Pensje w budżetówce wzrosną jedynie symbolicznie? "Związkowcy są wściekli"

W czwartek 13 czerwca minister finansów Andrzej Domański ma przedstawić propozycję wzrostu płac w budżetówce w 2025 roku. "Dziennik Gazeta Prawna" dotarł do dokumentu resortu finansów, z którego wynika, że urzędnicy i służby mundurowe w przyszłym roku będą mogli liczyć na podwyżki pensji o 4,1 proc. "Związkowcy są wściekli" - pisze gazeta, zaznaczając, że oczekiwali oni 15-procentowego wzrostu uposażeń.

Jak pisze "DGP", minister finansów zaproponuje na posiedzeniu Rady Ministrów, aby średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej wyniósł w 2025 roku 104,1 proc. "W praktyce oznacza to, że urzędnicy i służby mundurowe mogą liczyć na wzrost uposażeń zaledwie o 4,1 proc. To tyle, ile wynosi prognozowany wskaźnik inflacji" - zauważa gazeta.

Wzrost pensji w budżetówce. Jak jest ustalany?

Jeśli propozycja ta "przejdzie" na rządzie, zostanie przedstawiona Radzie Dialogu Społecznego i tam poddana pod dyskusję. W RDS zasiadają przedstawiciele rządu, pracodawców i pracowników. Tych ostatnich reprezentują organizacje związkowe.

Reklama

Średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń pracowników budżetówki co roku podlega negocjacjom na forum Rady Dialogu Społecznego (RDS). Rada Ministrów w terminie do 15 czerwca każdego roku ma obowiązek przedstawić RDS, jak również ogólnopolskim organizacjom związków zawodowych pracowników państwowej sfery budżetowej, swoje propozycje w tym zakresie.

Związkowcy "zszokowani i wściekli"

"Związkowcy są wściekli" - czytamy w "DGP". "Oczekiwali, że płace w budżetówce wzrosną o 15 proc." Przypomnijmy, że w 2024 r. pensje w budżetówce wzrosły o 20 proc., poprzeczka była zawieszona więc wysoko.

"Jestem zszokowany. W tym roku dano nam 20 proc. podwyżki, bo chciano wygrać wybory, a teraz się o nas po prostu zapomina" - mówi dziennikowi Dominik Lach, przewodniczący Organizacji Zakładowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Skarbówki.

"Oczywiście nie zakładaliśmy, że rząd będzie każdego roku zwiększał nam wynagrodzenia o 20 proc., ale to minimum 10 proc. mogłoby być właściwą propozycją" - dodaje rozmówca gazety.

Zdaniem Dominika Lacha, podwyżka na poziomie 4,1 proc. (taką inflację prognozuje MF) nie będzie w stanie zrekompensować wzrostu cen, bo prognozowana inflacja jest "zaniżona". Jak przekonuje związkowiec, wyższe ceny energii elektrycznej, ciepła i gazu przełożą się na znaczący wzrost cen towarów i usług.

Posiedzenie rządu, na którym ministrowie zajmą się propozycją wzrostu wynagrodzeń w budżetówce w 2025 r., jak również propozycją wzrostu płacy minimalnej i minimalnej stawki godzinowej w przyszłym roku, ma rozpocząć się - według najnowszych informacji z KPRM - o godz. 10:00 w czwartek 13 czerwca (wcześniej, po wyjazdowym posiedzeniu Rady Ministrów w Białymstoku, premier Donald Tusk informował, że rząd zbierze się, by "dokończyć" obrady, w środę 12 czerwca). Przedstawione zostaną na nim także założenia makroekonomiczne do projektu ustawy budżetowej na 2025 rok.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »