PiS nie chce ustawy frankowej przed wyborami. Zbyt duże ryzyko polityczne?
Ustawa frankowa nie zostanie prawdopodobnie uchwalona przed wyborami w związku z obawami polityków PiS przed utratą głosów frankowiczów - podaje Business Insider. Planów uchwalenia ustawy przed jesienią nie ma premier Mateusz Morawiecki, który miał przekazać swoje stanowisko w tej sprawie szefowi KNF Jackowi Jastrzębskiemu. Ustawa miałaby bowiem ochronić banki przed negatywnymi konsekwencjami wyroku TSUE dotyczącego wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, który zostanie ogłoszony w czerwcu - kilka miesięcy wcześniej niż pierwotnie zakładano.
Jak podaje Business Insider, uchwalenie ustawy frankowej przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi będzie raczej niemożliwe. Taką informację miał przekazać bankom prezes Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski. Politycy PiS obawiają się bowiem, że uchwalenie ustawy frankowej przed jesienią mogłoby zabrać im część wyborców.
Ustawa miałaby ochronić banki przed konsekwencjami, jakie może nieść za sobą orzeczenie TSUE ws. opłaty za kapitał. Do tej pory poznaliśmy stanowisko rzecznika TSUE w tej sprawie - więcej na ten temat pisaliśmy tutaj. Eksperci są zgodni - jej narracja uderza bezpośrednio w banki, a jak wyliczała KNF, potwierdzenie jej w orzeczeniu może kosztować banki nawet 100 mld zł.
- W tej sprawie czekamy już "tylko" na wyrok TSUE, banki nie mogą podjąć dalszych działań. W 2022 roku była rozprawa, wszystkie strony zajęły stanowiska, a sam przebieg tej rozprawy był niekorzystny dla sektora bankowego. Sposób prowadzenia rozprawy i pytania ze strony sędziów wyraźnie wskazywały na ich prokonsumenckie stanowisko. Teraz rzecznik generalny wydał opinię miażdżącą stanowisko banków. Pozostaje nam czekać jeszcze kilka miesięcy na wyrok, w tej sytuacji trudno wyobrazić sobie, że byłby to wyrok inny niż korzystny dla kredytobiorców - tłumaczyła Interii adwokat Joanna Wędrychowska.
Przewodniczący Komisji, Jacek Jastrzębski, wspominał już o konieczności wprowadzenia prawnego rozwiązania, które mogłoby ochronić sektor przed negatywnymi konsekwencjami orzeczenia.
- Nie można popełnić błędu, który został popełniony przy kredytach frankowych, kiedy to - powiem wprost - nie doceniliśmy nieprzewidywalności rozstrzygnięć prawnych. Jeszcze w 2019 roku wydawało się, że orzecznictwo będzie zmierzało do zrównoważonych rozwiązań. Nie przewidywaliśmy, że może ono pójść aż w takim kierunku i tak daleko, że nie tylko pojawi się automatyzm w stwierdzaniu nieważności umów z uwagi na ewentualną abuzywność klauzul kursowych, ale wręcz będą kwestionowane tak podstawowe założenia, jak choćby konieczność rozliczenia się za korzystanie z kapitału - mówił w marcu szef KNF.
Uchwalenie ustawy przed jesiennymi wyborami może jednak okazać się niemożliwe. Zgodnie z informacjami BI banki zostały poinformowane, że po stronie obozu rządzącego nie ma na to zgody. Dodano, że doszło do spotkania Jacka Jastrzębskiego z premierem Mateuszem Morawieckim, który miał wyraźnie wskazać na brak możliwości uchwalenia ustawy frankowej przed wyborami.
Opór PiS przed ustawą wynika z braku poparcia dla niej u frankowiczów. Nowe prawo miałoby bowiem stanąć po stronie sektora bankowego, którego przedstawiciele przegrywają w procesach sądowych z kredytobiorcami.
Pierwotnie wyrok Trybunału miał zostać ogłoszony jesienią. Ostatecznie termin rozprawy przesunięto na 15 czerwca. Obecnie trwa audyt w bankach i to właśnie od audytorów w dużej mierze będzie zależeć proces uchwalenia ustawy. W przypadku konieczności stworzenia rezerw na pokrycie kosztów związanych z kredytami frankowymi od razu banki będą musiały liczyć się z konsekwencjami, które znacząco mogą wpłynąć na ich wyniki finansowe.