Polacy się zbroją. Boom na sprzęt militarny i surwiwalowy
Wzrósł popyt na ciepłą, wojskową odzież, zestawy surwiwalowe i niepsującą się żywność. Więcej osób odwiedza strzelnice. Przybywa też chętnych, którzy chcą kupić broń. Na większe zainteresowanie militariami miało wpływ wydarzenie sprzed trzech dni, kiedy to na Polskę spadły rakiety i zabiły dwóch cywilów.
Boom na militaria rozpoczął się w lutym, po napadzie Rosji na Ukrainę. Wtedy też wzrosła podaż sprzętu surwiwalowego. Po kilku miesiącach częstotliwość zakupów spadła i ponownie przybrała na sile, kiedy w Przewodowie od trafienia rakietami zginęły dwie osoby. - Pamiętam, że siedziałem przed telewizorem i śledziłem wydarzenia. Odruchowo zerknąłem do internetu, na moją stronę, na której prowadzę sprzedaż. W ciągu dwóch godzin zniknęły z niej prawie wszystkie multitoole, scyzoryki mające kilkanaście ostrzy - opowiada Interii pan Zdzisław, który od lat handluje sprzętem militarnym.
Obawiający się o najbliższą przyszłość kupują również tabletki uzdatniające wodę, liofilizowaną żywność i butle z gazem. Dużym powodzeniem cieszą się namioty, które rozbijać można zimą, i zestawy surwiwalowe. - Klienci najczęściej szukają tych, które mają latarkę i kompas. Przypuszczam, że ich to uspokaja, że jeśli przyjdzie im iść przez las, to nie zabłądzą - twierdzi rozmówca Interii.
Popytem cieszą się kamizelki kuloodporne, hełmy, bluzy i spodnie. Więcej chętnych niż zwykle sięga po solarne powerbanki, a często też zwykłe lampy naftowe. - Kupujący szukają rozwiązań na sytuacje termiczne, idzie przecież zima. Chcą też być spokojni w sytuacji, kiedy przestałby dochodzić prąd - wyjaśnia Interii Igor Barnaś, były wojskowy, a obecnie instruktor strzelectwa bojowego i sportowego z KSK Pretor Poznań.
Rozmówca Interii przyznaje, że odkąd doszło do wypadku w Przewodowie, na strzelnicy w Poznaniu panuje tłok. Przychodzą dorośli i młodzież, kobiety i mężczyźni. Jedni, żeby poćwiczyć, inni - żeby nauczyć się strzelać. - Prowadzimy kursy podstawowej obsługi broni. Uczymy strzelania, ale też jak ją składać i rozkładać - informuje instruktor strzelectwa.
Wielu z odwiedzających nigdy wcześniej nie miało z bronią do czynienia. Ci często trafiają na ekspresowy kurs, który trwa zaledwie 4 godziny. - W tym czasie nie nauczymy precyzyjnej obsługi broni, ale pokażemy, jak ją użyć i jak się obronić. Żeby lepiej móc się z nią obchodzić, potrzeba dwóch, trzech dni - wyjaśnia były wojskowy.
Strzelnica Pretor pomaga też w zdobyciu pozwoleń na broń. Od dwóch dni chętnych przybyło. Większy obrót mają też sklepy sprzedające pistolety i karabiny. - Klienci kupują broń czarnoprochową, na którą nie trzeba mieć pozwolenia, ale też broń palną z centralnym zapłonem - informuje sprzedawca sklepu Doktor Gun.
Ewa Wysocka