OPZZ zapowiada koordynację ewentualnych działań strajkowych
- Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych zadecydowało, że zrzeszone w nim związki będą koordynować swoje ewentualne akcje protestacyjne tak, by odbywały się w tym samym czasie - poinformował we wtorek dziennikarzy przewodniczący OPZZ Jan Guz.
- Organizacje zrzeszone w OPZZ wsparły dziś akcję protestacyjną, jaka jest prowadzona na kolei i akcję w województwie śląskim - poinformował przewodniczący podczas briefingu w przerwie obrad Prezydium OPZZ. "Wsparto również protesty w branżach, które aktualnie przeprowadzają postępowania referendalne (decydujące o ewentualnym strajku - PAP). Dotyczy to komunikacji miejskiej w Warszawie, dotyczy to ochrony zdrowia, dotyczy to przemysłu specjalnego. OPZZ podjął się roli zsynchronizowania i koordynowania akcji protestacyjnych - powiedział Guz.
Wyjaśnił, że OPZZ zwrócił się do wszystkich organizacji związkowych, które prowadzą teraz referenda strajkowe, by podporządkowały się inicjatywie Porozumienia, by wspólnie przygotować akcję protestacyjną.
- Ciężar kryzysu jest przerzucany na barki społeczne. W związku z tym narasta niezadowolenie społeczne - powiedział Guz. Podkreślił, że związkowcy chcą, by tworzono nowe miejsca pracy i by rosły realne płace.
Według szefa OPZZ, rząd nie chce rozmawiać ze związkowcami i spełniać postulatów strony społecznej. Porównał obecną sytuację do tej z lat 80. "Ministrowie są tylko zderzakami, jak to określił premier na początku kadencji. Nic nie mogą, nie potrafią, nie chcą. W związku z tym trwa marazm, trwa gra, na to branżowy ruch zawodowy pozwolić nie może" - powiedział. "Chcemy uczestniczyć w dialogu społecznym i będziemy w nim uczestniczyć, ale nie chcemy być ogrywani (...) dłużej nie możemy pozwolić na lekceważenie inicjatyw obywatelskich" - dodał.
Zdaniem Guza, gdyby działające w Porozumieniu związki zawodowe porozumiały się co do przeprowadzenia akcji protestacyjnej razem z kolejarzami, to taki protest byłby dla rządzących bardzo dotkliwy.
Obecny na briefingu przewodniczący Branży "Transport" OPZZ i zarazem przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek poinformował, że w jego opinii strajk na kolei staje się coraz bardziej prawdopodobny. Przyznał, że związki jeszcze nie podpisały protokołu rozbieżności z pracodawcami, ale - jak ocenił - ani pracodawcy, ani rząd nie wykazują woli porozumienia. "Od listopada i grudnia zeszłego roku ze strony rządu jest prowokacja w sprawie ulg. Brak ustępstw, niezdolność do kompromisów w obszarze ulg przejazdowych ma sprowokować strajk" - powiedział Miętek.
- Rząd dąży do strajku po to, żeby zlikwidować związki zawodowe na kolei i mieć otwartą drogę do upadłości Przewozów Regionalnych (największy polski przewoźnik pasażerski - PAP), do likwidacji linii kolejowych, do sprzedaży firm kolejowych tylko po to, by spłacić długi PKP - powiedział Miętek.
Spór zbiorowy między kolejowymi związkami zawodowymi a pracodawcami dotyczy ulg przejazdowych dla kolejarzy. Związki zawodowe od początku sprzeciwiają się jakimkolwiek zmianom w sposobie ich naliczania, tłumacząc, że to już ostatni kolejarski przywilej, a pracownicy spółek kolejowych potrzebują ulg, by dojeżdżać do pracy.
Pracodawcy proponują, by pracowników obowiązywały 99-proc. ulgi przejazdowe, a emerytów kolejowych 80-proc. Ulgi mają - według propozycji pracodawców - dotyczyć tylko przejazdów drugą klasą.
25 stycznia doszło do dwugodzinnego strajku ostrzegawczego, zatrzymano wówczas ponad 380 pociągów. Od tego czasu odbyło się kilka wielogodzinnych spotkań związkowców i pracodawców, ale porozumienia nie osiągnięto. Związkowcy grożą, że jeśli nie dojdzie do takiego porozumienia, to są gotowi przeprowadzić na kolei strajk generalny.