Polacy mocno podzieleni ws. płacenia kary za Turów. Paradoks zaobserwowano w woj. dolnośląskim

Jak wynika z badania UCE RESEARCH i SYNO Poland, prawie co trzeci rodak uważa, że Polska powinna płacić karę wymierzoną za niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Z kolei niemal co drugi ankietowany zajmuje przeciwne stanowisko w tej sprawie. Natomiast niezdecydowana jest niemal co czwarta osoba. Bardzo zbliżone do tych opinii z całego kraju są głosy respondentów z województwa dolnośląskiego. Uwzględniając wszystkich badanych, zwolennikami płacenia kary są głównie osoby z wyższym wykształceniem, dobrze zarabiające i mieszkające w największych miastach.

Z badania przeprowadzonego dla portalu Business Insider Polska na reprezentatywnej próbie ponad tysiąca dorosłych Polaków wynika, że 31,1 proc. osób uważa, że Polska jednak powinna płacić karę nałożoną przez TSUE (500 tys. euro dziennie) za niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Natomiast 46,8 proc. rodaków jest przeciwnego zdania, a 22,1 proc. nie ma opinii w tej kwestii. Jak stwierdza ekonomista Marek Zuber, część osób odbiera wyrok jako atak na polskie przedsiębiorstwo, a kara oznaczałaby wydatki z budżetu państwa. Ale większą komplikacją byłoby zamknięcie kopalni, bo zostałaby ograniczona produkcja energii elektrycznej. A coraz więcej osób dostrzega, że jest z tym problem. Dlatego, zdaniem prawie połowy respondentów, nie można zgodzić się na karę.

Reklama

- Przypuszczam, że przeciwnikami płacenia kary jest przede wszystkim tzw. twardy elektorat obecnej władzy. Do tego dochodzą jeszcze zwolennicy eurosceptycznej Konfederacji. W tych grupach panuje przekonanie, że TSUE można lekceważyć. A sprawa jest jasna. Po pierwsze, wyroki trzeba wykonywać. Po drugie, doszło do zaniedbań, a ich skutkiem jest właśnie orzeczona kara - komentuje prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC i były wiceminister finansów.

Jak podkreśla prof. Marian Noga, ekonomista z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu, należy zapłacić 50 mln euro, bo tyle chcą Czesi. Trzeba przeprosić i dalej wydobywać węgiel oraz wytwarzać energię elektryczną. Ponadto konieczne jest monitorowanie stosunków wodnych w Polsce i Czechach. Jeżeli tego nie zrobimy, to po stu dniach ww. kwotę zapłacimy do kasy UE i problem pozostanie dalej nierozwiązany. A jeśli wpłacimy Czechom ww. kwotę, to kłopot zniknie, przynajmniej na kilka lat. Zdaniem eksperta, prawie połowa Polaków nie potrafi przeprowadzić tak prostego rachunku.

- W mediach sprzyjających rządowi mamy atak na TSUE. Zdecydowanie wskazuje się na brak woli uczciwej oceny sytuacji Turowa. I ludzie ulegają politycznemu PR-owi. Ponadto w bardzo niewielu mediach przebijało się to, że Czesi przecież zgłaszali uwagi dotyczące Turowa. Część osób myśli, że nasi sąsiedzi ni stąd, ni zowąd, złożyli wniosek do TSUE, a ten, działając przeciwko naszym interesom, zachował się stronniczo - dodaje Marek Zuber.

Z badania wiemy też, co na ten temat sądzą respondenci z województwa dolnośląskiego, w którym znajduje się kopalnia Turów. 34,2 proc. z nich uważa, że Polska powinna płacić ww. karę. Przeciwnego zdania jest 44,7 proc., a grupa niezdecydowanych obejmuje 21,1 proc. ankietowanych. Wyniki są więc zbliżone do tych uwzględniających opinie z całego kraju.

- W zasadzie to nie są duże różnice, ale mamy pewien paradoks. Przecież sprawa dotyczy przede wszystkim mieszkańców tego województwa, którzy korzystają głównie z prądu z Turowa. Część z nich pracuje lub jest związana z kopalnią. I te osoby bardziej opowiadają się za płaceniem kary niż ankietowani z całej Polski. Na pewno dolnośląskie to duży obszar, więc opinie mogą być zróżnicowane. Nie jest wykluczone, że media lokalne opisywały na bieżąco uwagi Czechów, więc mniej osób krytycznie spogląda na TSUE - podkreśla Marek Zuber.

Biorąc pod uwagę respondentów z całego kraju, widać, że im wyższy poziom edukacji reprezentują, tym częściej są na "tak" ws. uiszczania 500 tys. euro dziennie. Taki pogląd wyraża 13,6 proc. Polaków z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym, 20,9 proc. - z zawodowym, 28,8 proc. - ze średnim i 35,6 proc. - z wyższym. Natomiast analizując miesięczne dochody netto, widać, że najwięcej zwolenników płacenia kary jest wśród osób uzyskujących 5000-6999 zł - 42,2 proc., a także zarabiających ponad 9000 zł - 41,7 proc. I w tych dwóch grupach dochodowych przeciwnicy są w mniejszości. Jest ich odpowiednio 34,8 proc. i 41,6 proc. Jak zaznacza prof. Noga, lepiej zarabiający mają zdecydowanie większą wiedzę ekonomiczną. Ponadto nie są podatni na propagandowe zapewnienia, że "porozumienie już jest, tuż, tuż".

- Możemy założyć, że osoby lepiej wykształcone, z większym doświadczeniem zawodowym, szczególnie pracy w międzynarodowych koncernach, relatywnie nieźle zarabiają. Jednocześnie są bardziej świadome w kwestiach dotyczących funkcjonowania Polski w UE. Myślę, że one w zdecydowanie mniejszym stopniu podważają decyzje najważniejszych urzędów unijnych, takich jak TSUE, który ma stać na straży prawa - mówi Marek Zuber.

Patrząc na miesięczne dochody netto respondentów, widać, że najmniej zwolenników uiszczania kary jest wśród osób uzyskujących poniżej 1000 zł - 24 proc. Natomiast w grupie osób, które nie ujawniły dochodów, wynik ten wynosi 23 proc. Z kolei biorąc pod uwagę miejsce zamieszkania, można zauważyć, że za dokonywaniem ww. płatności opowiadają się przede wszystkim mieszkańcy miast liczących powyżej 500 tys. ludności - 35 proc. Najmniej takich osób jest na wsiach i w miejscowościach mających do 5 tys. mieszkańców - 26,4 proc.

MondayNews
Dowiedz się więcej na temat: kopalnia turów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »