PGG: Związkowcy chcą podwyżek. "Nie żartujemy"

Do katowickiej siedziby Polskiej Grupy Górniczej weszło w poniedziałek rano kilkudziesięciu związkowców. Stwierdzili oni, że zostaną tam do momentu uzyskania gwarancji podjęcia rozmów z przedstawicielami rządu m.in. o podwyżkach i planach wobec spółki.

Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy

Uczestnicy akcji reprezentują 13 największych działających w PGG central związkowych. Po wejściu do budynku, krótko po siódmej rano, związkowcy poszli do sali konferencyjnej. Jak mówią, będą czekać tam "do skutku".

Związkowcy chcą rozmawiać z wicepremierem Jackiem Sasinem lub jego przedstawicielem m.in. o podwyżkach wynagrodzeń lub premiach w PGG, inwestycjach w kopalniach, zwiększaniu wydobycia węgla i zatrudnianiu nowych pracowników, a także o cenach węgla dla energetyki, które są obecnie wielokrotnie niższe od cen rynkowych.

Reklama

Jak tłumaczy szef górniczej Solidarności, a zarazem lider związku w PGG, Bogusław Hutek, związkowa akcja to efekt braku reakcji na ubiegłotygodniowe pismo do wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, w którym Pomocniczy Komitet Sterujący PGG (skupiający przedstawicieli pięciu największych związków w spółce) zażądał natychmiastowego spotkania strony społecznej z szefem MAP.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

W środę spotkanie z zarządem

Na najbliższą środę zaplanowano spotkanie związkowców z PGG z zarządem spółki na temat podwyżek oraz inwestycji w kopalniach - co najmniej do tego czasu protestujący zamierzają pozostać w siedzibie firmy. Oprócz spotkania z zarządem związki chcą rozmawiać z wicepremierem Sasinem lub jego przedstawicielem. Z każdej z 13 central w okupacji budynku stale ma uczestniczyć od dwu do czterech osób.

- Po skierowanym do wicepremiera Sasina piśmie, dziś wchodzimy do budynku, ponieważ chcemy zasygnalizować, że nie żartujemy. Na dzisiaj wchodzimy i będziemy rozmawiać co dalej, jeżeli nie będzie żadnego sygnału z Warszawy. Najprawdopodobniej będziemy tu do środy, a może i dłużej; natomiast będą też podjęte inne działania, tak jak pisaliśmy w naszym piśmie - zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych i ustawą o związkach zawodowych - mówił w poniedziałek rano lider górniczej Solidarności.

W ubiegłotygodniowym piśmie do szefa MAP związkowcy napisali, że "najważniejszym na chwilę obecną tematem, przy szalejącej inflacji, podwyżkach cen żywności i paliw oraz podpisaniu porozumień płacowych w innych spółkach, jest podwyżka wynagrodzeń dla pracowników PGG". "Jednak główny temat dotyczy tego, co dalej z górnictwem" - podkreślił w poniedziałek Hutek.

Związkowiec tłumaczył, że obecnie, przy malejącym zatrudnieniu w kopalniach i konieczności zwiększania wydobycia, górnicy muszą pracować w soboty i w niedziele. "Chcielibyśmy, aby górnikom z kopalń PGG za ten dodatkowy wysiłek dodatkowo zapłacić. Nie chcemy wyciągać ręki do budżetu, aby otrzymać pieniądze na ten cel; chcemy na to zarobić. Możemy to z powodzeniem zrobić, i z powodzeniem pokryć zwiększone koszty produkcji, sprzedając energetyce węgiel choćby za połowę ceny, która obowiązuje w portach ARA. Za połowę, a nie blisko sześciokrotnie taniej, jak to jest obecnie w przypadku energetyki" - komentował w minioną środę przewodniczący.

"Chcemy załatwić nasze pilne sprawy"

Związkowcy chcą też rozmawiać o planach rządu wobec górnictwa - a w szczególności wobec Polskiej Grupy Górniczej - dotyczących "inwestycji w nowe złoża i zatrudnienia nowych pracowników w związku z naciskami na zwiększenie wydobycia w najbliższych latach". Inny postulat dotyczy dyskusji o cenach węgla opałowego oraz cenach surowca dla podmiotów gospodarczych - energetyki, ciepłownictwa i przemysłu. W ocenie związkowców, w porównaniu do średnich cen węgla w zachodnioeuropejskich portach, PGG sprzedaje swój węgiel "po skandalicznie niskich cenach".

"Zwracamy się do pana premiera o poważne potraktowanie naszego wystąpienia. Dzisiaj w rozmowach przy stole chcemy załatwić nasze pilne sprawy. Alternatywą dla rozmów będzie z naszej strony wystąpienie w trybie ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych i podjęcie działań wynikających z ustawy o związkach zawodowych" - napisali 6 lipca związkowcy do szefa MAP. Brak reakcji na to wystąpienie skłonił związki do rozpoczęcia okupacji siedziby PGG.

Szef górniczej "S" podkreślił, że ważnym tematem wnioskowanego przez związki spotkania z przedstawicielami rządu ma być także kwestia inwestycji w zwiększenie wydobycia. - Najpierw przez lata zmuszano nas do ograniczania produkcji; teraz naciska się na PGG, aby wydobycie radykalnie zwiększyć i to natychmiast. To nie jest takie proste. Chcemy wiedzieć, na jakich warunkach to zwiększenie wydobycia ma nastąpić, czyli jak wielkie mają być te inwestycje i ile środków zamierzają na to przeznaczyć, o ile więcej węgla mamy wydobywać i czy to będzie np. okres dwóch czy pięciu lat - powiedział Bogusław Hutek.

Przedstawiciele strony społecznej oczekują od rządu i zarządu PGG przedstawienia konkretnych planów dotyczących inwestycji w nowe złoża i zatrudniania nowych pracowników, bo bez tego - jak mówią - nie ma mowy o wzroście wydobycia. Związkowcy zwracają też uwagę, że nierealizowane są inwestycje w czyste technologie węglowe, zapisane w podpisanej w ub. roku umowie społecznej dla górnictwa.

Przedstawiciele PGG potwierdzają fakt rozpoczęcia związkowej akcji w siedzibie firmy, nie komentują jednak jej przebiegu ani zgłoszonych postulatów.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: PGG | związkowcy | górnicy | ceny węgla | polskie górnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »