Paweł Borys o dyskusji wokół CPK: Argumentów o dużych wydatkach kompletnie nie rozumiem

- Argumenty merytoryczne za CPK są silne. Błędem jest analizowanie samego lotniska, a już mówienie o alternatywnym rozwoju kilku lotnisk jest szkolnym błędem. Argumentów o dużych wydatkach kompletnie nie rozumiem. Dużo trudniejszym do sfinansowania projektem jest budowa elektrowni atomowej. Rozumiem jednocześnie, że nowy rząd chce przeanalizować projekt. Mam nadzieje, że wynik tej analizy będzie pozytywny i zamiast hamulca włączony ponownie będzie pedał gazu - mówi Interii Biznes Paweł Borys, prezes PFR. W rozmowie wskazuje też, dlaczego konieczne jest wprowadzenie cyfrowego złotego oraz czy na rynku mieszkaniowym grozi nam kryzys podobny do tego, przez który przeszła Irlandia.

  • Jeżeli chcemy być głównym centrum logistycznym w Europie Centralnej musimy mieć zarówno centralne lotnisko, jak i centralny węzeł kolejowy, wsparty kompletną siecią autostrad i dróg ekspresowych oraz portami - mówi Interii Biznes Paweł Borys, prezes PFR.
  • Albo będziemy w stanie realizować duże strategiczne projekty, ze zdrowym systemem finansowym i nowoczesnymi usługami publicznymi, albo w pewnym momencie się zdziwimy, kiedy przejdzie kolejna górka środków unijnych i za 5-7 lat okaże się, że wzrost gospodarczy spada do 2-2,5 proc., rośnie dług publiczny i będzie coraz trudniej.
  • Jeżeli prześpimy moment, nie wprowadzimy na czas cyfrowego złotego, stracimy kontrolę nad systemem finansowym. Potencjał takiej platformy jest gigantyczny i niedoceniany. Cyfrowy złoty pomógłby uniknąć dolaryzacji czy euroizolacji polskiej gospodarki.
  • Niedobrze byłoby gdybyśmy się stali drugą Irlandią przed 2009 rokiem, gdzie był podobny proces spekulacyjny na rynku. Moim zdaniem aktualna polityka pieniężna powinna przyhamować to poprzez realne stopy procentowe. Wydaje mi się, że jesteśmy blisko szczytu górki cenowej na rynku mieszkaniowym.

Reklama

Monika Krześniak-Sajewicz, Interia: Dlaczego CPK jest potrzebny, czy wręcz konieczny? Bo rozumiem, że nie ma sensu orędownikowi tego projektu zadawać pytania zaczynającego się od "czy" ?  

Paweł Borys, prezes PFR: - Tak, jestem za realizacją CPK. I nawet wspólnie z prezesem LOT prezentowałem pierwszą koncepcję tego projektu w jego aktualnym kształcie w marcu 2017 przed Komitetem Ekonomicznym Rady Ministrów. To strategiczna inwestycja dla zwiększenia potencjału rozwoju naszej gospodarki, roli w regionie, bezpieczeństwa oraz jakości infrastruktury transportowej w całej UE. Dlatego Komisja Europejska wpisała go na listę priorytetowych szlaków komunikacyjnych TEN-T. Rozumiem jednocześnie, że nowy rząd chce przeanalizować projekt. Mam nadzieje, że wynik tej analizy będzie pozytywny i zamiast hamulca włączony ponownie będzie pedał gazu. 

- Argumenty merytoryczne za CPK są silne, choć w debacie brakuje mi dwóch perspektyw. Pierwsza to cały system logistyczny, a zamiast tego często jest oddzielna dyskusja o lotnisku, kolei, czy drogach. Błędem też jest analizowanie samego lotniska, a już mówienie o alternatywnym rozwoju kilku lotnisk jest szkolnym błędem. Nie mówimy wtedy bowiem o hubie regionalnym, który przyciąga dodatkowy ruch pasażerski i cargo z innych krajów, ale to wymaga porządnej infrastruktury, tylko o kilku lotniskach krajowych. Drugi problem to, że mówimy o CPK, podczas gdy tak naprawdę jest to inwestycja w konkurencyjność całej gospodarki i zwiększenie potencjału rozwoju wielu branż. 

Czyli co trzeba brać pod uwagę, żeby sensownie analizować ten projekt?   

- Kluczowe jest znaczenie centralnego węzła komunikacyjnego kraju i lotniska, który jest regionalnym hubem, dla wzmocnienia roli Polski jako głównego centrum logistycznego Europy Centralnej. We współczesnym świecie e-commerce, czy rozbudowanych łańcuchów dostaw kluczowe znaczenie ma spójny system logistyczny i tzw. interconnectivity. Port morski nie ma sensu bez dróg i kolei, którymi towary przewożone statkiem można dystrybuować dalej. Ale może tym statkiem nie przypłynie kluczowy komponent do produkcji zaawansowanej elektroniki, bo w Polsce nie powstanie jej fabryka, ponieważ z kolei tego typu towary wysoko przetworzone transportuje się lotniczym cargo. A Polska nie istnieje w lotniczym cargo właśnie przez brak centralnego lotniska zdolnego obsłużyć takie operacje.

- Innymi słowy, jeżeli chcemy być głównym centrum logistycznym w Europie Centralnej musimy mieć zarówno centralne lotnisko, jak i centralny węzeł kolejowy, wsparty kompletną siecią autostrad i dróg ekspresowych oraz portami. Za tym idą także inwestycje w magazyny, czy terminale przeładunkowe. To wszystko dopiero razem zdecyduje o tym, że będziemy mieli nowoczesną infrastrukturę logistyczną. Tymczasem analiza polegająca na tym, że tylko szacujemy ilu pasażerów za 10, czy 15 lat ma obsłużyć lotnisko na bazie aktualnych trendów, to jest to nie na temat. Choć same te prognozy wskazują, że liczba pasażerów, które obsłuży główne lotnisko, podwoi się do 2040 roku i osiągnie 40 mln. Maksymalna przepustowość Okęcia to 22 mln. Uwzględniając rozbudowę i optymalizację wraz z Modlinem, i tak nie osiągnie się takiej zdolności. Nie mówiąc już o braku cargo.  

Czyli nie można na to patrzeć głównie przez pryzmat uzasadnienia dla budowy dużego lotniska?

- Oczywiście. W istocie chodzi o szerszą strategię gospodarczą. Nowoczesna infrastruktura to podobnie jak system finansowy krwioobieg gospodarki. Badania wskazują, że sama infrastruktura nie podnosi istotnie wzrostu gospodarczego. Są też kraje, które przeinwestowały - jak Portugalia w przypadku autostrad. Ale jeżeli uwzględni się w analizie, że za infrastrukturą idą inwestycje przemysł i usługi to wpływ na podwyższenie potencjału rozwoju gospodarczego jest olbrzymi. A to są miejsca pracy i wzrost naszych dochodów. To też wzrost przychodów podatkowych. Innymi słowy CPK wzmocni naszą konkurencyjność i siłę gospodarki.       

- Dodatkowo, budowa centralnego węzła komunikacyjnego jednocześnie pozwoliłaby na rozwój dwóch aglomeracji: warszawskiej i łódzkiej, w których łącznie mieszka 7 milionów osób. Jednak, co się często pomija, sprzyjałoby też bardziej równomiernemu rozwojowi różnych regionów. Bo jeżeli będzie można w każde miejsce w kraju wygodnie dojechać maksymalnie w ciągu 2-3 godzin, to potencjalny inwestor będzie bardziej skłonny ulokować swoje inwestycje w bardziej oddalonych miejscach niż to jest obecnie. CPK to projekt włączający wszystkie regiony Polski w rozwój.

Jeśli to jest tak ważny i strategiczny projekt, to fakt, że jesteśmy na etapie dyskusji czy powinien być kontynuowany, oznacza, że poprzednia władza nie była w stanie tego w odpowiedni sposób uzasadnić i dobrze poprowadzić. Z tego punktu widzenia można mówić o porażce. 

 - Przy obecnej polaryzacji politycznej każdy nawet bardzo dobry i merytoryczny projekt może być bez szans, jeżeli stanie się przedmiotem sporu politycznego. Jako prezes PFR od lat postuluje, żeby powstał konsensus polityczny wokół strategicznych spraw jak system emerytalny, transformacja energetyczna, czy właśnie rozwój infrastruktury. Horyzont podejmowanych decyzji wykracza poza kadencję parlamentów i rządów. To są wręcz międzypokoleniowe decyzje. Żeby podejmować dobre decyzje musimy wyjść poza polityczne bańki. Dlatego z dużym uznaniem obserwuje debatę o CPK i osoby, które mają różne poglądy polityczne, ale przyjmują argumenty i popierają ten projekt. Świetne jest też zaangażowanie osób młodych.

- To nie jest kwestia polityki, tylko bezpieczeństwo i to jest nasz wspólny interes niezależnie jak ktoś głosuje w wyborach. Jestem zwolennikiem państwa, które potrafi definiować i realizować swoje długoterminowe cele. Były nimi np. wejście do NATO i UE. Teraz powinno to być m.in. silne samodzielne zdolności obronne, nowoczesna infrastruktura, bezpieczeństwo energetyczne i tania energia, wypłacalny w długim terminie system emertytalny, stabilne finanse publiczne, czy cyfrowa administracja i gospodarka.

- Wierzę, że poprzez siłę instytucjonalną i pozytywnie rozumiany tzw. deep state oraz konsensus społeczny strategie w tych obszarach powinny być stałe w czasie i konsekwentnie realizowane. Inaczej będzie chaos i stracimy szanse na wejście do prawdziwej pierwszej ligi gospodarczej na świecie lub wprost przy zagrożeniu ze strony Rosji wojna znowu cofnie nas o dekady. Silna gospodarka, to środki na wzmocnienie bezpieczeństwa. Mamy PKB o wartości ok. 865 mld dolarów wobec 500 mld dolarów dekadę temu. To olbrzymi skok, ale Włochy to 2 mld dolarów i dziesiątki globalnych marek. Z CPK i innymi projektami strategicznymi gra toczy się o to, czy będziemy dalej gospodarką-satelitą większej gospodarki niemieckiej, czy sami będziemy stanowili centrum Europy Centralnej ku czemu mamy pełen potencjał.

Co poszło nie tak, skoro w 2024 jeszcze trwa dyskusja czy projekt powinien być kontynuowany? Może fakt, że po ośmiu latach niepodzielnych rządów PiS z dużych projektów udało się zrobić tylko Baltic Pipe i Gazoport w Świnoujściu. Natomiast z elektrownią atomową nie poszliśmy do przodu, a o postępach w takich projektach jak samochody elektryczne Izera nie ma co mówić.

 - Zgoda, że można wiele rzeczy robić szybciej. Administrację cechuje spora inercja decyzyjna i wykonawcza. CPK analizowane jest od lat 70. Podobnie jest z atomem. Ale to, że czasami nie wychodzi i idzie opornie różnym ekipom, nie jest argumentem, żeby czegoś nie realizować.

- Jednym z powodów jest zbyt długi czas podejmowania decyzji, ale przykładowo dla budowy elektrowni atomowej nie było szerokiego poparcia aż do momentu wybuchu wojny na Ukrainie, która zasadniczo zmieniła postrzeganie tej inwestycji. I od tego czasu prace przyspieszyły.

- Ale właśnie Baltic Pipe, Gazoport, czy Via Carpatia pokazują, że da się. Nieskromnie dodam, PFR też pokazał, że można zrobić coś ultrasprawnie. Mam na myśli przygotowanie Tarczy Finansowej w ciągu 20 dni, z której pomoc w czasie pandemii otrzymało 350 tyś małych i średnich firm. Powstał w 7 tygodni centralny system szczepień połączony z IKP. Wdrożyliśmy PPK, z którego korzysta blisko 4 mln osób, a teraz ważne aby stworzyć Centralną Informację Emerytalną. Da się. Zagrożenie ze strony Rosji powinno nas tylko motywować do szybkich, czasami niestandardowych działań i porozumienia. Co więcej, obserwując programy gospodarcze partii politycznych, to w sumie są one dość zbliżone. Dlatego strategię gospodarczą i obronność spokojnie można wystawić przed nawias politycznego sporu. Byłoby to dobre, bo kilka trudnych decyzji jest do podjęcia. Nie jest to kwestia naiwności. Jako prezes PFR i obywatel uważam, że to kwestia wspólnego interesu naszego kraju i być może uniknięcia historycznych błędów.

Czy poza względami czysto politycznymi, w tej opieszałości przy dużych projektach chodzi o brak cywilnej odwagi wśród decydentów i niechęć do brania odpowiedzialności?

- Od zawsze trochę brakuje decyzyjności. Zwłaszcza jeśli chodzi o projekty, które nie wydają się oczywiste i popularne, ale są potrzebne. Przykładem jest właśnie temat atomu. Dopiero wojna i zmiana społeczna zdynamizowała projekt.

- Jeżeli chodzi o CPK, to jest to duży i skomplikowany projekt. I została wykonana duża, choć niewdzięczna praca, analityczna, projektowa, analizy środowiskowe, organizowanie finansowania, itd. Czyli taka, której efekty jeszcze nie są widoczne, a jest kluczowa. Oczywiście można zadać pytanie, czy musiało to zabrać aż pięć lat, czy można było to zrobić krócej np. w trzy lata. Nie zmienia to jednak faktu, że projekt od strony przygotowawczej jest zaawansowany.  

Czyli argument, że trudno mówić o zaawansowaniu projektu, skoro nie została jeszcze wbita łopata jest nietrafiony? 

- Takie oceny są złośliwe, bo jednak gigantyczna praca została wykonana. I to, że jej nie widać nie oznacza, że jej nie było. Niemcy przy budowie lotniska w Berlinie najwięcej błędów popełnili na etapie projektowania. Potem były ciągnące się latami problemy i opóźnienia. Dlatego fazy przygotowawczej nie można nadmiernie skracać. Trzeba to zrobić rzetelnie, zatrudnić dobrych ekspertów, weryfikować. Nie można też szukać pseudooszczędności, bo zatrudnienie najlepszych firm projektowych się zwróci. Nie chodzi o to, żeby zrobić tanio, a potem zapłacić dwa razy więcej za poprawki. 

- Mamy przykład DCT w Gdańsku, który udało się zbudować i w którym PFR jest inwestorem. To jest podobny projekt do CPK, choć oczywiście o dużo mniejszej skali. 

- Stworzyliśmy wysokiej jakości infrastrukturę jako hub kontenerowy, który po 3 latach stał się hubem numer jeden na Bałtyku. Jako inwestor mogę powiedzieć, że ta infrastruktura jest bardzo rentowna. Przynosi wysokie dochody udziałowcom, ale do tego korzysta państwo poprzez cła, wyższy udział w VAT, więc DCT daje też miliardy złotych do budżetu.  

Czy CPK jest trudnym projektem od strony finansowej, czy akurat finansowanie nie jest tutaj żadnym wyzwaniem? 

 - Argumentów o dużych wydatkach kompletnie nie rozumiem. Oczywiście mówimy o wkładzie własnym rzędu kilku - kilkunastu miliardów złotych jeśli chodzi o lotnisko, co przy skali innych wydatków jest małą kwotą, a do tego jest to inwestycja, która powinna się zwrócić. 

- Są prywatni inwestorzy uznani na rynku, którzy są gotowi wyłożyć pieniądze, więc od strony organizowania finansowania nie problemu. Dużo trudniejszym do sfinansowania projektem jest budowa elektrowni atomowej, bo koszt finansowania finalnej ceny energii elektrycznej może stanowić nawet 70-80 proc. Im więcej państwo weźmie na siebie, tym to może być tańsze i potem zapewniać tańszą energię. W krajach takich jak Wielka Brytania, gdzie próbowano więcej przerzucać na sektor prywatny, to finansowanie było droższe i finalna energia też była droższa. 

- CPK od strony zapewnienia źródeł finansowania nie jest skomplikowanym projektem i nie jest dużym obciążeniem budżetu. Rocznie wydajemy 50 mld zł na 800 plus, więc jeżeli 1/10 przeznaczymy na taki rozwojowy projekt, to nie mówimy o dużych kwotach. Jak popatrzymy na to z perspektywy strategii gospodarczej, mamy np. PESĘ, która wówczas może zacząć produkować pojazdy wielkich prędkości, więc rozwijamy jeszcze przemysłu dookoła projektu. Ale to wymaga spojrzenia na strategię gospodarczą holistycznie.

Taka infrastruktura i mniejsze uzależnienie ma duże znaczenie od strony bezpieczeństwa, wzmocnienia systemu obronności? 

- Oczywiście. Wiemy, że lotniska w tym kontekście mają strategiczne znaczenie. Nie zgadzam się z argumentami, że w razie ataku takie miejsce jest bardziej narażone, bo łatwiej zbombardować jeden cel niż kilka w różnych miejscach. Przecież wiadomo, że systemy antyrakietowe są nakierowywane głównie na ochronę miejsc strategicznych. To kolejny powód, dla którego warto budować CPK.

- Ale są też inne, których nie ma na agendzie, a są bardzo istotne. 

Jakie projekty ma pan na myśli? 

- Jeżeli mówimy o strategii rozwoju na najbliższą dekadę to bardzo ważnym tematem jest cyfrowy złoty. Jeżeli go nie wprowadzimy w najbliższym czasie, to skutki mogą być daleko idące dla konkurencyjności i samodzielności systemu finansowego w Polsce. 

Co w praktyce oznaczałoby wprowadzenie cyfrowego złotego? 

- Chodzi o cyfrowe waluty banków centralnych. Nie ma to nic wspólnego z kryptowalutami. Mówimy o pieniądzu, który nadal jest emitowany przez bank centralny, ale jest w jednym wspólnym rejestrze opartym o bezpieczną technologię blockchain. Umożliwia nawet, by każdy obywatel był bezpośrednio klientem banku centralnego i banki tradycyjne mogłyby zniknąć, dlatego już teraz bardzo mocno protestują. Jednak nie trzeba aż takiej rewolucji, bo może być system dwupoziomowy, czyli konsensus polegający na tym, że banki zostaną, będziemy mieć w nich nadal rachunki, ale pieniądz będzie we wspólnym rejestrze blockchainowym. 

Ale co to konkretnie dałoby państwu i obywatelom, obecnym klientom banków komercyjnych?  

- Potencjał takiej platformy jest gigantyczny i niedoceniany z perspektywy gospodarki i administracji. Jeżeli mielibyśmy system finansowy oparty o bardzo bezpieczny rejestr to w ślad za tym można tą technologie przenieść na usługi publiczne. Wyobraźmy sobie bezpieczny rejestr naszej dokumentacji medycznej. Gdziekolwiek idziemy na badania lekarz widzi nasze wszystkie inne badania, a nie biegamy z wydrukami, czy pendrive, w pełni automatyczne rozliczenia podatkowe oraz dalszy skokowy spadek szarej strefy, co umożliwia finansowanie np. edukacji, czy ochrony zdrowia. Generalnie obywatel mógłby w jednej aplikacji typu mObywatel załatwić większość spraw administracyjnych w połączeniu z bezpiecznymi płatnościami. Co ważne, taki model działania państwa były bezpieczniejszy i bardziej odporny na zagrożenia w zakresie np. cyberbezpieczeństwa. 

Można powiedzieć, że już w tej chwili płatności są dość proste, bo w większości przypadków można to zrobić szybko, elektronicznie  - przez przelew, kartą, przez BLIK, itd.  

- Pracowałem w PKO BP w zespole, który stworzył BLIK ponad 10 lat temu. Ale wiem, że przyszłość to waluty cyfrowe. To inny poziom bezpieczeństwa i wygody płatności. Natomiast chodzi o samą technologię bezpiecznych rejestrów blockchain. Dziś jest tak, że usługi publiczne i płatności są rozproszone. Brak centralnych baz. Oparcie systemu finansowego o cyfrową walutę, a państwa o bezpieczne cyfrowe rejestry to ogromny potencjał do obniżenia kosztów funkcjonowania administracji i podniesienia usług publicznych. Ten proces już się rozpoczął. Chiny na dużą skalę testują cyfrowego juana. Prowadzone są prace nad cyfrowym euro.

Tylko czy to jest główny problem? Dla ludzi - jeśli chodzi o usługi publiczne - chyba ważniejsze jest od kiedy w IKP będzie można zapisać się do specjalisty i od kiedy będzie zintegrowana karta pacjenta z jego długoletnią historią zdrowia, wizyt, diagnostyki itd.  

- Akurat w systemie zdrowotnym cyfryzacja mocno przyspieszyła, co widać po kolejnych funkcjach w IKP. Platforma, o której mówię mogłaby integrować różne bazy danych, które dziś są rozproszone. Ale mogą to być także np. hipoteki, akty notarialne i generalnie sprawy sądownicze. 

- Po drugie, cyfrowy złoty pomógłby uniknąć do dolaryzacji, czy euroizolacji polskiej gospodarki. Jeżeli za chwilę będzie cyfrowy dolar, albo cyfrowy euro, to banki będą wystawiały stablecoiny na te waluty. I ludzie będą odchodzili od złotego. Jeżeli prześpimy moment, nie wprowadzimy na czas cyfrowego złotego, to tak się stanie. Stracimy kontrolę nad systemem finansowym.

Kto odgrywałby główną rolę w takim projekcie?

- To jest zadanie dla NBP i Ministerstwa Finansów. Moim zdaniem powinniśmy jak najszybciej zacząć pracować nad cyfrowym złotym, bo cyfrowe euro to perspektywa tej dekady. Zrewolucjonizuje system płatniczy. Cyfrowy złoty to być może byłaby największa transformacja systemu finansowego i administracji od dekad.

To może być trudne zadanie, skoro nie udało się upowszechnić kredytów hipotecznych o stałej stopie czy wprowadzić REIT -ów, a więc tych instrumentów, na które główny wpływ mają właśnie wspólnie MF i NBP.   

- Jesteśmy w ważnym momencie rozwojowym i albo zostaniemy w tyle, albo wykonamy kolejny krok i znajdziemy się wśród krajów rozwiniętych. Uważam, że powinien się zmienić motyw rozwojowy polskiej gospodarki, bo przez ostatnie lata było nim doganianie bogatszych krajów Europy. Dziś ten motyw jest już inny. Priorytetem na pewno jest bezpieczeństwo, a jeżeli chcemy być krajem bezpiecznym musimy mieć silną gospodarkę. Tylko wtedy stać nas na bezpieczeństwo. To jest przykład Korei czy Izraela. I albo podążymy tą drogą i będziemy w stanie realizować duże strategiczne projekty, ze zdrowym systemem finansowym i nowoczesnymi usługami publicznymi, albo w pewnym momencie się zdziwimy, kiedy przejdzie kolejna górka środków unijnych i za 5- 7 lat okaże się, że wzrost gospodarczy spada do 2-2,5 proc., rośnie dług publiczny i będzie coraz trudniej. Zwłaszcza w obliczu zagrożenia ze strony Rosji punktem wyjścia do wszystkich analiz jest bezpieczeństwo. Jeśli bezpieczeństwo ma kosztować 4 proc. PKB rocznie, to bez silnej gospodarki nie uda się tego sfinansować. 

- Druga rzecz ważna w kontekście dużych inwestycji infrastrukturalnych, sprowadza się do tego, że trzeba jasno określić, czy rzeczywiście chcemy utrzymać obecną strukturę wydatków. Tu pojawia się też problem, bo z punktu widzenia administracji publicznej nie opłaca się podejmować trudnych decyzji, bo wiąże się to z osobistym ryzykiem. Z jednej strony mamy polaryzację polityczną, rosnące transfery i wydatki socjalne, które są adresowane tak, by spełniać oczekiwania kolejnych grup wyborców. Z drugiej strony mamy konieczne wydatki na obronność, na poprawę konkurencyjności gospodarki, naukę i w energetykę.  

Tylko, że wydatki socjalne były osią polityki rządów PiS i społeczeństwo się do tego przyzwyczaiło, więc trudno oczekiwać, że to się nie zmieni. Politycznie byłoby to samobójcze.  

- W tym kontekście dyskusja o CPK jest budująca i pokazuje, że duża część społeczeństwa zdaje sobie sprawę z tego, że to są priorytety, bo zdecydują o jakości życia w kolejnych latach i dekadach. Mam duży szacunek do osób, które wychodzą poza schemat konfliktu politycznego, mają inne poglądy polityczne, ale wiedzą, że to jest dobre dla gospodarki i popierają go. Widać to zwłaszcza w mediach społecznościowych. Poziom aspiracji społeczeństwa wzrósł i ludzie nie oczekują już tylko obietnic socjalnych, ale mają oczekiwania wobec polityków, by zrobić ważny rozwojowy skok gospodarczy.  

Ale skoro nie byliśmy w stanie uporać się z tak podstawowymi dla ludzi problemami jak rynek mieszkaniowy, to jak przeskoczyć do etapu popierania i stawiania  przez społeczeństwo na pierwszym miejscu dużych, wieloletnich projektów rozwojowych? Kwitnie skupowanie mieszkań inwestycyjnie przy zbyt małej podaży. Nie można nie zauważyć, że nie ma bardziej przyziemnych problemów.

- Po pierwsze, wydaje mi się, że potrzeby mieszkaniowe przy obecnej demografii są trochę mniejsze niż się powszechnie uważa. Po drugie, wiadomo, że problemem jest strona podażowa. Mnie doświadczenia ostatnich lat nauczyły, że nie ma jednego złotego środka na rynku mieszkaniowym.  

- Są różne potrzeby różnych grup społecznych. Są osoby o niższych dochodach i do nich trzeba zaadresować budownictwo społeczne typu TBS czy SIM, mieszkania komunalne i to jest jeden z segmentów, na które trzeba wykładać pieniądze. Brakuje mieszkań w najmie instytucjonalnym, więc warto rozwijać taką formę. Z kolei w dużych miastach wyzwaniem jest brak planów zagospodarowania przestrzennego i powolne procesy administracyjne, co ogranicza dostępność gruntów pod budownictwo komercyjne dla ludzi, których stać na kupno własnego mieszkania.

A widzi pan problem w tym, że mieszkania stały się produktem inwestycyjnym?  

- Tak, jest z tym problem. Niedobrze byłoby gdybyśmy się stali drugą Irlandią przed 2009 rokiem, gdzie był podobny proces spekulacyjny na rynku. Moim zdaniem aktualna polityka pieniężna powinna przyhamować to poprzez realne stopy procentowe. Wydaje mi się, że jesteśmy blisko szczytu górki cenowej na rynku mieszkaniowym.

Czy w tej sytuacji jest pan zwolennikiem programów dotujących kredyty mieszkaniowe dla pewnych grup, jak niedawny "kredyt 2 proc." czy szykowany przez obecny rząd następca tego programu z "kredytem 0 proc."?  

- Mieliśmy test na żywym organizmie, który pokazał, że owszem sporo młodych ludzi skorzystało, ale jednak mamy szybki wzrost cen. Najważniejsza, ale najtrudniejsza jest strona podażowa, uwzględniając różne segmenty czyli państwo powinno trochę więcej pieniędzy kierować na budownictwo społeczne, a poprzez prawo i procedury administracyjne zwiększać dostępność gruntów, zwłaszcza w dużych aglomeracjach. To jest kierunek, a nie stymulowanie strony popytowej.  

Do kiedy zostaje pan na stanowisku szefa PFR, jeśli nie zostanie wybrany szybko nowy prezes?

- Moja kadencja wygasła i czekam na wyłonienie nowego prezesa PFR. Zakładam, że nastąpi do w marcu. Planuje powrót na prywatny rynek finansowy. Niemniej kwestie rozwoju gospodarczego będą mnie dalej interesowały też jako obywatela. Ważne, żeby gospodarka miała stabilny lot.  

Rozmawiała Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Paweł Borys | CPK | PFR
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »