Polisa jako bonus do kont, kart, kredytów
Banki sprzedają przede wszystkim polisy inwestycyjne, ale rośnie popularność polis ochronnych. Coraz częściej ubezpieczamy się na wypadek utraty pracy czy kradzieży zakupu kartą. Rzecznik ubezpieczonych sprawdzi jakość polis sprzedawanych w bankach.
Ubezpieczyciele zebrali w 2006 roku około 8 mld zł składek dzięki bankom - wynika ze wstępnych szacunków. W tym roku może to być nawet 12 mld zł, przy czym lwia część z tego to tzw. polisy inwestycyjne. Drugi segment, czyli sprzedawane przez banki ubezpieczenia ochronne, np. na życie, kredytu czy mieszkań, przynoszą około 1 mld zł. Ubezpieczyciele liczą, że ten drugi segment przyniesie im w tym roku co najmniej 1,5 mld zł.
- 500 mln zł wzrostu w tych produktach daje taką samą rentowność jak 5 mln zł zebranej składki inwestycyjnej - mówi Krzysztof Rosiński, wiceprezes TU Europa Życie.
Rosnąca popularność polis ochronnych to efekt wzrostu wartości udzielanych kredytów. Związek Banków Polskich szacuje, że w 2007 roku weźmiemy 57 mld zł kredytów hipotecznych, czyli o 37 proc. więcej niż w 2006 roku. O tyle mogą też wzrosnąć przychody firm ubezpieczających kredyty na tzw. okres przejściowy czy z niskim wkładem własnym. Wyższe mają też być przychody z ubezpieczeń kredytowanych nieruchomości i na życie kredytobiorców.
Na wypadek bezrobocia
Coraz bardziej popularne jest też wprowadzenie ubezpieczenia na wypadek utraty pracy. Ruch w tym interesie to efekt spadającej stopy bezrobocia, a co za tym idzie spadku ryzyka utraty pracy. Dotychczas takie polisy były zarezerwowane tylko dla zatrudnionych na umowę o pracę na czas nieokreślony, ale już pojawiają się oferty dla prowadzących własną działalność gospodarczą. Takie umowy przewidują, że ubezpieczyciel przejmie na siebie spłatę sześciu czy 12 rat kredytu, pod warunkiem uzyskania statusu bezrobotnego. Trzeba być jednak zwolnionym z pracy, a nie można odejść np. za porozumieniem stron. Warto też zwrócić uwagę na istotną pułapkę, którą takie polisy zawierają. Jeśli kredytobiorców jest dwóch (np. mąż i żona), a traci pracę jeden, to towarzystwa spłacają np. 50 proc. raty kredytu lub proporcjonalnie do znaczenia jego zarobków w budżecie. Polisa nie zadziała też od razu, ale po 60 czy 90 dniach od jej zawarcia. Jeśli zostaniemy zwolnieni w tym terminie - nici z wypłaty.
Polisa jako bonus
Ale coraz częściej polisy pełnią rolę bonusa i stają się integralną częścią kont bankowych, kart kredytowych lub są dołączane do kredytów.
- Nie ma jednoznacznych wyników badań pokazujących, że klienci wybierają ofertę banku tylko ze względu na ubezpieczenie - mówi Bohdan Mierzwiński, wiceprezes Kredyt Banku.
Dodaje, że polisa dodawana do produktu bankowego jest tylko jednym z powodów wyboru obok dostępności placówek czy bankomatów.
Mimo to banki, licząc na przyciągnięcie klientów, oferują coraz atrakcyjniejszą ofertę ubezpieczeniową. Oprócz ubezpieczeń od następstw nieszczęśliwych wypadków i utraty pracy banki proponują klientom np. ubezpieczenie od rabunku gotówki pobranej z bankomatu, kradzieży zakupu dokonanego kartą czy też ubezpieczenie wszystkiego, co zawiera torebka łącznie z zegarkiem, kluczami, biletem komunikacji publicznej czy papierośnicą.
Na przykład PKO BP do Szybkiego Serwisu Kredytowego dołącza pakiet ubezpieczeń na wypadek zgonu, trwałej i całkowitej niezdolności do pracy, utraty stałego źródła dochodu, czasowej niezdolności do pracy i następstw nieszczęśliwych wypadków.
- Od chwili zaoferowania klientom ubezpieczenia do Szybkiego Serwisu Kredytowego, co czwarty kredyt udzielany jest z ubezpieczeniem - mówi Marek Kłuciński z PKO BP.
W 2006 roku ponad sześciu na dziesięciu klientów samochodowego GMAC Banku dobrowolnie wykupiło ubezpieczenia dodawane do kredytu np. na życie, utraty pracy czy straty finansowej (tzw. GAP). To blisko 20 proc. wzrost w porównaniu z rokiem poprzednim.
Poznaj warunki
Problem jednak w tym, że o ile w PKO BP można złożyć np. wniosek kredytowy przez internet, to klient nie ma szans zapoznać się z warunkami ubezpieczenia. Banki, które zachęcają do korzystania z dostępu do produktów bankowych przez internet, w niektórych przypadkach wolą tradycyjne metody przekazywania informacji.
- Pełne warunki klient może otrzymać w każdej placówce, punkcie obsługi klienta, w którym oferowany jest nasz kredyt. Nie umieszczamy ich natomiast na stronach internetowych - przyznaje Magdalena Tarnas z Lukas Banku.
Na ten problem zwracał uwagę rzecznik ubezpieczonych, który stworzył zespół zajmujący się analizą oferowanych warunków. Zespół ten zakończy swoje prace pod koniec wakacji.
- Wczesną jesienią zaprezentujemy obszerny raport na temat jakości ubezpieczeń sprzedawanych w bankach - mówi Krystyna Krawczyk z biura rzecznika ubezpieczonych.
Dodaje, że na razie główną przyczyną skarg są odmowy wypłat w związku z podaniem nieprawdziwych danych dotyczących stanu zdrowia przez ubezpieczonego. To istotne o tyle, że niektóre zakłady ubezpieczeń odmawiają wypłaty w przypadku śmierci na skutek choroby przewlekłej czy jeśli klient był w ostatnim roku na zwolnieniu dłużej niż 30 dni. Klienci nie zdają sobie też sprawy z dodatkowych warunków, które trzeba spełnić, żeby skorzystać z ubezpieczenia. Na przykład polisa turystyczna dodawana do kart kredytowych Millennium Banku zadziała, jeśli płacimy nią za bilet lub wycieczkę zagraniczną. Jadąc za granicę we własnym zakresie, trzeba pamiętać, żeby po przekroczeniu granicy zrobić kartą choćby niewielkie zakupy. Podobne rozwiązania stosują też inne banki.
SZERSZA PERSPEKTYWA - UNIA
W krajach Unii Europejskiej banki przynoszą towarzystwom średnio 35 proc. składek. Przy czym średnią tę zaniżają Brytyjczycy, którzy 18 proc. polis kupują w bankach, a zawyżają Portugalczycy czy Hiszpanie, którzy do okienka bankowego przynoszą odpowiednio 80 proc. i 77 proc. składek zbieranych z polis na życie.
Według szacunków analityków TU Europa, za pięć lat rynek bancassurance w Polsce będzie zbliżony rozmiarami do rynku francuskiego. Tam 61 proc. składek pochodzi z kanału bankowego. Nasze towarzystwa liczą nie tylko na rozwój sprzedaży polis inwestycyjnych tą drogą, ale również ochronnych. Ma to mieć związek z wzrastającym poziomem zadłużenia Polaków i koniecznością zabezpieczenia na wypadek śmierci.
Marcin Jaworski, Monika Krześniak