Polacy głosują kartami
Choć nasz bank centralny niedługo ogłosi strategię ochrony gotówki, żeby Polacy zawsze i wszędzie mogli nią zapłacić (jakby nie mogli), Polacy jednak głosują kartami. Co więcej, chcą, żeby terminale płatnicze obsługujące karty dostępne były wszędzie - i na bazarach i na targowiskach. Można sobie wyobrazić babunię sprzedającą jajka z koszyczka z terminalem, jest jedno "ale". Koszty.
Idziemy właśnie na cmentarz i chcemy kupić chryzantemy i znicze. Problem polega na tym, że w rodzinnym zamieszaniu nie wypłaciliśmy odpowiedniej sumki z bankomatu. Cudownie, że idzie z nami ciocia, ona zawsze nosi przy sobie gotówkę i oczywiście za wszystko zapłaci. Ale co będzie później gadania, ach i och, wypominania, nie, nie, nie musicie mi wcale oddawać, przecież jestem - bogata. Warto było zrobić do bankomatu nawet 10 kilometrów.
W ten sposób nasze lenistwo, czy też nieogarnięcie może zaważyć na relacjach rodzinnych na wiele lat. Ale można spojrzeć na to inaczej - czemu sprzedawcy chryzantem i zniczy przy cmentarzu nie mają terminali, żeby można było łatwo zapłacić kartą nie ryzykując napięć z ciocią? Fundacja Warszawski Instytut Bankowości przeprowadziła właśnie na ten temat badanie "Płatności bezgotówkowe oczami Polaków 2021" w ramach kampanii edukacyjno-informacyjnej "Warto Bezgotówkowo".
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Okazuje się, że większość Polaków mówi już - bezgotówkowo warto. Dla Polaków najczęstszą formą płatności jest karta płatnicza. Kart do zapłaty używa już prawie dwie trzecie (64 proc.) z nas. Ale kartą płacimy najczęściej w centrach handlowych i dużych sklepach. Brak terminala jest najczęstszym problemem uniemożliwiającym używanie karty płatniczej. Tak twierdzi 38 proc. z nas.
Zdecydowana większość badanych (61 proc.) wskazała targowiska i bazary jako miejsca gdzie najczęściej nie można zapłacić kartą. Na drugim miejscu znalazły się małe sklepy spożywcze oraz zakłady usługowe (krawiec, szewc itp.) A równocześnie blisko co trzeci Polak nie widzi żadnych trudności w płaceniu bezgotówkowym, co znaczy, że rzadko odwiedza miejsca, gdzie terminali nie ma. Gdyby jednak była możliwość płacenia kartą w większej liczbie miejsc, z płatności bezgotówkowych korzystałaby częściej ponad jedna trzecia (35 proc.) z nas.
Barierą dla rozpowszechnienia płatności bezgotówkowych są oczywiście koszty, bo widać, że Polacy chętnie by z nich korzystali, kiedy tylko mogą. Te koszty to utrzymanie infrastruktury i jej bezpieczeństwa, samego terminala oraz opłata interchange od transakcji obciążająca sprzedawcę.
Tymczasem Polacy mówią, że chcieliby korzystać z karty jeszcze częściej, gdyby płacenie nią wiązało się z korzystniejszymi warunkami cenowymi niż w przypadku gotówki. Trzeba dodać, że obrót gotówkowy, jej przeliczanie, przewożenie, pakowanie, pilnowanie to w sumie bardzo duże koszty, szacowane na ok. 2 proc. PKB rocznie.
Tylko 21 proc. pytanych odpowiedziało w badaniu tak, jak nasz ciocia - jesteśmy przyzwyczajeni do płatności gotówkowych. Są one po prostu bardziej wygodne i dlatego z nich korzystamy. Jednak znaczna część z nas (36 proc.) oczekuje działań na rzecz przyspieszenia rozwoju płatności bezgotówkowych i uważa, że państwo powinno dążyć do ograniczenia roli gotówki.
Odsetek wyrażających takie przekonanie wzrósł w porównaniu z ubiegłym rokiem aż o 10 punktów procentowych, co prawdopodobnie wynika ze zmian, jakie w podejściu do płatności nastąpiły w okresie pandemii. Przekonanych o potrzebie "ograniczenia" płatności bezgotówkowych, tak żeby dominującą formą płatności pozostała gotówka, jest zaledwie 4 proc. uczestników badania.
Jacek Ramotowski
Planuj zakupy i znajdź najnowsze promocje w sklepach z ding.pl