Państwowe resztówki jak miecz Damoklesa

Cztery lata temu biskup diecezji poznańskiej został właścicielem posterunku policji. Po co mu posterunek policji? On też nie wiedział, ale takie było orzeczenie sądu. Sąd przyznał rację władzy kościelnej w sporze z władzą świecką o prawo do budynku i terenu, na którym właśnie gospodarowali policjanci.

Cztery lata temu biskup diecezji poznańskiej został właścicielem posterunku policji. Po co mu posterunek policji? On też nie wiedział, ale takie było orzeczenie sądu. Sąd przyznał rację władzy kościelnej w sporze z władzą świecką o prawo do budynku i terenu, na którym właśnie gospodarowali policjanci.

Okazało się bowiem, że kilkadziesiąt lat temu nowa władza wygoniła z tego terenu siostrzyczki (a może braciszków, ale i tak siły były nierówne) i zajęła budynek na swoje potrzeby. Dzisiaj krzywdy zostały wyrównane. Ale nie fizycznie. Cele policyjne, co prawda, nazywają się tak samo jak cele klasztorne, ale ich wygląd i funkcje różnią się zasadniczo. Wysokie strony umówiły się, że wyrównanie krzywd nastąpi w formie finansowej. Ustalono, że nieco ponad pięć milionów będzie akurat i usatysfakcjonuje obie strony. I tu zaczęła się zabawa.

Reklama

Kiedy biskup już zastanawiał się, jak zagospodaruje te środki, okazało się, że w gotówce to nie dostanie nic. Będzie za to inwestorem giełdowym: Skarb Państwa sięgnął bowiem do swoich zasobów resztówkowych i przekazał mu akcje, będących w jego posiadaniu, sprywatyzowanych spółek notowanych na giełdzie. Trochę tej, trochę innej. Tajemnicą pozostaje, co biskup z tym nieoczekiwanym fantem zrobił, tym bardziej że niektóre firmy, których akcji stał się mimowolnym właścicielem, zostały z giełdy wycofane przez właścicieli większościowych. Pewnie dalej je ma, być może nawet o tym nie wiedząc.

Nie byłby w tym zresztą nazbyt oryginalny, bo Skarb Państwa też, tak naprawdę, nie wie, ile akcji i gdzie posiada. Dzięki pani minister Aldonie Kameli-Sowińskiej, wiemy, ile mamy żubrów i niedźwiedzi (chociaż trudne są one do policzenia, a do tej pory nie tylko one, ale i my nie wiemy, po co były liczone i co z tego wynika, że już wiemy, ile ich jest), ale nie wiemy (a co gorsza, nie wie minister Czyżewski), ile Skarb ma akcji, tzw. resztówek, w poszczególnych, sprywatyzowanych spółkach.

Przeznaczenie resztówek pozostaje słodką tajemnicą. Dlaczego są? - wiemy, ale po co? - tego nie wie nikt. Jasne do tej pory było jedno: część resztówek objętych tzw. rezerwą reprywatyzacyjną zostanie przeznaczona na zaspokojenie ewentualnych roszczeń byłych właścicieli. Ot tak jak poznańskiego biskupa, tyle że ci mieli nadzieję na odszkodowania w gotówce, a nie "w naturze". Teraz już i to nie jest tak oczywiste, bo resort skarbu ma prawo zbywania tych akcji. Prawo, z którego ochoczo korzysta - wszak potrzeby, tak resortu, jak i całego budżetu, są nieograniczone. Przerażeni są nie tylko byli właściciele, bo skąd będą pieniądze na odszkodowania, ale i posiadacze akcji firm, mających to nieszczęście, że resztówkę w nich posiada Skarb Państwa. Przekazanie akcji, nawet najlepszej firmy, jakiemuś państwowemu bankrutowi zawsze odbija się niekorzystnie na jej notowaniach.

Żeby była jasność: przetrzymywanie resztówek w zasobach Skarbu Państwa uważam za pomysł chybiony, zbytek asekuranctwa, ale nie ma gorszego pomysłu niż dotychczasowe nimi gospodarowanie, czyli mało skoordynowane rozdawnictwo. A przecież sprawa jest naprawdę niezwykle prosta. Wystarczy jeden mały, wytypowany fundusz, który dostanie zlecenie na zarządzanie wszystkimi resztówkami Skarbu Państwa. On może je zbywać, ale rozsądnie, może być gwarantem kredytów dla firm, które Skarb chce dofinansować, może wreszcie zaspokajać pojawiające się roszczenia. Ale to chyba byłoby zbyt proste. I zbyt przejrzyste.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: biskup | miecz | skarbu | Skarb Państwa | skarb | orzeczenie sądu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »