mięso wołowe" - dodała Inspekcja.

Jak czytamy w piątkowym komunikacie, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych pobierze 75 próbek u producentów tych wyrobów, a Inspekcja Handlowa 75 próbek wyrobów znajdujących się w obrocie detalicznym na terenie całego kraju. "Wszystkie próbki przebadane zostaną laboratoryjne w zakresie identyfikacji surowców mięsnych na podstawie analizy DNA" - podkreślono.

Badania mięsa końskiego w celu wykrycia pozostałości fenylobutazonu przeprowadzi z kolei Inspekcja Weterynaryjna.

Zgodnie z decyzją ministra rolnictwa, koordynatorem kontroli żywności został Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.

Minister rolnictwa Stanisław Kalemba powiedział w piątek na spotkaniu z rolnikami w woj. warmińsko-mazurskim, że jest spokojny o polską żywność, bo "ona się świetnie obroni". - Afera z koniną w mięsie wołowym to nie jest afera polska. Proszę nie ujmować sprawy koniny w wymiarze tylko polskim, bo ona ma charakter o zasięgu europejskim i ponad - podkreślił.

- Dzisiaj możemy tylko powiedzieć, że w trzech firmach na podstawie próbek stwierdziliśmy obecność koniny w mięsie wołowym - powiedział Kalemba. Według ministra należy także sprawdzić, jak konina pojawiła się w tym mięsie, ponieważ - według ministra - "jest domniemanie, że część tych próbek została przywieziona i na tym polega problem".

Kalemba dodał, że wyjaśnienie - skąd się wzięła konina w mięsie wołowym i czy była dodawana w Polsce, czy za granicą - należy m.in. do prokuratury i Europolu. - Musi być odpowiedzialność firm, które fałszują żywność, w skali międzynarodowej. Być może, że część tego biznesu przerzuciła się z narkotyków na biznes żywności i dlatego tym (wyjaśnianiem) zajmuje się Europol - dodał.

- Odpowiedzialność za fałszowanie żywności spada na producentów i przetwórców. Trzeba powiedzieć, że nie ma zagrożenia dla zdrowia czy życia, bo konina to wysokiej jakości mięso - zaznaczył Kalemba.

Pytany, czy afera z koniną nie zaszkodzi producentom wołowiny, minister powiedział, że większym problemem jest tocząca się dyskusja o uboju rytualnym. - Tu są większe straty, tu widzę problem - dodał szef resortu rolnictwa.

- Nasza żywność ma dobrą renomę - zaznaczył minister. Jego zdaniem w Polsce mamy dobre mechanizmy kontrolne żywności. Przywołał niedawny skandal ze skażonym mlekiem w proszku. Polska sama wykryła tę aferę i ją ujawniła - zaznaczył Kalemba.

W środę Główny Inspektorat Weterynarii poinformował, że w mięsie pochodzącym z trzech zakładów, znajdujących się w województwach: mazowieckim, łódzkim i warmińsko-mazurskim, znaleziono końskie DNA. Jak mówił wtedy główny lekarz weterynarii Janusz Związek, takie wyniki uzyskano po przebadaniu 121 próbek mięsa deklarowanego jako wołowe.

Główny Lekarz Weterynarii Janusz Związek pytany w piątek przez PAP, która prokuratura zajmuję się sprawą związaną z dodawaniem koniny do wołowiny, nie chciał udzielić informacji. Powiedział, że w tej sytuacji nie ma zagrożenia życia. - Nie chcę też robić niepotrzebnej wrzawy medialnej - podkreślił.

Skandal z końskim mięsem dodawanym do wołowiny wybuchł w styczniu w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Później koninę w wyrobach mięsnych, które nie powinny jej zawierać, znaleziono w wielu krajach europejskich.

Pobierz za darmo program PIT 2012

PAP
Dowiedz się więcej na temat: kontrole | mięso | konina | inspekcja | mięso wołowe | inspekcja handlowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »