Pandemia wcale się nie skończyła
Myślicie, że już sobie poszedł i "nie trzeba się jego bać" - jak bez mała dwa lata temu zapewniał premier Mateusz Morawiecki? Amerykańscy naukowcy twierdzą co innego. Na jesieni znowu założymy maski, jeśli przyjdzie kolejna (która to już?) fala, bo to najbardziej skuteczny sposób obrony. A poza tym rządzący powinni przygotować testy i szczepienia.
Zespół naukowców z ośrodka badawczego Brookings oraz uniwersytetów Waszyngtona w St. Louis i University of Vermont przygotował model TRACE do symulacji rozprzestrzeniania się pandemii oraz wpływu rozmaitych strategii przeciwdziałania zakażeniom i zachorowaniom na jej dynamikę. Model ten został m.in. wykorzystany do symulacji przebiegu ostatniej fali spowodowanej wariantem omicron i oceny, do ilu mniej przypadków zachorowań mogłoby dojść, gdyby podjąć konkretne działania zapobiegawcze.
Jakie strategie wchodziły w grę? Zarówno niewielki jak i duży wzrost wykonywanych testów. Szybsze i szersze wprowadzanie szczepień oraz dawek przypominających szczepionki. Mniejsza lub też większa skala populacji, która dobrowolnie lub też pod wpływem nakazów administracyjnych nosiłaby maski, a także to, jakiej są one jakości. Umiarkowana lub stanowcza polityka dystansu społecznego, jak np. zamykanie szkół czy praca zdalna. Skuteczność każdego z tych działań zostało oceniane oddzielnie. W sumie dały one dziesiątki kombinacji możliwych decyzji politycznych w walce z pandemią.
Każde z takich działań zostało wprowadzone do modelu obliczeniowego opartego na rzeczywistych danych o zakażeniach i ich skutkach. Korzystając z tego modelu można było ustalić, które strategie walki z pandemią obniżyłyby wskaźniki infekcji oraz szczytowy poziom zachorowań podczas jej szczytu w USA minionej zimy, czyli od grudnia 2021 do lutego 2022 roku. Po co naukowcy zrobili to wszystko?
- Taka lekcja może pomóc w przygotowaniu się do przodu, gdy stajemy w obliczu potencjalnie jeszcze większej fali jesienią - napisali w artykule przedstawiającym wyniki badań Ross Hammond i Matt Kasman kierujący Centrum Polityki Społecznej w Brookings Institutions.
Czytaj również: Następna pandemia. Co ją wywoła?
Przypomnijmy, że ostatnia fala spowodowana wariantem omicron spowodowała w USA ok. 30 mln zachorowań oraz większy wzrost dziennej liczby zgonów niż poprzednia wielka fala wywołana przez wariant delta na wiosnę 2021 roku, a więc wtedy, gdy szczepionki nie były jeszcze powszechne. Tygodniowa liczba zgonów przekroczyła nawet 18 tys. W okresie ostatniej fali osoby powyżej 65 roku życia stanowiły w USA 80 proc. zmarłych. W sumie na COVID-19 w czasie pandemii zmarło ponad 900 tys. Amerykanów.
Co zatem ustalili naukowcy w wyniku analizy danych za pomocą modelu TRACE? Podczas ostatniej fali liczba infekcji mogła być o wiele niższa, a ich szczyt - będący szokiem dla służby zdrowia - o wiele bardziej płaski, gdyby zastosowano rozmaite kombinacje strategii zapobiegawczych. To oczywiście spowodowałoby także mniejszą liczbę zgonów, jak również powikłań, jak na przykład tzw. długi COVID czy PISM, czyli zespół pocovidowy u dzieci.
Znaczący wzrost konsekwentnego używania masek wysokiej jakości mógłby zmniejszyć liczbę przypadków nawet o dwie trzecie. Naukowcy przyznają, że fatalnie się stało, iż używanie masek w USA zostało upolitycznione, a starania na rzecz ich noszenia budzą kontrowersje. Noszenie masek jest jednak "bardzo skutecznym podejściem do ograniczania rozprzestrzeniania się SARS-CoV-2".
Czytaj więcej: Anthony Fauci ogłasza koniec pandemii koronawirusa w USA
- Według naszych symulacji konsekwentne noszenie masek przez 70 proc. Amerykanów podczas gwałtownego wzrostu (zakażeń) byłoby prawie tak samo skuteczne, jak powszechne zamykanie firm i szkół - napisali.
Z badań wynika, że duży wzrost możliwości testowania mógł zmniejszyć skumulowane i gwałtowne wzrosty wskaźników infekcji o prawie jedną trzecią. Gdyby dawki przypominające szczepionek były powszechnie przyjmowane (a także gdyby były odpowiednio wcześniej dostępne dla kwalifikujących się grup), skumulowane wskaźniki infekcji zmniejszyłyby się nawet o 15 proc.
Wzrost liczby szczepień dzieci poniżej 18 roku życia również doprowadziłby do znacznego ograniczenia rozprzestrzeniania się zarazy. Co ważne - przyjmowanie szczepionek i dawek przypominających, także w najmłodszych grupach wiekowych, daje efekty jeśli następuje przed falą zakażeń.
Naukowcy przyznają, że w kontekście silnej propagandy antyszczepionkowej, niechęci społecznej do podporządkowania się zasadom i braku politycznej woli by walczyć o życie ludzi byłby to program maksimum. Z badań wynika jednak, że nawet programy minimum, takie jak kombinacja niewielkiego wzrostu liczby ludzi noszących maski w połączeniu z umiarkowanym wzrostem testów mogą zmniejszyć liczbę infekcji, "wypłaszczyć" szczyt fali zachorowań, a w konsekwencji ocalić wiele istnień.
Wykorzystując model TRACE naukowcy dokonali ćwiczenia polegającego na pytania - co by się stało, gdyby wariant koronawirusa był znacznie bardziej zaraźliwy niż omicron? Symulacje pokazały, że również w takim przypadku te strategie walki z pandemią, które okazały się w symulacjach najbardziej skuteczne także przyniosłyby dobre rezultaty.
- W czasie, gdy (...) uwaga opinii publicznej (...) odwróciła się od COVID, nasze wyniki pokazują, jak wielką różnicę mogą przynieść wybory polityczne i inwestycje w gotowość - napisali Ross Hammond i Matt Kasman.
Czy tej jesieni czeka nas kolejna fala pandemii? Żadnej pewności nie ma. A to już wystarczający powód, żeby się dobrze przygotować. Wprawdzie w grudniu 2021 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) podała, że pandemia powinna się skończyć już w tym roku, ale jako argument przemawiający za takim scenariuszem przytoczyła wystarczającą liczbę dawek do "wyszczepienia" całej populacji świata łącznie z dawkami przypominającymi dla grup najbardziej wrażliwych. "Jeśli nie zaszczepimy całego świata, nie sądzę, żebyśmy mogli zakończyć pandemię" - mówił wtedy szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus.
Czytaj również: Ogromna luka między urodzeniami a zgonami w Polsce
Według prognoz ostrzegawczych amerykańskiej administracji z początku maja tego roku, jesienią i zimą podczas potencjalnej fali zakażonych może zostać ponad 100 milionów Amerykanów. Brytyjski Wspólny Komitet ds. Szczepień i Immunologii oświadczył w maju, że pewności co do jesienno-zimowej fali nie ma, ale zalecił podawanie kolejnej dawki przypominającej osobom po 75 roku życia i oświadczył, że pracuje nad kolejnymi zaleceniami.
Jacek Ramotowski
Zobacz również: