Pieniądze z KPO trafią do Polski w "dobrym momencie". Pomogą w zielonej transformacji
Komisja Europejska daje zielone światło dla polskiego Krajowego Planu Odbudowy, a raczej na tzw. kamienie milowe. Po ich spełnieniu Polska otrzyma środki na inwestycje m.in. na transformację energetyczną i cyfryzację. Do dyspozycji będzie ponad 35 mld euro. Czasu na ich wydanie wcale jednak nie ma dużo. Żeby przyspieszyć cały proces, 4 mld zł - a tyle ministerstwa potrzebują w 2022 r., by rozpocząć inwestycje zaplanowane w KPO - popłynie na początek z Polskiego Fundusz Rozwoju.
W Krajowym Planie Odbudowy Polska wnioskuje o 23,9 mld euro w ramach grantów i o 11,5 mld euro z części pożyczkowej. Minister funduszy i polityki regionalnej Grzegorz Puda przypomniał, że resort, którym kieruje będzie koordynować współpracę innych ministerstw najpierw nad przygotowaniem, a później nad wdrożeniem 48 reform i 117 powiązanych z nimi kamieni milowych oraz 54 inwestycji i 166 kamieni milowych.
Z jednej strony to realizacja celów klimatycznych i transformacja energetyczna, na co przeznaczonych ma być 42,7 proc. wartości KPO; z drugiej to cyfryzacja, na którą trafi prawie 21 proc. środków z funduszy odbudowy dla Polski.
Nowe miejsca w żłobkach i reforma, która ma poprawić sytuację rodziców na rynku pracy to tylko jeden obszar.
- Wymiana jeszcze większej liczby źródeł ciepła, poprawa stanu środowiska, zwiększenie przyłączy przepustowości do szerokopasmowego łącza; wyrównywanie dostępności cyfrowej do edukacji - chcemy żeby każde dziecko nawet w najmniejszych gminach miało równy dostęp do edukacji - wymieniał Puda. Zmiany będą też w sektorze zdrowia. - Chcemy doprowadzić do sytuacji, że będzie większa dostępność usług medycznych - zapowiedział minister funduszy.
W ramach KPO zaproponowano także budowę dodatkowych autostrad, obwodnic, przebudowę niebezpiecznych punktów na drogach. Odblokowanie energetyki wiatrowej (i nowelizacja ustawy 10H) to też element reform zawartych w krajowym planie odbudowy.
- Duży nacisk będziemy kładli na to, żeby przywrócić polskie przetwórstwo. Ważne żeby było ono w polskich rękach, te długie łańcuchy dostaw wywołują wiele problemów. Będziemy też ograniczać obciążenia i regulacje dla przedsiębiorców. Realizujemy również reformy i inwestycje, które pozwolą lepiej stawić czoła wyzwaniom demograficzny - dodał Puda.
- Mamy "kamień milowy". Wczorajsza decyzja Komisji Europejskiej zamyka etap negocjacji; przechodzimy do etapu wdrożeniowego, który też będzie miał wyboiste ścieżki - powiedział w czwartek podczas spotkania prasowego Waldemar Buda.
Minister technologii i rozwoju zapowiadał, że w tym roku do Polski może trafić ponad 4 mld euro (przy czym z części grantowej ok. 2,8 mld euro i pożyczkowej ok. 1,3 mld euro).
Minister funduszy zwrócił natomiast uwagę, że w pierwszym wniosku do Brukseli, który zostanie wysłany w III kw. tego roku, Polska wskaże na realizację 37 kamieni milowych. - Z czego udało się zrealizować już 14. A reszta jest na zaawansowanym etapie - dodał Puda. W kolejnych latach do KE Polska będzie wysyłać po dwa wnioski na rok.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Czas nie jest jednak naszym sprzymierzeńcem w przypadku KPO. Terminy są jasno określone. Do końca tego roku - wynika z zapisów rozporządzenia - 70 proc. środków z części grantowej powinno znaleźć alokację (to jest prawie 17 mld euro), 50 proc. pieniędzy trzeba wydać do końca 2023 r., a całość rozliczyć w 2026 r. Minister Puda jednak uspokaja. - To nieporozumienie wynikające z interpretacji rozporządzenia. Ta potrzeba udostępnienia KE alokacji nie jest równoznaczna z potrzebą zakontraktowania środków przez państwa członkowskie. Wystarczy, że do końca 2022 r. podpiszemy umowę z KE na część dotacyjną i umowę pożyczki - wyjaśnił.
Chodzi o zawarcie między Polską a KE tzw. ustaleń operacyjnych.
Inwestycje realizowane w ramach KPO na krótką metę będą się dokładać do inflacji, ale jednak wiele z nich w dłuższej perspektywie pomoże w walce ze wzrostem cen. Miliardy z UE pozwolą m.in. na przyśpieszenie w transformacji energetycznej, co w efekcie zmniejszy uzależnienie Polski od paliw kopalnych i przyczyni się w przyszłości do obniżki cen energii elektrycznej. Jest to też ważny etap dalszego uniezależniania się od dostaw z Rosji.
- To jest stymulacja fiskalna, która jest inflacjogenna ale dużo mniej niż pozostałe programy z budżetu centralnego, które poznaliśmy w roku bieżącym - mówi Interii Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. I przypomina, że ekspansja fiskalna w tym roku wynosi już prawie 3 proc.
Przypomnijmy, że 42 proc. środków z KPO zostaną przeznaczone na programy klimatyczne.
- Zakładam, że to m.in. pozwoli na rozbudowę potencjału OZE. Czyli energia będzie nierosyjska, własna i tańsza niż z węgla czy gazu - ocenia Benecki.
To też m.in. transformacja cyfrowa (21 proc. środków). - To też jest taka rzecz, która podnosi potencjał gospodarki. I też na dłuższą metę powinna pomagać walczyć z inflacją - dodaje rozmówca Interii.
Pierwsze płatności z KPO popłyną do Polski w momencie, gdy gospodarka zacznie wchodzić w fazę spowolnienia. Wczorajszy odczyt przemysłowego PMI (spadek wskaźnika z 52,2 pkt do 48,5 pkt) sugeruje, że wzrost gospodarczy będzie stopniowo hamować. Spadamy z bardzo wysokiego konia - PKB w I kw. 2022 r. sięgnął 8,5 proc. Możliwe jest wyhamowanie w okolice 2 proc.
Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska podkreśla bardzo duże znaczenie unijnych środków dla polskiej gospodarki.
- Napływ środków z KPO mógłby podbić wzrost polskiego PKB o 1 pkt proc. rocznie - podkreśla ekonomista.
Zwraca uwagę, że pieniądze z funduszu przypadną na "dobry" moment. - Tak się składa, że przed nami globalna stagnacja lub recesja. Jak pieniądze zaczną płynąć to trafią w dołek, który może być dzięki nim płytszy - mówi Bielski.
- A poza tym to środki na cele, które są gospodarce bardzo potrzebne. Chodzi przecież o strategiczne inwestycje dotyczące np. transformacji energetycznej. To bardzo ważne zwłaszcza w kontekście odcinania surowców z Rosji - dodaje.
Bielski ocenia, że napływ środków w ramach KPO i ich wymiana na rynku, co zapowiedzieli przedstawiciele rządu, może przyczynić się do umocnienia polskiej waluty.
- Jeśli środki zaczną płynąć to będzie pozytywne dla polskiej waluty, gdyż zmieni się - pozytywnie - struktura przepływów na rynku. To w dłuższym terminie działałoby wręcz antyinflacyjnie - mówi ekonomista Santander Bank Polska.
Bartosz Bednarz, Paweł Czuryło
Zobacz również: