Płaski przemysł narodowy
Telewizory LCD. Choć nadal są dość drogie, popyt na nie lawinowo rośnie. Także w Polsce, gdzie w minionym roku sprzedano ponad 330 tys. płaskich odbiorników, ponad czterokrotnie więcej niż rok wcześniej.
Większość z niemal 40 mln telewizorów LCD sprzedanych na świecie w 2006 r. pochodziła z Azji. I w najbliższych latach to akurat się nie zmieni. Najwięksi bowiem potentaci na rynku płaskich telewizorów - czyli Samsung, LG, Sharp i Toshiba - wywodzą się właśnie z tego regionu, a swoje główne fabryki prowadzą w Korei, Japonii, Chinach oraz na Tajwanie. Bardzo szybko rośnie jednak w tej branży rola Europy, dotychczas nieco zacofanej.
Powód niedoceniania płaskich telewizorów przez mieszkańców Starego Kontynentu był prosty - do niedawna Europejczycy nie mieli dostępu do telewizji wysokiej rozdzielczości w takim zakresie jak Azjaci bądź mieszkańcy USA. A przecież popyt na płaskie telewizory nakręcany jest właśnie przez HDTV. Teraz kanały HD dostępne są nawet w Polsce, a Europą zaczęli się interesować światowi potentaci.
By ułatwić sobie ekspansję, postanowili tu właśnie zbudować nowe fabryki nowoczesnych ekranów i odbiorników. Zainteresowanie europejskich klientów technologią LCD rośnie przecież niesamowicie szybko. Według szacunków firm zajmujących się analizą rynku RTV, w 2010 r. na Starym Kontynencie znajdzie nabywców ponad 45 mln telewizorów LCD, podczas gdy w 2005 r. kupiono ich tu niespełna 12 milionów. Jak prognozują sami producenci, już w 2007 r. w Polsce do klientów trafi 550 tys. takich odbiorników, czyli niemal połowa wszystkich sprzedanych w naszym kraju telewizorów.
Na szczęście dla nas, najważniejsze koncerny produkujące ekrany LCD wybrały na swój europejski przyczółek Polskę. Zdaniem analityków rynku RTV oznacza to, że za trzy lata w naszym kraju będzie produkowanych nawet 35 mln takich urządzeń, czyli niemal 80 proc. całej europejskiej podaży. A jeszcze w 2005 r. wytwarzano w Europie zaledwie 1,45 mln paneli LCD... Polskie ciekłokrystaliczne zagłębie zaczęto jednak budować nie od fabryk telewizorów, lecz od zakładów, w których powstaje najistotniejszy ich podzespół: panele LCD. Części te stosuje się - zależnie od wielkości - nie tylko w odbiornikach TV, ale także w wielu innych urządzeniach: telefonach komórkowych, laptopach, monitorach komputerowych bądź elektronicznych systemach pokładowej rozrywki, montowanych w samochodach lub samolotach.
Popyt na panele jest więc ogromny i niewykluczone, że obok LG Philips LCD i Sharpa wkrótce zaistnieją u nas kolejni wielcy tej branży. - Stajemy na głowie, żeby zachęcić naszą centralę do zainwestowania w Polsce - mówi Marcin Bołbot, dyrektor sprzedaży i marketingu działu consumer electronics w Samsung Polska. - Obecnie nasza firma szuka lokalizacji na europejską fabrykę paneli LCD i tzw. białego sprzętu (czyli AGD). Ale stale rozpatrywanych jest kilka lokalizacji, także na Słowacji i Węgrzech.
Tymczasem o wiele śmielej postępuje odwieczny konkurent Samsunga, czyli właśnie koreańsko-holenderski LG Philips LCD. Spółka ta już we wrześniu 2005 r. ogłosiła plany budowy wielkiej fabryki w podwrocławskich Biskupicach Podgórnych. Duke Koo, wiceprezes rady nadzorczej i CEO koncernu, mówił wówczas, że inwestycja ta stanowi początek europejskiej ekspansji LG Philips LCD. Warto dodać, że to pierwszy poza Azją zakład tego przedsiębiorstwa. Na dodatek - o budzących podziw możliwościach. Koreańczycy, wydając do 2011 r. aż 429 mln euro, zbudują fabrykę, która będzie w stanie wytwarzać 11 mln paneli rocznie. Uruchomienie produkcji przewidziano na połowę 2007 r., a jej początkową wydajność - na 3 mln paneli rocznie. Będą to wyświetlacze o przekątnej 26, 32, 37 i 42 cali, a także 19-calowe ekrany komputerowe. O wiele szybciej, choć z mniejszym rozmachem, działają Japończycy.
Sharp znacznie później, bo w połowie kwietnia 2006 r., zapowiedział budowę polskiej wytwórni paneli LCD, za to już w styczniu 2007 r. została ona ukończona. Początkowo jej taśmy montażowe będzie opuszczać 100 tys. modułów miesięcznie. Koszt tej inwestycji - porównując z LG Philips LCD - nie był imponujący. Pochłonęła ona "zaledwie" 44 mln euro. Ważniejsze jest jednak to, że pracę w niej znalazło już 800 osób. Przy okazji Sharp będzie też miał swój udział we wzrośnie polskiego eksportu. - Panele LCD z zakładu w Łysomicach trafią do hiszpańskiej fabryki telewizorów Sharpa i niemieckiej firmy Loewe, w której Sharp ma 29 proc. udziałów - mówi Wawrzyniec Jakubowski, product manager LCD TV w Sharp Polska. - Z kim jeszcze będziemy współpracować? Tego nie ujawniamy. W miarę potrzeb produkcja w podtoruńskich zakładach będzie rosnąć. - Planujemy, że do roku 2009 zatrudnienie u nas znajdzie nawet 5 tys. osób - dodaje Jakubowski. - Będą pracować nie tylko przy produkcji paneli LCD, ale także telewizorów w nowo wybudowanych halach. Wszystko zależy od popytu na te urządzenia w Europie. Obok paneli LCD, Sharp będzie też więc najpewniej wytwarzać kompletne telewizory. Już teraz w pobliżu Kobierzyc robi je LG Electronics, a niedaleko Torunia - Orion Electric. W obu fabrykach zatrudnienie znalazło po kilkaset osób. Budowane są kolejne zakłady, głównie na południowym zachodzie Polski.
W regionie Wrocławia - Toshiby (2 mln odbiorników LCD rocznie, 97 proc. na eksport), zaś w Bolesławcu - JVC (2 mln płaskich telewizorów w ciągu roku). Co ciekawe, Bolesławiec wygrał konkurencję z lokalizacjami na Słowacji. To ważne, ponieważ Polska niedawno poniosła na tym rynku sporą porażkę - Sony zdecydowało się właśnie na Słowacji postawić swoją, wartą 73 mln euro, wytwór- nię telewizorów.
Z kolei Toshiba wykłada u nas środki nie tylko na fabrykę odbiorników. Zdecydowała się również, za kwotę prawie 30 mln euro, przejąć 19,9 proc. udziałów w spółce LG Philips LCD, od której będzie kupować panele.
Innym ważnym inwestorem jest Funai - mało znany u nas japoński producent. Za 17,4 mln euro wybuduje w naszym kraju zakład o możliwościach wytwórczych sięgających początkowo 1,2 mln telewizorów rocznie. Co ciekawe, w Polsce znajdzie się pierwsza fabryka Funai poza Azją. Pozostałe działają w Japonii, Chinach, Malezji, Hongkongu oraz Tajlandii. Zdaniem Yoshio Nakajimy, wiceprezesa Funai, Polska jest bardzo atrakcyjnym miejscem dla inwestycji: położonym w samym centrum Europy, z dobrze wykształconymi pracownika- mi i szybkim wzrostem gospodarczym. O dziwo, Nakajima, podobnie jak inni szefowie azjatyckich koncernów, podkreśla świetną współpracę z polskimi władzami, szczególnie lokalnymi, gminnymi i powiatowymi.
Pozytywną opinię o Polsce mają również przedstawiciele Sharpa. - Nasza firma rozpatrywała wiele europejskich lokalizacji - zwraca uwagę Wawrzyniec Jakubowski. - Ostatecznie wybrano Polskę, ze względu na znakomity dostęp do dobrze wykwalifikowanej siły roboczej. Nie brakuje także u nas wykształconych inżynierów. A jest to ważne, dlatego że Sharp myśli też o uruchomieniu w naszym kraju centrum badawczo-rozwojowego.
O inwestycję tę ubiegają się jednak również Niemcy oraz Wielka Brytania. Musimy zatem powalczyć. Na problemy, z jakimi są zmuszeni borykać się nad Wisłą i Odrą zagraniczni inwestorzy, zwraca uwagę Marcin Bołbot z Samsung Polska: - Powoli zaczyna brakować odpowiedniej, dobrze wykształconej kadry, co szczególnie odczuwa się w okolicach Wrocławia. Kłopot w tym, że najcenniejsi pracownicy - po studiach i dobrze znający język angielski, są już w Londynie lub Irlandii. Brakuje już także dobrze przygotowanych do zawodu szeregowych pracowników. Koreańczycy sygnalizują trudności związane z ich naborem, a przecież do 2011 r. mogą potrzebować nawet 12 tys. osób. Na szczęście, poszczególne koncerny podjęły współpracę ze szkołami zawodowymi i średnimi, pomagając im w przygotowaniu odpowiednich zajęć czy w zakupie potrzebnych pomocy naukowych.
Przedstawiciel Samsunga wymienia i inne problemy, które należałoby rozwiązać, pragnąc przyciągać nowe inwestycje. Jego zdaniem, poza Warszawą brakuje dobrych angielskich szkół, do których Azjaci - gdy przyjeżdżają na kontrakty do naszego kraju - mogliby wysyłać swoje dzieci. Nadal nie ma też, z nielicznymi wyjątkami, porządnej sieci dróg. Znacznie lepiej zadbali o nie nasi południowi sąsiedzi. - Skutek jest taki, że na przykład Koreańczycy pracujący na Słowacji mieszkają po prostu w Wiedniu i dojeżdżają codziennie po 50 - 60 kilometrów wygodną autostradą - dodaje Bołbot. Za to - przynajmniej jeśli idzie o produkcję paneli LCD i płaskich telewizorów - zagrożeniem dla Polski na pewno nie staną się nowi członkowie Unii: Bułgaria i Rumunia. - Tam brakuje dobrych kadr, a ze względu na umiejscowienie obu krajów, pojawiłyby się spore kłopoty z transportem - zauważa menedżer z Sharpa. - Biorąc pod uwagę takie okoliczności, nieco tańsza siła robocza na pewno nie będzie miała głównego znaczenia.
To nie jedyne powody, dla których nowe fabryki płaskich telewizorów powstają właśnie u nas. Wawrzyniec Jakubowski z Sharpa mówi: - Japończycy inwestujący w okolicach Torunia w nowy zakład na pewno wzięli pod uwagę, że obecnie w Unii obowiązuje 14-procentowe cło na sprowadzane spoza jej obszaru telewizory LCD. Ale nie był to decydujący czynnik. Bardziej istotne wydają się strategiczne cele koncernu.
Sharp chce po prostu możliwie jak najszybciej odciążyć swoją fabrykę w Kameyama w Japonii, w której w coraz większej liczbie powstają szklane arkusze, stanowiące podstawę płaskich ekranów. Produkcja gotowych modułów jest zatem przenoszona do nowo budowanych zakładów: w Meksyku, Malezji i właśnie w Polsce. Podobną strategię stosuje LG Philips LCD.
Ogłaszając decyzję o budowie polskiej fabryki w pobliżu Wrocławia, wiceprezes tej spółki Duke Koo mówił, że ma ona m.in. skrócić czas dostarczania komponentów odbiorcom paneli, czyli przede wszystkim producentom telewizorów. A tych w naszym regionie jest coraz więcej. Tego, że zainteresowanie Polską na razie nie maleje, dowodzą kolejne potwierdzone inwestycje. Może już nie tak spektakularne, ale równie ważne dla gospodarki: dotyczące licznych zakładów podwykonawców, związanych z dużymi koncernami.
Idąc śladami LG Philips LCD, w okolicach Wrocławia zdecydowało się już zlokalizować swoje wytwórnie sześć średniej wielkości innych firm. W sumie wydadzą one 292 mln euro, zatrudniając 7 tys. osób. Oczywiście nie od razu, lecz wraz ze wzrostem popytu na telewizory LCD. Pełną moc produkcyjną wszyscy inwestorzy chcą osiągnąć w latach 2009 - 2011. Podobnie okazały łańcuszek podwykonawców podąża za Sharpem. Już dziś mówi się w tym kontekście o co najmniej kilku japońskich firmach.
W gronie kooperantów trafiają się też spółki spoza Azji, choćby amerykański koncern 3M, który we Wrocławiu uruchamia właśnie zakład produkujący folie optyczne do monitorów LCD. Początkowo wyda około 35 mln euro, zatrudniając 100 osób, ale gdy wzrośnie popyt (co na pewno nastąpi), załoga wyraźnie się zwiększy. Podczas uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod wrocławską wytwórnię, Andy Wong, wiceprezes 3M Optical System Division, mówił, że powodem wybrania właśnie Wrocławia jest nieduża odległość od odbiorców: LG Philips LCD i Sharpa. Wong dodał także, że 3M chce być po prostu blisko największego na świecie rynku telewizorów LCD. Europejskiego rynku. Dla Polski takie ujawnione pragnienia brzmią nad wyraz optymistyczne.
LCD bliski ideału
Skrót LCD TV pochodzi od angielskich słów Liquid Crystal Display Television. Telewizory i monitory komputerowe wyświetlające obraz na panelach LCD produkowane są od dawna, ale ich popularność ograniczały dwa czynniki: wysoka cena, a także niedoskonałość techniczna, objawiająca się m.in. charakterystyczną poświatą, pozostawianą na ekranach LCD przez odwzorowania szybko poruszających się obiektów, oraz niewielkim kątem, pod którym prawidłowo widać wyświetlany obraz. Wady te udało się w dużym stopniu wyeliminować.
Obecnie telewizory LCD wygrywają i z tradycyjnymi kineskopowymi, i z plazmowymi. Do niedawna uważano również, że technologia LCD jest przydatna jedynie wtedy, gdy chodzi o niewielkie ekrany, o przekątnej do 32 cali. Panele LCD siódmej generacji przełamały i tę barierę. Dziś, choć to drogie, jest już możliwe produkowanie telewizorów LCD o przekątnej przekraczającej 100 cali, a standardem są odbiorniki 42- i 46-calowe.
Największe LCD 100 cali - taką przekątną ma największy na świecie ekran LCD, wyprodukowany w marcu 2006 r. przez LG Philips LCD. Na razie tak duże telewizory LCD nie są sprzedawane.
Dla krajów arabskich firma LG Electronics przygotowała serię 71-calowych telewizorów LCD z ramą pozłacaną 24-karatowym złotem.
Światowe kolosy
Spółkę LG Philips LCD utworzono w 1999 r., a jej założyciele to koreański LG Electronics i holenderski Koninklijke Philips Electronics. Od lipca 2004 r. firma jest notowana na giełdach nowojorskiej i południowokoreańskiej. Do LG należy obecnie 37,9 proc. akcji spółki, zaś do Philipsa - 32,9 procent. Holenderski koncern zamierza jednak wkrótce zbyć swoje udziały. Od początku istnienia LG Philips LCD walczy o prymat na rynku paneli LCD z Samsung Electronics. W połowie 2006 r. obie firmy miały zbliżony, około 22-proc. udział w światowym rynku tych komponentów. LG Philips LCD posiada siedem fabryk w Gumi i Paju w Korei, ale właśnie buduje kolejne dwie: w Guangzhou w Chinach i w okolicach Wrocławia w Polsce.
AU Optronics - tajwańska spółka powstała we wrześniu 2001 r. z połączenia firm Acer Display Technology i Unipac Optoelectronics Corporation. W październiku 2006 r. dołączyła do niej firma Quanta Display. Według prognoz, tajwańska spółka w tym roku będzie największym producentem paneli LCD na świecie. Wytwarza wszelkiego rodzaju wyświetlacze, o przekątnych od 1,5 do 46 cali. Zatrudnia 42 tys. pracowników, a w 2005 r. odnotowała 6,6 mld dol. przychodu.
Samsung Electronics - oddział koreańskiego czebola Samsung, zajmujący się produkcją elektroniki - od półprzewodników po skomplikowany sprzęt RTV. Niezależnie od danych podawanych przez różne źródła, koncern - jako producent paneli LCD - zajmuje zawsze miejsce w pierwszej trójce ich wytwórców, nierzadko plasując się nawet na pierwszej pozycji. Produkuje rozmaite panele, począwszy od tych dla telefonów komórkowych, a kończąc na największych ekranach dla nowoczesnych telewizorów Full HD.
Jarosław Horodecki