Polscy rolnicy bogacą się dzięki Unii
Dorota Olejniczak z rodziną sprzedaje około dziewięć tysięcy świń rocznie. Zwierzęta hoduje na swojej farmie w Dąbkowicach, oddalonych od Warszawy o 100 kilometrów. To biznes, który się opłaca, i który ma się coraz lepiej, odkąd Polska przed pięciu laty weszła do EU.
Dorota Olejniczak, hodowca trzody chlewnej: - Mogliśmy zainwestować w nasze gospodarstwo, na przykład zamontować izolację podłogową i zbiorniki na odpady. W 2006 roku kupiliśmy ładownik do traktora, który służy przede wszystkim do usuwania obornika z budynków farmy. W tym roku skorzystamy z dotacji na zakup kolejnych maszyn, o które złożyliśmy już wniosek. Mogliśmy zainwestować w sprzęt, ale również w zakup nowych loch w celach reprodukcyjnych.
Polska jest rolniczym sercem centralnej Europy. Członkostwo w Unii Europejskiej pozwoliło tutejszym rolnikom na skorzystanie z miliardów euro dotacji i modernizację sposobu prowadzenia działalności.
Wiktor Szmulewicz, prezes polskiej Krajowej Rady Izb Rolniczych: - Członkostwo Polski w Unii pomogło ustabilizować sytuację w tym sektorze: rolnicy mogą teraz liczyć na bardziej stabilne dochody i przewidywać dalszy rozwój. Mają też możliwość sięgania po nowe technologie.
Aż milion czterysta tysięcy polskich rolników korzysta z jakiejś formy wsparcia od Unii Europejskiej. To prawdziwy przypływ gotówki dla grupy, która należała do najbardziej zażartych przeciwników członkostwa.
Artur Ławniczak, wiceminister rolnictwa w rządzie Donalda Tuska: - Wielu eurosceptyków, którzy przed 2004 rokiem krytykowali wejście Polski do Unii Europejskiej, w istocie korzysta teraz z europejskich dotacji. Teraz mówią, że Unia w zasadzie nie jest taka zła, i doceniają fakt, że pomaga im rozwijać się, lepiej żyć I funkcjonować.
Na przestrzeni ostatnich pięciu lat dotacje, jakie polskie rolnictwo uzyskało od Unii Europejskiej, okazały się być najcenniejszym zbiorem gotówki na tutejszych polach.
Tłum. Katarzyna Kasińska na podst. AFP