PiS: Czeka nas luzowanie finansów publicznych?

Zdaniem analityków PKO BP prawdopodobne zwycięstwo PiS w październikowych wyborach parlamentarnych sugeruje prowadzenie łagodnej niż restrykcyjnej polityki fiskalnej przez nowy rząd.

Projekt budżetu państwa na 2016 r. ogłoszony w zeszłym tygodniu zakłada wzrost deficytu o 18% do 54,6 mld PLN (-3,0% PKB) z 46,1 mld PLN (-2,6% PKB) w 2015 r.

Biorąc pod uwagę oczekiwany dalszy spadek kosztów obsługi zadłużenia (opóźnione efekty niższych rentowności obligacji), implikuje to stymulację fiskalną rzędu 0,5-0,7% PKB na poziomie budżetu państwa w 2016 r.

Biorąc pod uwagę małą elastyczność wydatków inwestycyjnych, zaplanowane poluzowanie odbyć się ma poprzez wzrost wydatków bieżących (dodatkowa jednorazowa waloryzacja rent i emerytur, dodatkowe wydatki na dzieci). Jednakże, ostatnio zaktualizowane plany inwestycji infrastrukturalnych sugerują, że inwestycje poza budżetem centralnym mogą obniżyć się nawet o 0,7% PKB w przyszłym roku, wskutek spadku inwestycji samorządów oraz inwestycji kolejowych.

Reklama

Prawdopodobnie skłoniło to niektórych analityków do obniżenia prognoz wzrostu PKB na przyszły rok poniżej 3%, zanim ogłoszono projekt budżetu państwa na przyszły rok).

Biorąc pod uwagę aktualne plany inwestycyjne szacujemy, że inwestycje samorządowe mogą odjąć 0,8 pp od dynamiki PKB w przyszłym roku, a inwestycje kolejowe kolejne 0,2 pp. Z drugiej strony inwestycje drogowe dodać mogą 0,3 pp do dynamiki wzrostu PKB w przyszłym roku (por. tabela). Łączny wpływ fiskalnych i quasi-fiskalnych wydatków powinien być neutralny dla dynamiki PKB w przyszłym roku.

Ponieważ jednak dynamika PKB będzie pod wpływem zarówno trendów pro-, jak i antywzrostowych, inwestycje publiczne są źródłem niepewności prognoz PKB na 2016 r. Każde odchylenie od obecnych planów może prowadzić do większych zmian dynamiki PKB, zwiększając ryzyko zaskoczeń. Jest to odzwierciedlone w szerokości przedziału prognoz wzrostu PKB na 2016 r. (najniższa 2,9%; najwyższa 4,2%).

Prawdopodobne zwycięstwo PiS w październikowych wyborach parlamentarnych sugeruje prowadzenie raczej bardziej łagodnej niż restrykcyjnej polityki fiskalnej.

W konsekwencji, pozostajemy przy naszej prognozie wzrostu PKB w 2016 r. o 3,6% (z niewielkim ryzykiem w dół) oraz przy naszej prognozie deficytu sektora finansów publicznych (wg ESA) na poziomie -3,0% PKB (z neutralnym bilansem ryzyk), tj. poniżej konsensusu wynoszącego -2,6% PKB (patrz wykres).

Podczas gdy ogólny wpływ polityki fiskalnej na wzrost PKB w 2016 r. powinien być neutralny, to asymetria tego wpływu wg podsektorów finansów publicznych (rządowe poluzowanie vs. samorządowe zacieśnienie) implikuje wzrost potrzeb pożyczkowych netto w przyszłym roku (do 73,7 mld zł z 57,8 mld zł planowanych na 2015 r.).

_ _ _ _ _ _ _ _

OPINIA analityków ING Banku Propozycje PiS są kosztowne dla budżetu i bazują na źródłach dochodów które znacznie bardziej niepewne, jak np. poprawa ściągalności podatku VAT. Teoretycznie mogą rodzić obawy o stabilność budżetu. Naszym zdaniem jednak podejście PiS po wyborach będzie znacznie bardziej pragmatyczne niż może wynikać z przebiegu kampanii. Z naszych ubiegłotygodniowych spotkań z politykami PiS w czasie wizyty zagranicznych grupy inwestorów w Polsce wyłania się znacznie bezpieczniejszy obraz. Poszczególne rozwiązania wydatkowe będą wprowadzane stopniowo tak, aby nie spowodować wzrostu deficytu powyżej 3%PKB. Z merytorycznego punktu widzenia propozycje PO oceniamy pozytywnie, ich celem jest usunięcie dualizmu rynku pracy i nadużywania umów śmieciowych. Ma temu służyć zniesienie stawki ZUS i NFZ dla najniżej zarabiających. To spowoduje obniżenie tzw. klina podatkowego. W efekcie łączne koszty pracy w umowach o pracę (tych bazujących na kodeksie pracy) spadną do poziomu około 20%, czyli tego odpowiadającego obecnym umowom śmieciowym. Jednocześnie PO proponuje wprowadzenie jednolitych umów o pracę zamiast całej palety umów istniejących obecnie. W efekcie ma to spowodować zwiększenie zatrudnienia osób o najniższych kwalifikacjach i dochodach. Praca będzie świadczona w oparciu o umowy regulowane przez kodeks pracy a nie umowy śmieciowe które znikną. Uproszczenie procedury obliczania i odprowadzania danin (zamiast trzech różnie liczonych oraz ulg będzie jednak zunifikowana danina) ma także spowodować zmniejszenie zatrudnienia w szarej strefie. Uważamy, że koszty (10 mld PLN) tych zmian są niedoszacowane, bo np.zbyt optymistycznie zakłada się zwiększenie bazy podatkowej itp. Istnieje również obawa, że obniżenie danin dla najmniej zarabiających zostanie pokryte przez większe łączne daniny płacone przez więcej zarabiających. - Niemniej jednak propozycje PO nie stanowią zagrożenia dla stabilności finansów publicznych w najbliższych latach a wprowadzenie najbardziej kosztowych zmian (podatkowych) zaproponowano dopiero od 2018 roku.

_ _ _ _ _ _ _

Podczas weekendowego spotkania z dziennikarzami lider Nowoczesnej Ryszard Petru, , odniósł się do obietnic wyborczych ogłoszonych przez PO i PiS. To o czym mówi PO, Ryszard Petru nazwał "ściemą księgową". - Propozycja PO to tak naprawdę zamiana dzisiejszych składek na podatek, który i tak będziemy musieli zapłacić.

- Apelowałbym do przedstawicieli PiSu, by zeszli na ziemię i przypomnieli sobie, że "złotego pociągu" nie ma.

Dobrze by było, aby wytłumaczyli, skąd chcą wziąć pieniądze na wcześniejsze obietnice, takie jak 500 zł na dziecko czy wcześniejszy wiek emerytalny. Już prezydent Andrzej Duda rakiem się z tego wycofuje. Jaka jest więc wiarygodność Prawa i Sprawiedliwości? - zapytał retorycznie lider Nowoczesnej.

Natomiast to, o czym mówi PO, Ryszard Petru nazwał "ściemą księgową". - Propozycja PO to tak naprawdę zamiana dzisiejszych składek na podatek, który i tak będziemy musieli zapłacić.

Zdaniem lidera Nowoczesnej, Platforma złożyła skrajnie populistyczne obietnice, o których wie, że i tak nie będzie ich realizować. - PO robi tak od 8 lat - obiecuje i nie realizuje. - dodał.

10 niedotrzymanych obietnic PO 1.Miała być obniżka podatków, a była podwyżka VAT o 1 pkt. proc. do 23%. 2.Miało być "szybkie dokończenie reformy emerytalnej", a były dwa skoki na nasze pieniądze w OFE. 3.Miała być prywatyzacja, jest rozpaczliwe dosypywanie pieniędzy do państwowego górnictwa. 4.Miał być "podatek liniowy PIT i CIT", jest podatek progresywny. 5.Miało być "obniżenie pozapłacowych kosztów pracy", była podwyżka składki rentowej o 2 pkt. proc. 6.Miało być "zwiększenie autonomii szkół i kompetencji dyrektorów", jest obrona Karty Nauczyciela. 7.Miało być podzielenie NFZ na kilka publicznych funduszy, dopuszczenie do rynku funduszy prywatnych oraz wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych, jest bez zmian. 8.Miało być zreformowanie KRUS, w tym urealnienie wysokości składek dla przedsiębiorców rolnych mających duże i dochodowe gospodarstwa rolne (ale nie likwidacja KRUS). 9.Miała być "większa swoboda kształtowania umów na poziomie sektorów i przedsiębiorstw", jest utrzymanie związkowych przywilejów. 10.Miała być "likwidacja podatku Belki", jest jego utrzymanie.

opr.MZB

Gomułka: Wiele propozycji zagrożeniem dla finansów publicznych

- Wiele programowych propozycji PO, PiS i PSL to kosztowne rozwiązania, które stanowią zagrożenie dla finansów publicznych - powiedział główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka. Jako "dość atrakcyjną" Gomułka ocenił propozycję PO dotyczącą jednolitego kontraktu w miejsce obecnych form zatrudnienia. "To zmierza do zmniejszenia liczby tzw. umów na zlecenie i być może cywilno-prawnych, których w Polsce jest wyjątkowo dużo. Problem polega jednak na tym, że w polityce zatrudnienia potrzebna jest pewna elastyczność. Czasem umowy cywilno-prawne czy na zlecenie są dla niektórych osób korzystniejsze. Dlatego kompletna eliminacja - drogą administracyjną - tego rodzaju umów jest zabiegiem zbyt sztywnym" - ocenił.

- Trzeba szukać innej drogi na zmniejszenie liczby tzw. umów śmieciowych poprzez wprowadzenie zmian w ustawodawstwie dotyczącym rynku pracy. Chodzi o bardziej elastyczne, mniej biurokratyczne rozwiązania. Tak czy inaczej jest to jedna z ciekawszych propozycji PO - zauważył główny ekonomista BCC.

Jego zdaniem inne postulaty PO nie są "rewolucyjne". - Zmierzają do uproszczenia administracji, ale niosą ze sobą pewne ryzyko i niejasności. Nie wiemy, co będzie z kontami emerytalnymi w ZUS. Ministerstwo Finansów nie dysponuje informacją o bieżących dochodach pracowników.

W związku z tym nie wiadomo, na jakiej podstawie będzie przekazywać pieniądze do ZUS czy NFZ od naszych bieżących dochodów - zaznaczył. Jak mówił, obecny system jest skomplikowany, ale zastąpienie go innym, biurokratycznym systemem, może prowadzić do dużego bałaganu, bo zmniejsza się wartość informacyjna systemu. - Ludzie nie są pewni, czy pieniądze przesyłane np. do ZUS na ich przyszłe emerytury będą właściwej wysokości - podkreślił.

Profesor pozytywnie skomentował natomiast pomysł PO, by etaty związkowe były opłacane przez same związki. - Działalność związkowa powinna być opłacana ze składek zgodnie z modelem brytyjskim. Lepiej byłoby, gdyby cała działalność związkowa była niezależna od zarządów przedsiębiorstw i finansowana przez jej członków - wskazał.

Gomułka skrytykował wcześniejsze propozycje PiS, które przedstawiał Andrzej Duda. "Chodzi o gwałtowne podniesienie kwoty wolnej od podatku oraz obniżenie wieku emerytalnego. To oznaczałoby wysokie koszty dla budżetu oraz dużo niższe emerytury w przyszłości dla tych, którzy teraz pracują" - ocenił. Jak mówił, dobrze, że te dwa postulaty nie były uwzględnione w sobotnim wystąpieniu Beaty Szydło (PiS). - To może świadczyć o tym, że PiS wycofuje się powoli z tej propozycji. To byłaby korekta w dobrym kierunku - podkreślił.

- Zostaje jedna z trzech propozycji Dudy, czyli zasiłek w wysokości 500 zł na drugie dziecko co miesiąc. To jest bardzo kosztowne rozwiązanie, chyba, że zostanie ono w przyszłości skorygowane o to, że będzie dotyczyć tylko nowo narodzonych dzieci. Zasiłek powinien być przecież zachętą do tego, aby rodziły się nowe dzieci. Dlatego program PiS dalej jest ryzykowny dla finansów publicznych, choć znacząco mniej niż dotąd - ocenił.

Profesor odniósł się również do zapowiedzi PiS ws. wprowadzenia podatku bankowego i opodatkowania sieci wielkopowierzchniowych. - Musimy liczyć się z tym, że sfinansują to klienci banków i sklepów wielkopowierzchniowych. To oznacza wyższe opłaty za usługi bankowe i nieco wyższe ceny w sklepach o 1-2 pkt proc. - podkreślił.

W jego ocenie proponowana przez PiS minimalna godzinowa stawka wynagrodzenia w wysokości 12 zł brutto za godzinę oznacza bardzo poważny wzrost tej płacy, przewyższający nawet 50 proc. średniego wynagrodzenia. - Znaczne podwyższenie płacy minimalnej na obszarach o bardzo wysokim bezrobociu będzie czynnikiem znacznie pobudzającym, czy utrzymującym wysokie bezrobocie. Może to spowodować przechodzenie biznesu do szarej strefy, albo zniechęcać go do zatrudniania młodych, niedoświadczonych, z niskimi kwalifikacjami pracowników - zaznaczył.

- 15-proc. CIT dla małych firm to najbardziej sensowna propozycja w programie PiS. Zmniejszenie obciążeń podatkowych w tych przedsiębiorstwach daje im szansę na nieco szybszy rozwój i zachęca do inwestowania - dodał.

Gomułka skrytykował ponadto zapowiedzi PSL dotyczące stworzenia pół miliona miejsc pracy. - Miejsc pracy nie tworzą partie polityczne, tylko przedsiębiorstwa. Jest pytanie, jakie ułatwienia będą dla firm, co naprawdę PSL proponuje? - pytał.

Główny ekonomista BCC za nierealną uznał propozycję PSL ws. przeznaczenia 150 mld zł na inwestycje w rolnictwie. - Kto ma to sfinansować? Przecież rolnictwo jest sektorem prywatnym, o inwestycjach decydują rolnicy. To jest charakterystyczne działanie dla czasów dawno minionych, kiedy inwestycje były podejmowane przez centralnego planistę i były finansowane z budżetu - stwierdził.

Profesor odniósł się też do pomysłu PSL ws. minimalnej emerytury w wysokości 1200 zł. - Teraz w KRUS są bardzo niskie emerytury, finansowane w ponad 90 proc. z budżetu państwa. PSL najwyraźniej zabiega, by podwyższono rolnicze emerytury. To oznaczałoby znaczny wzrost wydatków budżetowych i jest pytanie, kto ma za to zapłacić, bo już mamy wysoki deficyt sektora finansów publicznych na przyszły rok, na poziomie 3 proc. PKB, czyli na maksymalnie dopuszczalnym poziomie w Unii Europejskiej - mówił.

Z kolei propozycja PSL dot. bezpłatnych leków dla seniorów - zdaniem Gomułki - może oznaczać, że osoby starsze będą nadużywały używania leków. To także - w jego ocenie - znacząco wpłynie na zwiększenie wydatków budżetu państwa.

PAP

PKO Bank Polski S.A.
Dowiedz się więcej na temat: budżet Sejm | Budżet | Prawo i Sprawiedliwość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »