Ogromny protest rolników w Niemczech. Paraliż komunikacyjny dotyka też polskich kierowców

W poniedziałek w całych Niemczech rolnicy rozpoczęli swój strajk przeciwko działaniom rządu. W wielu miejscach w kraju pojawiły się blokady dróg, także autostrad i dojazdów do miast. Problemy odczuwają też kierowcy w Polsce, którzy mają trudności w przekroczeniu granicy.

Rolnicy całkowicie zablokowali autostradę A1 w Dolnej Saksonii. Według policji, wszystkie trzy pasy w kierunku Hamburga zostały zablokowane przez około 100 traktorów na węźle Vechta. Spowodowało to niebezpieczne sytuacje na drodze i policja rozwiązała zgromadzenie - pisze portal tygodnika "Spiegel".

Drogi w całych Niemczech są zablokowane

W Dolnej Saksonii protesty rolników mają wpływ nie tylko na ruch drogowy, ale także na gospodarkę. Produkcja w fabryce Volkswagena w Emden została wstrzymana - powiedziała agencji dpa rzeczniczka. Z powodu protestów drogi do zakładu zostały zablokowane, a pracownicy nie mogli dostać się do pracy.

Reklama

"Megablokada w Brandenburgii" - pisze portal dziennika "Bild". W poniedziałek rano rolnicy zablokowali drogi dojazdowe do dwóch miast: Cottbus i Brandenburg an der Havel.

"Liczni rolnicy ze swoimi traktorami oraz kierowcy autobusów i ciężarówek ze swoimi pojazdami przybyli w poniedziałek rano pod Bramę Brandenburską w Berlinie" - relacjonuje portal rbb24. Od niedzielnego wieczoru zamknięta jest ulica 17 Czerwca. Berlińska policja zakłada obecnie, że jest tam około 450 pojazdów, czyli znacznie więcej niż oczekiwano.

"Jesteśmy przez nasz rząd oszukiwani"

Protest rolników został wywołany przez plany niemieckiego rządu dotyczące oszczędności budżetowych w sektorze rolnym. Ogólnokrajowy tydzień protestów stowarzyszenia rolników ma zakończyć się demonstracją w stolicy Niemiec 15 stycznia.

- Korzystamy z naszego podstawowego prawa do informowania społeczeństwa i klasy politycznej, że Niemcy potrzebują konkurencyjnego sektora rolnego. To jedyny sposób, aby zapewnić dostawy wysokiej jakości, domowej żywności - powiedział magazynowi Stern prezes Niemieckiego Stowarzyszenia Rolników Joachim Rukwied, cytowany przez AFP.

- Jesteśmy przez nasz rząd ośmieszani i oszukiwani. Oni uprawiają politykę, która jest daleka od rzeczywistości. Dla nich najważniejsze jest to, żeby ich kieszenie i portfele były wypełnione kasą - mówił reporterowi Polsat News jeden z rolników. 

- Tam na górze, w ciepełku, siedzi sobie 27 rządowych polityków i decydują o absurdalnych cięciach; tną subwencje, które są naszymi pieniędzmi, z naszych podatków - dodał inny strajkujący, wskazując na siedzibę rządu.

Jak poinformował rzecznik niemieckiego rządu, obecnie "nie ma miejsca na kolejne ustępstwa" ze względu na cięcia budżetowe.

Atak rolników na ministra godpodarki

Rolnicy są oburzeni rządowymi planami dotyczącymi wycofania w tym roku niektórych ulg podatkowych dla sektora rolnego. Już w grudniu tysiące osób udały się do Berlina, protestując blokadami traktorów i wrzuceniem obornika na ulice. W ubiegły czwartek rząd stwierdził, że obniżka podatku od pojazdów w rolnictwie pozostanie w mocy, zaś dotacje do oleju napędowego zostaną wycofywane w ciągu kilku lat, a nie natychmiast zniesione. To dla rolników było jednak za mało. 

Jak informuje "Deutsche Welle" w ubiegłym tygodniu ponad stu przedstawicieli sektora rolniczego uniemożliwiło wracającemu z urlopu ministrowi gospodarki Robertowi Habeckowi zejście z promu, wskutek czego polityk musiał wrócić na wyspę Hallig Hooge, z której przypłynął. Część rolników chciała wtargnąć na statek, czemu zapobiegła policja. Minister zgodził się rozmawiać z przedstawicielami protestujących, jednak ci żądali przemówienia do wszystkich lub zejścia z promu. Do tego nie dopuścii odchroniarze.

Protest rolników potępił niemiecki rząd, nazywając akcję "brutalizacją obyczajów politycznych". 

Niemiecki protest ma konsekwencje w Polsce

Strajkujący nie zamierzają jednak odpuszczać, co w konsekwencji paraliżuje ruch także w Polsce. Problemy odczuwane są np. w przygranicznych Słubicach; także niektóre pociągi relacji polsko-niemieckich miały opóźnienia.

- To, do czego możemy się posunąć, to do apeli do potencjalnych kierowców zmierzających w stronę granicy polsko-niemieckiej, aby omijali Słubice, Świecko, jechali również na inne przejścia graniczne, bo wczoraj np. mieliśmy Słubice zablokowane, natomiast Gubin był przejezdny. Kostrzyn też był przejezdny, ale do pewnego momentu - mówił reporterce Polsat News Mariusz Olejniczak, burmistrz Słubic. 

Problemy komunikacyjne mogą trwać przez najbliższe dni. 

W Niemczech protestują też kolejarze

Protest rolników to niejedyny problem komunikacyjny w Niemczech, który ma wpływ na sytuację w Polsce. Jak poinformował rzecznik prasowy PKP Intercity Cezary Nowak z powodu zapowiedzianego strajku niemieckich kolejarzy, który ma potrwać od środy do piątku, na części trasy do Berlina będzie obowiązywała komunikacja zastępcza.

- Strajk na niemieckiej kolei dalekobieżnej rozpocznie się 10 stycznia o godz. 2.00 w nocy i potrwa do godz. 18.00, 12 stycznia. Jeśli chodzi o relację do Berlina, będzie wyglądała w ten sposób, że nasze pociągi będą kończyły bieg w Rzepinie. Na odcinku od Rzepina do Frankfurtu nad Odrą zastępczą komunikację autobusową zapewni PKP Intercity - powiedział Nowak. Dodał, że z Frankfurtu nad Odrą do Berlina komunikacja zastępcza będzie zapewniona przez niemieckie pociągi regionalne, które nie są objęte strajkiem.

Rzecznik wyjaśnił, że w zasadzie już od 9 stycznia część pociągów PKP Intercity zakończy bieg w Rzepinie, ponieważ nie mogłyby powrócić następnego dnia z Berlina.

Związek zawodowy niemieckich maszynistów GDL planuje od środy do piątku strajk na tle płacowym. Niemiecki przewoźnik dalekobieżny Deutsche Bahn (DB) wzywa pasażerów, aby w miarę możliwości przełożyli podróże.

Pod koniec listopada GDL ogłosił, że rozmowy z Deutsche Bahn zakończyły się niepowodzeniem. Największym punktem spornym jest skrócenie czasu pracy z 38 do 35 godzin tygodniowo dla pracowników zmianowych z pełnym wynagrodzeniem, czego domagał się związek zawodowy. Kolej nie uważa tego za wykonalne ze względu na niedobór wykwalifikowanych pracowników. GDL domaga się również podwyżki w wysokości 555 euro miesięcznie i premii inflacyjnej w wysokości 3000 euro. 

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Niemcy | rolnicy | protest rolników
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »