Paweł Borys, PFR: Sankcje na Rosję to gospodarczy blitzkrieg
Jednoczesne zamrożenie rezerw walutowych banku centralnego Rosji oraz aktywów zagranicznych narodowego funduszu rezerwowego w połączeniu odcięciem banków od rozliczeń międzynarodowych SWIFT to najsilniejsze z nałożonych sankcji gospodarczych. Można to określić mianem gospodarczego blitzkriegu - ocenia Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Jego zdaniem, w najbliższych dniach Rosję czeka poważny kryzys płynności w sektorze bankowym, osłabienie rubla i załamanie na giełdzie.
- Sankcje oznaczają, że Rosję czeka gospodarcze tsunami. Jesteśmy na etapie wojny gospodarczej krajów Zachodu, które reprezentują ponad 50 proc. światowego PKB, z Rosją z udziałem 1,8 proc. Jeżeli tylko sankcje będą wdrażane w sposób pełny i zdyscyplinowany - w przypadku Iranu było różnie - to Rosja tej wojny nie może wygrać. Koszty dla Rosji będą natychmiastowe oraz długoterminowe - podkreśla Borys.
- Najważniejsze sankcje to połączenie zamrożenie rezerw walutowych banku centralnego Rosji oraz aktywów zagranicznych narodowego funduszu rezerwowego w połączeniu odcięciem banków od rozliczeń międzynarodowych (tzw. system SWIFT). Można to określić mianem gospodarczego Blitzkriegu, ponieważ te dwa działania mogą wywołać błyskawiczną gigantyczną destabilizację systemu finansowego Rosji - dodaje prezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
- Po pierwsze, rosyjskie firmy i sami Rosjanie mają obecnie w bankach ponad 260 mld dolarów na depozytach walutowych. A po zamrożeniu rezerw walutowych Rosja dysponuje kwotą tylko około 12 mld dolarów płynnych rezerw oraz 320 mld dolarów w złocie i obligacjach chińskich. Jeżeli Rosjanie rzucą się na banki, żeby wyciągnąć dolary lub euro, to banki nie będą mogły wywiązać się ze swoich zobowiązań. To jest prawie pewne, ponieważ Rosja dzisiaj nie jest w stanie nawet technicznie dostarczyć potrzebnej ilości gotówki w euro lub dolarze. Kurs walutowy się załamie. Rosja wejdzie w ten sposób w kryzys walutowy i bankowy. - wyjaśnia prezes PFR.
Jak zaznacza, żeby się obronić zapewne będzie starała się sprzedać jak najwięcej chińskich obligacji i złota. - Ale to też nie takie proste. Skutkiem będzie więc zapewne prowadzenie limitów wypłat pieniędzy dla obywateli. To z kolei wywoła powszechne niezadowolenie. W najbliższych dniach Rosję czeka zatem poważny kryzys płynności w sektorze bankowym, ze skokowym osłabieniem rubla i dalszym załamaniem na giełdzie - przewiduje Borys.
Szef PFR zwraca uwagę, że na to nałożą się groźne skutki jakie będzie mieć odłączenie od międzynarodowego bankowego systemu płatniczego.
- Odcięcie od SWIFT i płynności walutowej spowoduje olbrzymie problemy w płatnościach pomiędzy firmami. To w połączeniu z sankcjami handlowymi uderzy w łańcuchy dostaw i produkcję w Rosji. Efektem osłabienia waluty i zaburzeń w dostępie do towarów, będzie także skok inflacji. Rosnące ceny będą także wzmagały niezadowolenie społeczne. Oczekiwanym skutkiem jest utrata poparcia społecznego dla agresywnej polityki Putina i osłabienie jego zdolności do dalszej agresji - ocenia Paweł Borys.
Przypomina jednocześnie, że gospodarka rosyjska ogólnie jest słaba oraz oparta głównie na produkcji ropy, gazu, metali i produktów żywnościowych.
- W światowym łańcuchu dostaw w uproszczeniu pełni głównie rolę stacji benzynowej dla Europy i Chin. Rosja nie liczy się w branżach nowych technologii cyfrowych, czy przemysłowych. Potencjał ekonomiczny Rosji to zaledwie 10 proc. gospodarki UE, USA, czy Chin. Innymi słowy to nie są lata 50-te kiedy Zachód realnie obawiał się dominacji gospodarczej ZSRR. Dzisiaj PKB Rosji jest mniejsze niż Włoch i zaledwie 2,4 x większe niż Polski! Natomiast rosyjska gospodarka ma obecnie cztery silne strony: zaawansowane technologie wojskowe, sięgające 800 mld dolarów rezerwy finansowe, praktyczny brak długu zagranicznego oraz pozycja w pierwszej trójce dostawców ropy i gazu na świecie. Nie jest to tym samym też ta sama upadła gospodarka co w latach 90-tych podczas kryzysu rosyjskiego - wylicza szef PFR.
- Putin od kilkunastu lat budował te rezerwy finansowe. Niestety pomogła mu polityka energetyczna Europy oraz destabilizacja Bliskiego Wschodu, która spowodowała wzrost cen ropy. A to ropa jest kluczowa dla finansów Rosji - dodaje Borys.
Jego zdaniem, niestety teraz decydujące klucze do prawdziwej gospodarczej izolacji Putina są w Chinach, od których obecnie Rosja ma ciche wsparcie.
- Tak długo jak Chiny nie nakładają podobnie silnych sankcji, Rosja ma możliwość zdobycia środków płynnych, eksportu towarów i rozliczenia wielu transakcji. Jednocześnie eksport ropy i gazu w pewnym zakresie będzie kontynuowany po wysokich cenach do innych krajów. To powoduje, że jeżeli system finansowy przetrwa kolejne tygodnie, to pomimo silnych sankcji Zachodu, gospodarka rosyjska dużym kosztem, ale nie załamie się - mówi Borys.
- Stawiam tezę, że dzisiaj to w dużej mierze w rękach Chin jest przebieg wojny. Widać, że dyplomacja amerykańska stara się przekonać Chiny do ostrzejszego kursu, ale w kontekście Tajwanu, nie jest to w ich interesie. Gdyby Chiny wdrożyły poważne sankcje zapewne Putin musiałby się cofnąć. Przykład Iranu pokazuje, że dopiero silny spadek cen i eksportu ropy po sankcjach w 2018 roku wywołał głęboką recesję. Dlatego dynamikę konfliktu mogłaby zmienić postawa Chin oraz porozumienie USA z Iranem, które spowodowałoby wzrost produkcji ropy i spadek jej cen. Ważne jest też ponowne uruchomienie inwestycji w gaz i ropę z łupków w USA - mówi Borys.
Zaznacza jednocześnie, że nawet jak nie dojdzie do spadku cen ropy i sankcji Chin, koszt wojny w Ukrainie dla Rosji będzie rosnąć z każdym tygodniem. Pogarszać się będzie sytuacja wielu firm, banków i rynku pracy. Sektor lotniczy upadnie najszybciej. - Rosję zapewne spotka recesja i wieloletnia stagnacja. Co więcej jeszcze w gorszej sytuacji jest Białoruś. Warto dodać, że z pewnością bardzo bolesne jest także zablokowanie majątku oligarchów i innych członków reżimu Putina, w tym jego samego. Szacuje się, że zgromadzili oni nawet ponad 150-200 mld dolarów, pochowanych w różnych jurysdykcjach na świecie. Wiele z tego w Szwajcarii, czy Wielkiej Brytanii - dodaje Borys.
Pytany o to czy zmiana doktryny zarówno w sferze politycznej, militarnej i gospodarczej ogłoszona przez kanclerza Olafa Scholtza rzeczywiście może być przełomem i doprowadzi do rewolucyjnych zmian zarówno w sferze politycznej, militarnej jak i gospodarczej, w podejściu do źródeł energii, przyznaje, że to jest bez wątpienia przełomowy moment w historii Europy, który przebuduje układ geopolityczny.
- Moim zdaniem Putin kompletnie się przeliczył. Zakładał zapewne, że USA są skoncentrowane na Chinach, UE podzielona, a niemieckie Ostpolityk w połączeniu z silnym rosyjskim lobby spowoduje, że reakcja zachodu będzie chaotyczna, powolna i słaba. Liczył, że dokona przewrotu w Kijowie w 2-3 dni i nie poniesie wysokich kosztów aneksji Białorusi i Ukrainy, bo zachód nawet nie zdąży zareagować. To pozwoliłoby na dalszą agresję na przykład w Mołdawii i bóg jeden wie, gdzie chciałby się zatrzymać. I rzeczywiście Niemcy niestety spowolnili wsparcie dla Ukrainy. Kilka dni temu blokowali pomoc wojskową, sankcje na Nord Stream 2, blokadę SWIFT, a ambasador Ukrainy w Berlinie mówił, że usłyszał, że to teraz nie ma sensu, bo już za późno! - ocenia szef PFR.
- Jednak heroiczna postawa władz Ukrainy i jej mieszkańców zmieniła wszystko oraz spowodowała olbrzymie wsparcie społeczeństw zachodnich. USA zmobilizowały NATO i UE do zdecydowanej odpowiedzi. Bardzo ważną rolę odegrała ofensywa dyplomatyczna polskiego prezydenta i premiera. Sobotni głos Mateusza Morawieckiego w Berlinie, kiedy ważyło się stanowisko Niemiec był nie do przecenienia. To co się wydarzyło, podważyło całą strategię energetyczną i polityczną Niemiec, ukształtowaną przez ostatnie trzy dekady i zakładającą bliskie relacje gospodarcze z Rosją. Plan Putina na szybką wojnę runął, dzięki niezłomności i bohaterstwie Ukraińców. A do tego stracił strategiczne partnerstwo z Niemcami oraz zjednoczył UE i NATO. Dla Polski zmiana doktryny energetycznej Niemiec poprzez uniezależnienie od Rosji oraz politycznej poprzez np. wzmocnienie relacji transatlantyckich i wschodniej flanki NATO to zasadnicza i dobra zmiana. Ważne jeszcze, aby Berlin przekonał się, że niezbędny jest powrót do energii atomowej, która jest niezbędna dla bezpieczeństwa i niezależności energetycznej Europy - podkreśla Borys.
Pytany był o to, czy dotychczas ogłoszone, coraz silniejsze sankcje, także ostatnia zapowiedź Szwajcarii, są wystarczające, czy powinny za nimi pójść jeszcze kolejne długoterminowe.
- To co robi Putin na Ukrainie jest straszne! Jest to złamanie międzynarodowego prawa i zburzenie dotychczasowej architektury bezpieczeństwa. Reżim Putina i Łukaszenki wprost dokonuje zbrodni wojennych na ludności ukraińskiej, która chce tylko prawa do samostanowienia i wolności. Społeczność międzynarodowa musi zrobić wszystko, aby to powstrzymać. Moim zdaniem kluczowe teraz jest zdyscyplinowane wdrożenie sankcji
oraz wsparcie humanitarne i wojskowe dla Ukrainy. Na poziomie dyplomacji, gdyby udało się skłonić Chiny do sankcji na Rosję, mogłoby to zatrzymać dalszą agresję Putina, ale obecnie to chyba mało prawdopodobne. Niestety widać, że porażki rosyjskiego reżimu powodują jeszcze większą brutalność Rosji w Ukrainie oraz chęć zastraszenia społeczności międzynarodowej bronią atomową. Czeka nas teraz potężna wojna nerwów jak podczas kryzysu Kubańskiego. Ale nie możemy dać się zastraszyć, tylko musimy działać - odpowiada szef PFR.
Podkreśla, że całe społeczeństwo we wspaniały sposób zaangażowało się w pomoc uchodźcom, ale ich liczba będzie rosła. - Musimy zadbać o gospodarkę, ponieważ my także poniesiemy koszty sankcji, ale mamy silne fundamenty i damy radę. Oraz oczywiście priorytetem jest bezpieczeństwo poprzez wzmocnienie obecności NATO w Polsce, inwestycje w obronność oraz zamknięcie sporów z UE. Środki z KPO i kolejnej perspektywy są teraz jeszcze ważniejsze. Musimy przyspieszyć inwestycje w nasz potencjał gospodarczy i obronny. To co się dzieje oznacza także konieczność przyjęcia i sprawnego wdrożenia nowej strategii, odpowiadającej na aktualne wyzwania. Weszliśmy w zupełnie nową erę światowego układu gospodarczego i politycznego - podkreśla Borys.
Pytany czy - jego zdaniem - jest realna szansa na to, żeby we w miarę krótkim terminie Europa uniezależniła się od rosyjskich źródeł surowca, głownie ropy, gazu, węgla), przyznaje że to nie jest łatwe w krótkim okresie, zwłaszcza jeśli chodzi o ropę.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
- Polska na szczęście zbudowała terminal LNG oraz ukończy w tym roku strategiczną inwestycję w Baltic Pipe. To spowoduje całkowite uniezależnienie Polski od importu gazu z Rosji. Problemem pozostaje ropa, ale być może strategiczne partnerstwo z Arabią Saudyjską pozwoli na większą dywersyfikację, choć tu wchodzimy w aspekty techniczne np. różnic w rodzaju przetwarzanej w rafinerach ropy. Podobnie jest z węglem. Niby mamy go pod dostatkiem, ale przez inne zasiarczenie importujemy węgiel z Rosji. W perspektywie kilku lat przejście na elektromobilność w transporcie w połączeniu z energią z OZE i atomu, może dać nam pełną niezależność. W Europie bardzo podobne wyzwania mają Niemcy, Holendrzy i kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Niemcy już zapowiedziały szybką budowę dwóch terminali LNG. Innymi słowy nie z dnia na dzień, ale w ciągu kilka lat możemy uniezależnić się energetycznie od Rosji. Ważne, żeby jednocześnie zachować konkurencyjność. Potencjał ekonomiczny w długim terminie buduje potencjał obronny i tym samym ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa. Teraz najważniejsze jednak, aby w Europie przywrócić pokój i zatrzymać agresję Putina - podsumowuje szef PFR.
Monika Krześniak-Sajewicz