PKP Intercity: Bilety dwa razy tańsze!
PKP Intercity na tanie połączenia Przewozów Regionalnych odpowiedziały serią promocji. Pasażerowie się cieszą, ale eksperci ostrzegają przed negatywnymi konsekwencjami ślepej rywalizacji.
PKP Intercity nie zamierzają oddać pasażerów spółce PKP Przewozy Regionalne (PKP PR). Podróż nowoczesnym, klimatyzowanym pociągiem Intercity z Warszawy do Gdyni kosztuje zaledwie 29 zł, do Krakowa 49 zł. O 10 zł więcej trzeba zapłacić za pokonanie dłuższych tras, np. z Krakowa do Gdyni. Ofertą taniego biletu spółka objęła aż 66 połączeń: 23 pociągi intercity, 26 ekspresów oraz 17 pod szyldem Tanich Linii Kolejowych.
Intercity podniósł rękawicę
Na trasy wyruszyły także dodatkowe pociągi dla turystów wybierających się nad morze (Ustka, Łeba, Trójmiasto, Świnoujście), w góry (Zakopane, Krynica, Szklarska Poręba) lub na Mazury (Mikołajki, Ełk, Olsztyn). Bilet za 169 zł uprawnia do czterech przejazdów wszystkimi pociągami spółki Intercity.
Ofensywa Intercity to odpowiedź na ofertę konkurenta - PKP PR. Od kwietnia przewoźnik, który w grudniu 2008 r. przeszedł w ręce 16 marszałków, uruchamia tanie pociągi InterRegio. W trakcie przekazywania udziałów samorządom spółka musiała oddać PKP Intercity pociągi pospieszne. Teraz wznawia te połączenia.
Zdrowa konkurencja?
Bilety na niektórych dublujących się trasach z Intercity są nawet dwa razy tańsze. Pociągi PKP PR trasę z Warszawy do Krakowa pokonują 30 min wolniej od IC, a kosztują 40 zł. Za tani bilet u konkurencji na tej samej trasie trzeba zapłacić 49 zł, ale Intercity w promocji oferuje tylko od 60 do 100 biletów na pociąg.
Eksperci uważają, że rywalizacja kolejowych przewoźników może mieć negatywne skutki.
- Gdyby w ten sposób walczyły ze sobą podmioty w doskonałej kondycji i świetnie zarządzane, byłbym spokojny. Tymczasem w obu spółkach wciąż są zbyt duże koszty działalności - mówi Adrian Furgalski, analityk rynku transportu.
Według Adama Fularza, eksperta związanego z Polską Akademią Nauk, Przewozom Regionalnym nie zaszkodzi rywalizacja z IC.
- Pociągi dalekobieżne to niewielki procent uruchamianych przez spółkę połączeń. Z nimi czy bez nich Przewozy Regionalne czeka bardzo trudna przyszłość - mówi Adam Fularz.
Według niego PR powinny także zainwestować w nowe pociągi.
- Inaczej o prawdziwej konkurencji z PKP IC nie będzie nawet mowy - dodaje ekspert.
Kto zapłaci za wojnę o klienta?
Tomasz Moraczewski, nowy prezes PKP PR, przyznał, że pociągi InterRegio będą deficytowe średnio w ok. 20 proc. Dlatego warunkiem ich uruchomienia była pisemna deklaracja samorządów, że w razie niepowodzenia pokryją one straty.
- Niektóre połączenia, np. z Warszawy do Krakowa, cieszą się tak dużą popularnością, że może zarobią na pozostałe - mówi Piotr Olszewski z PKP PR.
Obie spółki zakończyły 2008 rok ze stratą. Jaką - nie wiadomo - nie podały jeszcze wyników. W gorszej sytuacji są PKP PR, bo domagają się nawet pomocy z budżetu państwa. Spółka oficjalnie zapewnia, że jest w coraz lepszej kondycji finansowej i powoli spłaca ponad 100 mln zł długu za dzierżawę kas, rozliczenia za sprzedane bilety oraz dostęp do torów.
- Zaległości wobec PKP IC są już na bieżąco regulowane - mówi Piotr Olszewski.
Zapewnia, że tylko w ciągu dwóch ostatnich dwóch tygodni na konto IC spółka przesłała ok. 10 mln zł.
Spółki rywalizują o względy pasażerów na każdym polu. Gdy Ministerstwo Infrastruktury poinformowało, że od 2010 roku przewoźnicy będą musieli zwracać pieniądze za opóźnione pociągi, PKP PR poprosiły o zwolnienie z tego obowiązku. IC poinformowało, że zacznie oddawać pieniądze już po wakacjach.
Przewoźnicy potrafią także współpracować. Wczoraj porozumieli się w sprawie sprzedaży biletów na dworcach - po 1 lipca pasażerowie nadal będą mogli kupować bilety obu przewoźników niezależnie od tego, kto dzierżawi kasę.
Maciej Szczepaniuk
Zaplanuj wakacje już teraz - tanie bilety lotnicze, promocyjne oferty turystyczne.
CZYTAJ TAKŻE: