Opałowa akcyza w opałach
Kierowcy i ogrzewający domy olejami opałowymi, mogą spać spokojnie - politycy nie zgodzą się na podwyżkę akcyzy. 1 września 2006 r. miały wejść w życie podwyżki podatku akcyzowego m.in. na gaz do napędu pojazdów oraz na oleje opałowe.
Z naszych ustaleń wynika, że jednak do nich nie dojdzie, bo trzeba przeforsować stosowną ustawę w Sejmie. Tymczasem zostało bardzo mało czasu, a na dodatek głosowanie przeciwko pomysłom Zyty Gilowskiej, byłej minister finansów, zapowiada nie tylko PO czy SLD, ale też znajdująca się w koalicji rządowej Samoobrona. A PiS? PiS się zastanawia.
" Mimo że jesteśmy w koalicji, nie zgodzimy się na zaproponowane przez rząd podwyżki akcyzy na gaz i oleje " zapewnia Janusz Maksymiuk, wiceprzewodniczący klubu Samoobrony.
" Nie poprzemy żadnej podwyżki podatków " wtóruje mu Zbigniew Chlebowski, wiceszef klubu PO.
" Zagłosujemy przeciw wzrostowi akcyzy " zapowiada Jerzy Szmajdziński, szef klubu SLD.
Marek Kuchciński, typowany na nowego szefa klubu PiS, poinformował, że jego partia nie zajęła oficjalnego stanowiska w tej sprawie.
Możemy odetchnąć
Po odejściu Zyty Gilowskiej z rządu nie ma komu bronić jej niewygodnych politycznie pomysłów. Wybory samorządowe za pasem (12 listopada) i partie nie chcą narazić się na gniew wyborców. I dobrze, bo 1 września mógł być czarnym dniem dla kierowców jeżdżących na gazie oraz dla tych wszystkich, którzy do ogrzewania wykorzystują olej opałowy. Zgodnie z projektami Zyty Gilowskiej, podatek na autogaz miał wzrosnąć z obecnych 695 zł do 1000 zł za 1 tys. kg produktu, czyli o 50 proc. Cena litra gazu mogła skoczyć nawet o kilkadziesiąt groszy (obecnie za litr płacimy niecałe 2 zł). Budżet państwa na tej operacji miał uzyskiwać przynajmniej 0,5 mld zł rocznie. Minister Gilowska podwyżkę uzasadniała "dążeniem do ustalenia właściwych relacji w opodatkowaniu benzyny i gazu płynnego służącego do napędu". Krótko mówiąc, uznała, że w Polsce minął czas taniego gazu. Politycy złożyli jednak "PB" solenne obietnice, że nie zgodzą się na tę podwyżkę.
" Nie będzie naszej zgody na wzrost podatku, a co za tym idzie, cen gazu na stacjach" mówi Wojciech Olejniczak, szef SLD.
Podobnie wypowiedziały się osoby z kierownictwa PO i Samoobrony. Równanie w górę
Zyta Gilowska przez kilka miesięcy przekonywała, że konieczne jest także zrównanie stawek akcyzy na oleje opałowe i napędowe. To rozwiązanie miałoby dać budżetowi co najmniej 2 mld zł rocznie. Jej zdaniem to jedyny sposób na uderzenie w mafię paliwową i skasowanie procederu jazdy na tańszym oleju opałowym, przez co budżet traci pieniądze. Sęk w tym, że tuż przed odejściem z rządu zmieniła zdanie. Zamiast zrównać stawki akcyzy, w projektach zapisała podwyżkę podatku na oleje opałowe z 233 do 1139 zł od 1 tys. litrów, co znacznie wykracza ponad stawkę obowiązującą na oleje napędowe (1048 zł). Jarosław Neneman, wiceminister finansów, stwierdził, że ta nadwyżka to opłata paliwowa, dziś obejmująca tylko paliwa silnikowe i LPG. Zaskoczenia nie kryje Artur Zawisza, czołowy polityk PiS. - Trudno mi się do tego ustosunkować. Zawsze była mowa o zrównaniu stawek akcyzy, a nie o podniesieniu olejowej ponad napędową. Nie wiem, o co chodzi - rozkłada ręce poseł Zawisza.
Zdaniem ekspertów resort finansów chce po prostu wyrwać jak najwięcej dla budżetu, nakładając po cichu nowy podatek na oleje opałowe. Wiadomo jednak, że i ten pomysł padnie w Sejmie. Żadna partia tego nie popiera. Trudno się spodziewać, by posłowie PiS się wyłamali. Przypomnijmy, gdy w czerwcu 2005 r. akcyzę na oleje opałowe chciał podnieść Mirosław Gronicki, ówczesny minister finansów, to wniosek o jego odwołanie zgłosiło właśnie PiS.
Jarosław Królak