Odłożone porozumienie o regulacji funduszy spekulacyjnych

Ministrowie finansów krajów UE nie uzgodnili we wtorek regulacji funduszy spekulacyjnych typu hedge funds. Hiszpańska prezydencja chce kontynuować rozmowy, by przekonać Wielką Brytanię, która obawia się zbytniej ingerencji w działalność londyńskiego City.

Wbrew wcześniejszym deklaracjom, zamiast dążyć do przezwyciężenia podziałów, Hiszpanie wykreślili kontrowersyjny punkt z porządku obrad.

- Będziemy kontynuować pracę i naszym priorytetem pozostaje osiągnięcie porozumienia do końca prezydencji, czyli czerwca br. - powiedziała hiszpańska minister finansów Elena Salgado, pytana o sprzeciw Wielkiej Brytanii wobec proponowanej przez Komisję Europejską legislacji. Krytykowana, że nie zdecydowała się poddać dyrektywy pod głosowanie i przyjęcie jej większością kwalifikowaną (co umożliwia nowy Traktat z Lizbony), odparła, że "zawsze dobrze jest mieć tyle konsensu, ile tylko jest możliwe".

Reklama

Rozczarowania nie krył unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier, dla którego dyrektywa jest kluczowym elementem unijnej architektury nadzorczej, stanowiącej odpowiedź na kryzys finansowy. - Mam nadzieję, że prezydencja z dobrym skutkiem wykorzysta nadchodzące tygodnie - powiedział. KE obawia się, że przedłużające się dyskusje między krajami członkowskimi zniweczą plany przyjęcia legislacji przez Parlament Europejski w lipcu br. Bez porozumienia w Radzie UE nie mogą ruszyć negocjacje z eurodeputowanymi.

Rząd Gordona Browna popiera zastrzeżenia pod adresem unijnej regulacji, wyrażone przez Stany Zjednoczone, które protestują przeciw możliwej dyskryminacji swoich funduszy inwestycyjnych. Zgłoszona w zeszłym roku po naciskach Parlamentu Europejskiego propozycja KE była krytykowana przez eurodeputowanych za to, że zostawia otwartą furtkę do oferowania w UE produktów zagranicznych funduszy. Tymczasem na tym właśnie zależy Wielkiej Brytanii, która chce uniknąć barier dla funduszy działających z Londynu, ale zarejestrowanych dla celów podatkowych gdzie indziej. Brytyjczycy chcą chronić potencjał i atrakcyjność City jako centrum światowych finansów.

Wcześniej amerykański sekretarz skarbu Tim Geithner w liście do unijnego komisarza ds. rynku wewnętrznego Michela Barnier wyrażał zaniepokojenie "różnymi propozycjami, które mogłyby być dyskryminacyjne wobec firm z USA i zakazać im dostępu do rynku UE, z którego korzystają obecnie".

- Nie biorę instrukcji ani z Paryża, ani z Londynu, ani z całą pewnością z Waszyngtonu - odpierał naciski francuski komisarz Barnier. Przypomniał, że propozycja KE jest bezpośrednią odpowiedzią na decyzje powzięte w ramach G20, by wdrożyć regulację funduszy, wzmacniając przejrzystość i odpowiedzialność kluczowych aktorów rynku.

Unijna dyrektywa ma uregulować działalność funduszy krytykowanych za to, że nieodpowiedzialnym zachowaniem na rynku ponoszą część odpowiedzialności za kryzys finansowy i gospodarczy. Zakłada, że menedżerowie zarządzający tymi funduszami będą dostawać rodzaj certyfikatów (zwanych paszportami), umożliwiających sprzedawanie oferowanych produktów inwestycyjnych w całej Unii Europejskiej.

Ustalone progi oznaczają objęcie regulacją 90 proc. aktywów tych funduszy w UE, których wartość szacuje się na 2 bln euro. Podobnie jak eurodeputowani, wielkim orędownikiem regulacji sektora finansowego jest też Francja, która chce większej przejrzystości systemu finansowego i powstrzymania takich transakcji spekulacyjnych, które zagrażają finansowej stabilności przedsiębiorstw.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: city | porozumienia | prezydencja | ministrowie finansów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »