Opłaty za śmieci. Może od ilości worków?
Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach przewiduje trzy metody naliczania opłaty za wywóz śmieci - od powierzchni użytkowej, od wody oraz od liczby osób w gospodarstwie domowym. Pojawiają się tez nowe propozycje np. opłata od worka.
Prawnicy, samorządowcy i eksperci uważają, że każda z tych metod ma swoje wady, ale i zalety - wskazuje serwis Prawo.pl.
Maciej Kiełbus, partner w Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna sp. k., cytowany przez Prawo.pl, przyznaje, że metody ustalania opłat nie są doskonałe.
Widzi jednak też ich zalety. - Specyfika samorządowego prawa odpadowego jest taka, że traktuje w sposób jednolity wszystkie gminy, czyli zarówno wiejskie, jak i te turystyczne, które mają w sezonie letnim i zimowym dużo więcej mieszkańców, jak i duże miasta w tym stolicę - mówi.
System powiązania opłat ze wskazaniami wodomierza, choć bywa krytykowany, to - jak podaje Prawo.pl - dzięki niemu płacą za wodę także tzw. pasażerowie na gapę, czyli osoby, które produkują śmieci, ale w innych systemach umykają rozliczeniom.
- W przypadku stolicy najlepszym systemem naliczania opłat jest system powiązania opłat ze wskazaniami wodomierza. Ta metoda świetnie sprawdza się też w gminach turystycznych. Posiada ją częściowo również od 2013 r. Szczecin i nie budzi tyle emocji co w wypadku stolicy. Dzięki niej zjawisko >>pasażera na gapę<< jest mnie odczuwalne. Wszyscy płacą - podkreśla Kiełbus.
Z kolei przeciwnicy tej formy naliczania opłat wskazują, że poziom zużycia wody niekoniecznie musi iść w parze z ilością faktycznie wytwarzanych śmieci. Dana osoba może dużo zużywać wody, a praktycznie nie produkować śmieci i odwrotnie.
Uzależnianie opłaty od powierzchni użytkowej też ma - według Prawo.pl - swoje mankamenty. - Od 1 stycznia w stolicy 85 zł za mieszkanie płaci zarówno właściciel małej kawalerki, jak i dużego luksusowego apartamentu. Podobnie jest w wypadku domów. Obowiązuje jedna opłata w wysokości 108 zł bez względu na to, czy chodzi o willę, czy mały domek - tłumaczy Marian Mazurek, radca prawny, partner w Kancelarii Prawnej M. Mazurek i Partnerzy Radcowie Prawni.
Ale i trzecia metoda, tj. uzależniająca wysokość opłaty od liczby osób w gospodarstwie domowym, też nie jest idealna. - W danym lokalu mieszka dajmy na to pięć osób, ale oficjalnie tylko jedna i tylko od tej jednej płaci się za śmieci. Nie ma jak tego zweryfikować - wyjaśnia radca Mazurek.
Według serwisu, pojawiają się również propozycje usprawnienia systemu, w tym podatek od śmieci. Zgodnie z tą koncepcją Polacy powinni płacić gminom w całym kraju tyle samo za śmieci. Samorządy zaś otrzymane pieniądze przeznaczałyby na ich odbieranie i przetwarzanie.
Przykładowo mieszkańcy Ełku chcą rozliczać się z ilości kilogramów śmieci. W petycji skierowanej do senackiej komisji proponują, aby wprowadzić dodatkową metodę obliczania opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi.
Jej wysokość byłaby wyznaczana w zależności od sumy wytwarzanych odpadów.
Zdaniem ekspertów, system od ilości wytworzonych odpadów może być uznany za zasadny. Jednak jego wdrożenie będzie wymagać poniesienia kosztów związanych m.in. z zakupem instalacji do wyposażenia każdego śmietnika.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze