Polska, Francja i Rosja toczą wyścig o surowce z dna oceanu. Zastąpią tradycyjne górnictwo?

Polska, obok Francji i Rosji, uzyskała licencję od Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego (agencja ONZ) na prowadzenie badań nad występowaniem surowców w Oceanie Atlantyckim. Naukowcy skupiają się na poszukiwaniu złóż siarczków polimetalicznych, które stanowią źródło miedzi, złota, cynku i ołowiu. Eksploracja ma przynieś poważne zyski dla gospodarki, w tym dla polskich firm. Czasu jest jednak mało, ponieważ licencja obowiązuje tylko przez 15 lat, z określonymi wymogami dotyczącymi badań i zachowania środowiska morskiego.

Polska obok Francji i Rosji jest jednym z trzech krajów, które otrzymały licencję Międzynarodowej Organizacji Dna Morskiego (agencja ONZ) na prowadzenie badań pod kątem występowania surowców w Oceanie Atlantyckim. Chiny, Korea Południowa, Indie i Niemcy przeprowadzają eksplorację na Oceanie Indyjskim. Polsce został przydzielony odcinek wzdłuż północnej części śródatlantyckiego grzbietu oceanicznego - zajmuje się tym Państwowy Instytut Badawczy (PIG-PIB), przy współpracy z Instytutem Nauk Geologicznych PAN oraz innymi jednostkami.

 

- Koncentrujemy się na poszukiwaniach złóż siarczków polimetalicznych. Te błyszczące minerały, często o charakterystycznym złotawym kolorze, są ważnym źródłem miedzi, złota, cynku i ołowiu. Oceany będą w przyszłości źródłem metali, po tym jak się wyczerpią zasoby kopalne na lądach - powiedział w rozmowie z Urszulą Kaczorowską z PAP dr Jakub Ciążela, geolog morski z Instytutu Nauk Geologicznych PAN (ING PAN). 

Reklama

Polska wytypowała siedem miejsc. Naukowcy szukają surowców na dnie oceanu

Czasu na eksplorację nie jest jednak wiele. Po wielu latach starań Polsce udało się zdobyć licencję na 15 lat. Po upływie 8 lat od wykupienia licencji nasz kraj będzie musiał zrezygnować z 50 proc. niezbadanych obszarów. Kiedy licencja dobiegnie już końca, będziemy mogli wybrać 25 proc. obszaru do dalszych badań. - To jest jakiegoś rodzaju wyścig z czasem, żeby te 15 lat wykorzystać, jak najlepiej się da - podkreśla Ciążela. 

Polsce został przydzielony odcinek wzdłuż północnej części śródatlantyckiego grzbietu oceanicznego. Aby uzyskać możliwość eksploracji, trzeba było uzasadnić na podstawie dostępnych badań naukowych, że w regionie rzeczywiście mogą występować złoża metali - do tego konieczne było dołączenie szczegółowego planu eksploracji, żeby ten był jak najmniej inwazyjny dla środowiska. Kwestią priorytetową ma być poszanowanie unikatowej fauny i flory na obszarach, gdzie gorące wody hydrotermalne wypływają na powierzchnię dna oceanu. 

Polska wytypowała siedem miejsc do szczegółowej obserwacji. - Koncentrujemy się na poszukiwaniach złóż siarczków polimetalicznych. Te błyszczące minerały, często o charakterystycznym złotawym kolorze, są ważnym źródłem miedzi, złota, cynku i ołowiu. Oceany będą w przyszłości źródłem metali, po tym jak się wyczerpią zasoby kopalne na lądach - powiedział geolog cytowany przez naukwawpolsce.pl.

Autonomiczne drony podwodne pomogą w eksploracji. Duża szansa dla polskich firm

W eksploracji mają pomóc autonomiczne drony podwodne. Prace są na etapie opuszczania robotów podwodnych Autonomus Underwater Vehicle - przez 2-3 dni mogą one pływać samoczynnie, praktycznie po samym dnie oceanicznym (około 50 metrów), a także potrafią bardzo dokładnie mapować dno z rozdzielczością od 25 cm do 1 m. Dla porównania zwykłe statki robią to z dokładnością 30-metrowej rozdzielczości.

Eksploracja dna oceanicznego może być ogromną szansą dla rozwoju firm technologicznych. - To jest jakiegoś rodzaju wyścig z czasem. Nie ma wiele czasu na zbudowanie know-how. Ostatnie pięć lat obowiązywania licencji (2028-2033) trzeba przeznaczyć na myślenie o technologiach - w jaki sposób będziemy chcieli te złoża wydobywać. To będzie pole do popisu dla polskich firm, żeby opracować dla nas rozwiązania - powiedział naukowiec. 

Morskie wydobycie zastąpi tradycyjne górnictwo?

Eksploracja dna ocenanicznego w poszukiwaniu surowców ma być zdecydowanie mniej inwazyjna niż tradycyjne kopalnie. Pojawia się zatem pytanie, czy to przyszłość i morskie wydobycie zastąpi tradycyjne górnictwo. - Nie zastąpi, ale będzie uzupełnieniem. Zwłaszcza że na dnie oceanu mamy jeszcze inne złoża - uważa Ciążela.

Wydawanie pozwoleń na przeprowadzanie eksploracji jest dokonywane bardzo wstrzemięźliwie przez Międzynarodową Organizację Dna Morskiego. Przez co prawo do poszukiwania złóż jest ograniczone. Przeszkodą jest również teren - oceany nie są łatwym miejscem do prowadzenia takich działań. Naukowcy muszą oscylować na obszarze o wieku od 100 tys. lat do 2 mln lat - czyli takich, które nie są jeszcze przysypane grubą warstwą osadów, ale nie są już aktywne hydrotermalnie.

Poszukiwanie surowców na dnie oceanów obok zysków gospoarczych ma mieć również wpływ na zdobywanie nowej wiedzy o geologii ziemi - dlatego inwestowanie w takie działania ma być podwójnie opłacalne, nie tylko z punktu widzenia ekonomicznego, ale rónież naukowego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: badania | surowce naturalne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »