Od stajni Augiasza do radości na Olimpie

Donald Tusk poczerwieniał ze wstydu, gdy fanka poprosiła o autograf nie jego, a jego córkę. Kasia Tusk wypromowała się dzięki prowadzonemu przez siebie blogowi z modą.To zdarzenie mogło być jednym z tych momentów, które uświadomiły premierowi potęgę nowych technologii. Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, które ma się zajmować tą tematyką, to jednak wciąż dziwny twór.

Przez resort Michała Boniego przejdą decyzje dotyczące kilkudziesięciu miliardów złotych na teleinformatykę. Wypuszczenie Poczty na wolny rynek, cyfryzacja telewizji, system komunikacji alarmowej na Euro 2012 to zadania tylko na ten rok. Niewiele więcej czasu będzie na informatyzację systemu ochrony zdrowia. Branża trzyma kciuki i wierzy, że jeśli nie Boni, to kto?

Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAiC) łączy zagadnienia pozornie zupełnie ze sobą niepowiązane, jak mniejszości religijne, nadzór nad Głównym Geodetą Kraju i projekty budowy systemów teleinformatycznych finansowanych z funduszy unijnych. Najważniejszym departamentem jest administracja i samorządy, jest departament wspomnianych mniejszości narodowych i wyznaniowych, bardzo ważny - telekomunikacja i poczta, oraz niemniej istotna e-administracja, oraz społeczeństwo cyfrowe.

Reklama

- Musimy oczyścić stajnię Augiasza - mówił Michał Boni, zapowiadając raport otwarcia nowego resortu, który powinien być gotowy do połowy lutego br.

Na razie resort musi uporać się sam z sobą. Ministerstwo nie ma siedziby, jego działy są porozrzucane po całej Warszawie, pracownicy nie wiedzą jaki jest podział kompetencji pomiędzy departamentami, bo wciąż nie ma określającego je regulaminu. Pierwszym sukcesem nowego ministerstwa było otworzenie własnej strony internetowej. Miesiąc po powołaniu resortu.

Spece od zadań niewykonalnych

W MAiC nie ma łatwych tematów.

Punkt 1. - liberalizacja Poczty Polskiej. Nastąpi to w 2013 roku i pozbawi pocztę części wpływów. Trzeba więc przygotować państwowego molocha do działania na wolnym rynku.

Punkt 2. - nadawanie cyfrowe w telewizji do końca lipca 2013 roku zastąpi nadawanie analogowe. Jesteśmy pod tym względem na szarym końcu Europy, a mimo to na każdym etapie tego procesu są poślizgi i wpadki.

Punkt 3. - Euro 2012, a jakże. Za pół roku zjadą się do Polski tysiące fanów piłki nożnej a nie ma jednego, porządnego zintegrowanego systemu komunikacji alarmowej. I tak dalej... A co krok, to mina.

Ale Michał Boni ma opinię specjalisty od gaszenia pożarów. Nie ma w branży ani jednej osoby, która powiedziałaby złe słowo o ministrze, który jest jednym z bardziej zaufanych współpracowników Donalda Tuska.

- Minister Boni wykazał przez kilka ostatnich lat, że potrafi budować strategię rozwoju państwa w różnych jego obszarach. Jego unikatową kompetencją jest umiejętność rozmawiania z partnerami, brania pod uwagę głosu zainteresowanych stron i wypracowywania najlepszych scenariuszy. W obliczu wyzwań, jakie stoją dzisiaj przed Polską, związanych z budową e-państwa, inwestycjami w sieci nowych generacji, ta nominacja rodzi nadzieje - mówi Wojciech Jabczyński, rzecznik Grupy TP.

Herakles potrzebny od zaraz

Resort powstał, by łatwiej i szybciej udostępnić wszystkim Polakom e-usługi związane z administracją czy ochroną zdrowia. Ta działka może być największym polem do popisu dla Michała Boniego porównującego się z mitycznym Heraklesem zmagającym się z czyszczeniem stajni Augiasza. Projektów e-administracji jest mnóstwo, większość ciągnie się latami z mizernymi efektami. Przejrzystość działania systemów państwowych najwyraźniej jest nie na rękę różnym lobby, od koncernów farmaceutycznych po firmy ubezpieczeniowe. Wdrażanie rządowych e-projektów sprawdza NIK i CBA, co chwila wyciągając nowe nieprawidłowości.

- Widać, że poślizgi są, ale trzeba zabrać się do nowych zadań. Trzeba zmienić filozofię podejścia. Punktem wyjścia powinno być patrzenie na użytkownika i to, jak w prosty sposób może on korzystać z rozwiązań - mówił Michał Boni w TVN CNBC.

Mamy mnóstwo urzędów, od ZUS-u poprzez urząd skarbowy po służbę zdrowia, każdy z nich ma osobny system informatyczny. Uzupełnienie danych w jednym nie skutkuje wprowadzeniem ich do drugiego systemu. Często petent przy kolejnej wizycie musi od nowa wypełniać tony papierowych dokumentów powielając informacje, które urząd już ma. Efekt? Strata czasu i frustracja.

- Najbardziej istotne jest wdrożenie systemów podatkowych, zdrowotnych i nowoczesnego dowodu osobistego. Ich realizacja będzie skutkować rozwojem wielu dalszych systemów. Gdy powszechnie dostępny będzie dowód z podpisem elektronicznym, da podstawy do uruchomienia całego szeregu aplikacji potrzebujących elektronicznej identyfikacji - mówi Włodzimierz Marciński, dyrektor departamentu społeczeństwa informacyjnego MAiC.

W postaci elektronicznej powinny być dostępne rozliczenia podatkowe, cła, opłaty administracyjne, obrót towarowy i jego rozliczanie, rejestracja działalności gospodarczej, obsługa zamówień publicznych, czy dostęp do baz informacji gospodarczej. Wszystkie systemy powinny być zintegrowane w jeden, tak by każdy system mógł rozmawiać z każdym i by nie trzeba było wypełniać powielających się papierowych druczków.

Tyle, że te plany dobrze wyglądają głównie w teorii. Dla przykładu - do końca 2014 roku pacjenci powinni mieć konta internetowe, recepty mają być zapisywane elektronicznie i w takiej formie docierać do aptek, a dokumentacja choroby powinna trafiać w postaci elektronicznej z jednego szpitala do drugiego, za zgodą pacjenta oczywiście. Mrzonka? NIK alarmował ostatnio, że mamy takie opóźnienia, że Unia Europejska może nam odebrać 650 mln zł dotacji na informatyzację służby zdrowia.

- Chciałbym, by nasz ostatni projekt brzmiał: "Radość na Olimpie". By wszyscy uznali, że to wszystko w końcu działa - mówił Michał Boni w telewizji.

Unia pomoże ministrowi

Michałowi Boniemu pomoże Unia Europejska. E-administracja realizowana w ramach projektów unijnych ma wsparcie finansowe w wysokości 788 mln euro (3,5 mld zł), w tym jest 670 mln euro (3 mld zł) unijnego dofinansowania.

W resorcie ma powstać departament funduszy strukturalnych, który będzie się zajmować projektami informatycznymi finansowanymi z funduszy unijnych. Ma przejąć od MSWiA odpowiedzialność za realizację 7. i 8. osi priorytetowej Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Budowa elektronicznej administracji to jeden z nich, zwiększenie innowacyjności gospodarki - to drugi. Wart jest on 4 mld euro (17,8 mld zł), w tym jest 1,2 mld euro (5,3 mld zł) z UE. Przewiduje wspomaganie tworzenia e-usług, przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu i usługi ostatniej mili - dostępu szerokopasmowego internetu bezpośrednio do odbiorcy.

- Te ostatnie są najbardziej spektakularne, bo obejmują największe obszary. Ale trudno powiedzieć, że są najważniejsze, bo byłoby to krzywdzące dla innych projektów - mówi Agnieszka Suska, naczelnik wydziału wdrażania ósmej osi priorytetowej.

Przedsiębiorcy chcą by im się łatwiej żyło, by więcej spraw można było załatwić przez internet i w formie elektronicznej. Kluczowe będzie jednak zwiększenie innowacyjności gospodarki. Firmy chcą wspieranej przez nowe technologie edukacji, czy stymulowania rozwoju e-gospodarki, bo przecież w innych krajach przedsiębiorstwa przenoszą coraz więcej obszarów do internetu, co zwiększa ich efektywność i - co za tym idzie - konkurencyjność.

Branża zmieniła front

Michał Boni musi też przejrzeć setkę inwestycji z Planu Informatyzacji Państwa na lata 2011-2015. Mają one wartość ponad 6 mld zł. Branża liczy na uruchomienie i poprawę wydatkowania tych pieniędzy.

- Priorytetem dla ministerstwa powinien być rozwój społeczeństwa cyfrowego, poprawa jakości i tempa programów informatyzacji, oraz usprawnienie procesu zwiększania dostępu do internetu realizowanego przez firmy i z funduszy europejskich - mówi Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.

Duża część branży teleinformatycznej krytykowała pomysł powołania resortu odpowiedzialnego za cyfryzację argumentując, że wystarczy pełnomocnik rządu spajający pracę poszczególnych ministerstw. Teraz firmy zmieniły front i patrzą na Michała Boniego z nadzieją na przyspieszenie ważnych dla nich projektów.

- Wiążę z powstaniem MAiC i jego kierownictwem nadzieję, że współpraca organów administracji państwowej z sektorem teleinformatycznym będzie przyczyniać się do intensywnego rozwoju tego niesłychanie istotnego dla gospodarki sektora i odbywać się będzie z bezwzględnym poszanowaniem zasad państwa prawa - mówi Cezary Albrecht, dyrektor biura regulacji PTC, operatora sieci T-Mobile.

Światłowody przede wszystkim

Operatorzy powtarzają jak mantrę - jedną z ważniejszych, jeśli nie najważniejszą, misją nowego ministra będzie przyspieszenie budowy sieci światłowodowych z wykorzystaniem funduszy unijnych. Do wydania mamy ponad 1-1,5 mld euro (4,4-6,6 mld zł), musimy zdążyć do połowy 2015 roku. Samorządy ociągają się z budowaniem sieci, na których się nie znają i których uruchomienie nie jest tak spektakularne jak otwarcie nowej szkoły czy autostrady. Telekomy nie widzą dla siebie opłacalnych biznesplanów. Ostatni dzwonek na budowę tych sieci przebrzmiał już dawno, a wydaliśmy zaledwie kilka procent z całej kwoty.

- Z punktu widzenia rynku telekomunikacyjnego, głównym priorytetem dla nowego ministra powinno być utrzymanie osiągnięć z ostatnich lat - wzmacniających konkurencję na tym rynku. Dodatkowo, zadbanie o to, aby projekty z funduszy unijnych ruszyły pełną parą, ale w sposób niezagrażający ponowną monopolizacją rynku - mówi Karol Wieczorek z biura prasowego Netii.

Bez ogólnopolskiej, ujednoliconej infrastruktury teleinformatycznej trudno mówić o realizacji dalszych założeń ministerstwa, jak e-administracja, czy e-zdrowie. Bo jak tu upowszechniać usługi, skoro 27 proc. Polaków nie ma w domu komputera z dostępem do internetu.

- Powołanie MAiC to dobry pomysł. Podniesie to rangę projektów takich, jak chociażby budowa szerokopasmowego internetu w Polsce. Miejmy nadzieję, że koordynacja pozwoli również lepiej pozyskiwać fundusze na te projekty i zarządzać nimi. Oczywiście samo powołanie ministerstwa nie rozwiąże problemów. Czytając pierwsze wypowiedzi ministra Boniego wygląda na to, że on ma plan! To jest dobrym sygnałem dla rynku IT - mówi Piotr Piątosa, wiceprezes Comarchu.

- Mamy nadzieję, że nowe ministerstwo będzie nie tylko realizować dotychczasową politykę w zakresie regulacji rynku, ale również zweryfikuje wcześniejszy podział środków unijnych na budowę sieci dostępowych w Polsce, zwiększając ich wykorzystanie zwłaszcza w regionach nisko zurbanizowanych - w małych miastach i wsiach, bo tam właśnie dotyka mieszkańców wykluczenie cyfrowe - mówi Stanisław Szuder, wiceprezes Exatela ds. sieci i rozwoju.

Magdalena Wierzchowska, autorka jest dziennikarką "Pulsu Biznesu"

Obserwator Finansowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »