Północny Szlak Morski
Jakie możliwości otwiera "centralny projekt" rosyjskiej Arktyki? Czy będzie to rewolucja w żegludze transkontynentalnej? Czy bandery świata będą mile widziane przez Rosjan na Północnym Szlaku Morskim? Na ile ważna jest Arktyka i kolejne rozszerzenie granic Federacji Rosyjskiej w najbliższych latach? Odpowiedź jest jednoznaczna. Rozwijać Arktykę, dbać o nią i bronić jej - takie zadania postawił rosyjski prezydent Władimir Putin już z końcem kwietnia 2014 r. podczas kolejnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa.
Według słów rosyjskiego lidera, rozwój arktycznych regionów Rosji pozostanie jednym z głównych priorytetów narodowych na najbliższe lata.
Przyroda Ziemi przynosi być może Rosjanom kolejny podarunek: coraz bardziej realna staje się perspektywa całorocznych morskich podróży po Północnym Szlaku Morskim. Ocieplenie klimatyczne stopniowo zmienia w trasy dostępne dla żeglugi te rejony, które stosunkowo niedawno były skute lodem sięgającym pięciu metrów grubości. W takiej sytuacji dla morskich przewoźników Europy i Azji pojawiła się korzystna alternatywa wobec tradycyjnych tras oceanicznych.
Jak podkreśla redaktor naczelny wydawnictwa "Morskije Wiesti Rossiji" Anatolij Kuzniecow: "Główna zaleta to znaczące skrócenie drogi morskiej dla dostaw z Europy do państw Azji i Pacyfiku, i na odwrót. Tradycyjny szlak morski wiedzie przez Kanał Panamski i okrąża niemal całą Ziemię. A Północny Szlak Morski z Murmańska prowadzi prosto na Kamczatkę, do Japonii i Chin. Odległość skraca się o około 1/3".
Jest jeszcze jedna korzyść z Północnego Szlaku Morskiego, dodaje Anatolij Kuzniecow. W odróżnieniu od ciepłych wód Oceanu Indyjskiego, na morzach arktycznych nie ma piratów. Dziś morscy rozbójnicy poważnie zatruwają życie flotom handlowym świata: właściciele statków zmuszeni są do wynajmowania uzbrojonej ochrony, co zwiększa koszt transportu. W 2010 r. sytuacja pogorszyła się o tyle, że w okresie pokoju statki handlowe zaczęły pływać pod ochroną okrętów wojennych, m.in. rosyjskich. W tym samym czasie korzyści - jak podkreślają Rosjanie - z wyboru Północnego Szlaku Morskiego stały się oczywiste.
Te utrudnienia na tradycyjnych szlakach zmusiły do przypomnienia sobie, że jest krótsza i bezpieczniejsza droga, choć bardzo trudna w sensie geograficznym i przyrodniczym: Północny Szlak Morski. Od słów przeszli do czynów i w 2010 r. kompania Sowkomflot, która zaliczana jest do piątki największych w swoim segmencie światowych przewoźników tankowcowych, przypomniała o Północnym Szlaku Morskim. To ona była pionierem i w 2010 r. z pomocą lodołamacza o napędzie atomowym przeprowadziła eksperymentalny rejs dużego tankowca "SKF BAŁTIKA".
Północny Szlak Morski przyda się także Rosji. Jak uważa pracownik Instytutu Geografii Rosyjskiej Akademii Nauk polarnik Nikołaj Osokin, oprócz branży przewozowej, arktyczna magistrala stanie się nieodłączną częścią branży naftowo-gazowej: "Złoża, które planuje się eksploatować na Jamale i na szelfie są częściowo ukierunkowane na azjatycki rynek. Planuje się budowę wielkich okrętów klasy lodołamaczy do przewozu ropy naftowej i gazu po Północnym Szlaku Morskim. I to tylko dla Rosji, nie mówiąc już o korzyściach płynących z Północnego Szlaku Morskiego dla Europy".
Większa część Północnego Szlaku Morskiego przebiega przez rosyjskie wody terytorialne. Jeszcze inna część przez dwustukilometrowy odcinek wyjątkowej strefy ekonomicznej. Inaczej mówiąc, Północny Szlak Morski to rosyjska narodowa magistrala transportowa. Jednak często można usłyszeć opinię zachodnich polityków i ekspertów o konieczności nadania jej statusu trasy ogólnego międzynarodowego przeznaczenia. Rosjanie raczej nie będą się dzielić trasą. Tym bardziej, że Rosja nie zamierza pobierać opłat za tranzyt (wg danych z kwietnia 2014 r.), a w perspektywie w ramach płatnych usług gotowa jest zapewnić konwojowanie karawan przez lodołamacze o napędzie atomowym, a także tankowanie statków i ich naprawę w portach na szlaku.
Rosja dysponuje najpotężniejszą flotą lodołamaczy. Od lat 70. rolę podstawową odgrywają większe i potężniejsze lodołamacze atomowe typu "Arktyka". Znajdujące się obecnie w użytku lodołamacze tego typu - "50 let pobiedy" i "Jamał" - są najpotężniejszymi statkami, jakie ma do dyspozycji przedsiębiorstwo Atomfłot. Zdolne są one do dotarcia do każdego punktu Północnego Oceanu Lodowatego o każdej porze roku. Równocześnie w użytku znajdują się mniejsze pod względem wielkości statki - "Tajmyr" i "Wajgacz". Mają mniejsze zanurzenie, co pozwala im na funkcjonowanie nie tylko na pełnym morzu, lecz także przy ujściach rzek.
Rosja przystępuje też do budowy lodołamaczy o napędzie atomowym nowej generacji. Lodołamacz budowany w ramach nowego projektu LK-60JA ma być zwodowany w 2017 r.
Otrzymał on nazwę "Arktyka" na cześć zasłużonego lodołamacza radzieckiego - również o napędzie jądrowym. O wyjątkowości lodołamacza atomowego, nazywanego uniwersalnym, gdyż posiada on regulowane zanurzenie, zadecydowały zadania, jakie będzie miał do wykonywania. Potrafi pracować zarówno w głębokich akwenach na trasie Północnego Szlaku Morskiego, jak i na płyciznach szelfu.
Jak podkreślają Rosjanie, plany Atomflotu na najbliższe dziesięć lat uwzględniają zbudowanie trzech takich lodołamaczy. Plany nie ograniczają się do budowy lodołamaczy atomowych: dla rosyjskiej Północy buduje się także serię lodołamaczy dieslowych LK-25. Mają one wspierać lodołamacze atomowe w trakcie prowadzenia większych karawan i pracować przy ujściach rzek niedostępnych nawet dla lodołamaczy o regulowanym zanurzeniu LK-60JA. Te same lodołamacze mogą również znaleźć zastosowanie na Morzu Białym oraz na Bałtyku, gdzie w zimie także powstaje pokrywa lodowa.
Dla zapewnienia pracy portów zaplanowano również zastosowanie niedużych statków typu LK-18 i LK-16. Te lodołamacze dieslowe mają być użytkowane do oczyszczania zamarzających portów na przestrzeni od Bałtyku do Pacyfiku. Transakcje na budowę czterech lodołamaczy - o mocy 25 megawatów, 18 megawatów i dwa statki po 16 megawatów - na ogólną kwotę 20,4 mld rubli już zostały zawarte między spółką akcyjną "Zjednoczona korporacja do budowy statków" a federalnym przedsiębiorstwem unitarnym Rosmorport 2 grudnia 2011 r. Dwa lodołamacze o mocy 16 megawatów będą budowane w stoczni w Wyborgu, a lodołamacze LK-18 i LK-25 w stoczni Bałtijskij Zawod w Petersburgu.
Nowe lodołamacze są coraz bardziej potrzebne, biorąc pod uwagę plany wykorzystania Północnego Szlaku Morskiego. W ciągu najbliższych dziesięciu lat aktywność militarna i cywilna na tej trasie bardzo się zaktywizuje. Znaczenie gospodarcze Północnego Szlaku Handlowego nie podlega wątpliwości. Ten szlak żeglugowy przebiega przez morza Północnego Oceanu Lodowatego i łączy rosyjskie porty na Dalekim Wschodzie z Europą oraz Azją. Jeśli będziemy porównywać kilometry, to wykorzystywanie Szlaku w porównaniu z południową drogą morską przez Kanał Sueski pozwala przeciętnie dwa razy skrócić drogę z portów Hamburga i Tromse do Szanghaju i Jokohamy.
Kluczową rolę Północny Szlak Handlowy odgrywa także w zagospodarowaniu bogactw Arktyki. Według wstępnych ocen ekspertów, zasoby surowców paliwowych tylko na rosyjskim szelfie Oceanu Lodowatego stanowią 100 miliardów ton w przeliczeniu na ropę naftową.
Na przykład po zbudowaniu na terenie półwyspu Jamał kilku zakładów do skraplania, planuje się wywożenie stąd ok. 65 milionów ton gazu. Nie mniej cenne są zasoby metali nieżelaznych i metali ziem rzadkich, a także cennych minerałów. Wszystko to raz jeszcze dowodzi, że rozwój Północnego Szlaku Handlowego zyskuje obecnie szczególne znaczenie.
dr Henryk Borko
Autor jest rektorem Warszawskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej. W latach 2000-2006 ekspert ds. rynków wschodnich UNIDO ONZ