Polsce nie grozi blackout. Ale to nie znaczy, że nie ma czym się martwić

Polsce nie grozi blackout, czyli nagłe awaryjne odcięcie prądu. Tak wskazuje w wywiadzie dla dziennika "Rzeczpospolita" Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE). Ale jeśli chodzi o konieczność ograniczenia dostaw energii, to odpowiedź nie jest jednoznaczna - zastrzega szef PSE

- Nagłe przerwanie dostaw energii nam nie grozi, o ile nie nastąpi jakiś kataklizm - wskazuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Grzegorz Onichimowski. To szef Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Ale to nie znaczy, że przed polską siecią nie stoją poważne problemy, także w krótkoterminowej perspektywie - zaznacza prezes PSE.

Transformacja energetyczna w Polsce. "Synonim chaosu i braku wizji"

- Problemy polskiej energetyki mają niewiele wspólnego z zarządzaniem sieciami przesyłowymi i systemem - wskazał Onichimowski pytany o to, czy w PSE są potrzeba zmiany w zarządzaniu.

Zaznaczył, że wyzwania dotyczą "raczej sposobu transformacji energetyki, który był dotąd synonimem chaosu i braku spójnej wizji". Do tej pory nie podjęto skoordynowanego wysiłku stworzenia planu transformacji energetyki i jego skutecznej realizacji - wskazuje Onichimowski w rozmowie z dziennikiem. Jak dodał, nie było też próby synchronizacji transformacji między różnymi sektorami.

Reklama

- Nigdy nie został ogłoszony plan transformacji całej gospodarki np. do 2050 roku - zaznaczył. Dodał, że gdyby powstał taki dokument, projekty mogłyby być realizowane we właściwiej kolejności i przy maksymalizacji korzyści, a nie przypadkowo. - Tej koordynacji inwestycji nie było i to zaowocowało obecną sytuacją, która wygląda dość dramatycznie - ocenił.

Czy Polsce grozi blackout? Szef PSE odpowiada

Onichimowski zaprzeczył jednak, że grożą nam blackouty. Była to odpowiedź na pytanie o szczegóły Planu Rozwoju Systemu Przesyłowego (PRSP) do 2034 roku. Jak opisywaliśmy także w Interii, w dokumencie tym jest mowa jest o deficytach mocy do produkcji energii, które mogą wystąpić w systemie energetycznym już w 2025 roku. W kolejnych latach sytuacja miałaby się pogarszać.

- Nieoczekiwane przerwy w dostawach prądu z powodów bilansowych zasadniczo nam nie grożą, bo mamy połączony europejski rynek energii i jeśli w polskim systemie energetycznym pojawią się braki, zazwyczaj możemy szybko je uzupełnić - wskazał. Zastrzegł jednocześnie, że "żadne odpowiedzialne państwo nie powinno polegać tylko na imporcie".

W ocenie prezesa PSE "nagłe przerwanie dostaw energii nam nie grozi, o ile nie nastąpi jakiś kataklizm". Ale nawet w krótkoterminowej perspektywie "nie mamy 100-procentowej pewności, że jesteśmy bezpieczni, o ile nie podejmiemy działań natychmiast" - dodał.

- Potencjalnie, w najgorszym przypadku, mogą wystąpić ograniczenia w poborze energii - zaznaczył prezes PSE. Onichimowski dodał, że "jeśli bylibyśmy zmuszeni je wprowadzać, to byłby to problem dla polskiej gospodarki i znaczące utrudnienie w pozyskiwaniu inwestycji zagranicznych".

Podkreślił, że powinno się więc "zrobić wszystko, aby nowe moce wytwórcze zaczęły powstawać i były dopasowanie do naszych potrzeb". - Produkcja energii powinna być jak najbardziej elastyczna i jak najtańsza - podsumował. 

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »