Polska gospodarka wraca na dobre tory. ING: Widzimy już pewne sygnały odbicia
Bankowcy zastanawiają się, czy fatalne trendy w polskiej gospodarce odwrócą się. Mają nadzieję, że tak, choć są przekonaniu, że z długotrwałą, wysoką i uporczywą inflacją sobie nie poradzimy. Mimo to bankowcy są optymistami i wierzą w to, że Polska będzie w stanie wykorzystać swoje szanse.
- Jesteśmy w historycznym momencie, w którym nie wolno zmarnować szansy cywilizacyjnej. Mamy mocne fundamenty - powiedział prezes ING Banku Śląskiego Brunon Bartkiewicz na konferencji prasowej poświęconej prezentacji wyników banku za II kwartał.
Podstawą optymizmu jest rozpoczynający się proces transformacji łańcuchów dostaw oraz dywersyfikacji dostawców dla europejskich korporacji. To oczywiście nie będzie wyglądać tak, że któregoś dnia wszystkie europejskie koncerny - powiedzmy motoryzacyjne - przeniosą produkcję i zamówienia do Europy. Ale krok po kroku będą szukać dostawców i producentów także bliżej granic.
Ten proces nazywa się nearshoringiem. Jest swojego rodzaju resetem w globalizacji, spowodowanym doświadczeniami pandemii i napięciami geopolitycznymi. O ile Polska przez 30 lat należała do krajów najbardziej na świecie korzystających z globalizacji, teraz może odnieść korzyści z nearshoringu.
- Proces nearshoring powoli się zaczyna. Na razie od tego, że Niemcy kupują dużo więcej w krajach z naszego regionu, a mniej w Chinach i Rosji. Polska jest wskazywana jako bardzo dobra lokalizacja, ale musimy o to zawalczyć i się o to postarać - powiedział główny ekonomista banku Rafał Benecki.
Fundamenty budowane przez udział w globalizacji w potransformacyjnym ćwierćwieczu są wciąż mocne, lecz nieco kruszeją. Krótkoterminowe perspektywy dla polskiej gospodarki są mało optymistyczne. W ocenie ekonomistów ING w tym roku wzrost PKB wyniesie ok. 1 proc. lub niżej, przy słabości konsumpcji oraz inwestycji prywatnych małych firm. Solidne będą za to nakłady firm państwowych i samorządów. Uważają oni, że gospodarka osiągnęła dołek w II kwartale tego roku, a w II połowie roku spodziewają się ożywienia.
- Prognozy PKB w krótkim terminie są mało optymistyczne. Odbicie gospodarcze, które miało zacząć się w połowie roku, na razie się nie realizuje - powiedział Rafał Benecki.
- Zakładamy jednak, że dołek w cyklu koniunkturalnym został osiągnięty, więc zakładamy w II połowie roku odbicie, które określamy jako mozolne i powolne - dodał.
O ile gospodarka będzie mozolnie wracać do wzrostu, zupełnie inaczej będzie z inflacją. W krótkim terminie perspektywy są optymistyczne i być może już w sierpniu roczny wskaźnik wzrostu cen konsumpcyjnych obniży się poniżej 10 proc. Potem już będzie znacznie gorzej. Potem jednak - i to przez kilka lat - ceny będą rosnąć w tempie ok. 5 proc. rocznie i o ich stabilizacji trzeba na długo zapomnieć.
- Inflacja bazowa ukształtuje się w okolicach 5 proc. i gdzieś w tej wysokości szukalibyśmy stopy docelowej w ciągu 2-3 lat (...) Transfery będą wpływać na wydatki konsumpcyjne, ale jednocześnie podnosić inflację w ciągu 2-3 lat - powiedział Rafał Benecki.
Sytuację stagnacji gospodarczej widać w bilansie banku. W II kwartale portfel kredytów korporacyjnych spadł 0,5 mld zł do 94,2 mld zł.
- W niektórych obszarach jest mniej aktywna sprzedaż kredytów, aktywność poszukiwania finansowania jest niższa. To efekty pewnej fazy cyklu - mówił Brunon Bartkiewicz.
- Widzimy już pewne sygnały odbicia (popytu na kredyt ze strony przedsiębiorstw), niektóre ziszczą się za kilka kwartałów (...) Tąpnięcie na rynku kredytowym mamy w poważnym stopniu już za sobą - dodał.
Stagnacja, w której tkwi gospodarka spowoduje pogorszenie się jakości kredytów dla przedsiębiorstw.
- Mamy przedłużony okres zmniejszania aktywności gospodarczej przy podwyższonych kosztach produkcji i niektóre firmy nie mają możliwości przełożenia tych kosztów na ceny.
Będzie łamanie kowenantów, spadek rentowności, pogarszająca się sytuacja wybranych klientów. To będzie narastać - powiedział prezes banku.
W I połowie roku powrócił natomiast popyt na kredyty gotówkowe. Ich portfel w ING BŚK wzrósł o 2 proc. od początku roku do końca czerwca, do 7,6 mld zł.
- Konsumenci już się przyzwyczaili do wzrostu cen, a stopień pokrycia wzrostu cen przez wzrost wynagrodzeń jest bardzo wysoki. Przechodzą do realizacji swoich zamierzeń. Jest duża poprawa (...) Będziemy widzieć teraz falę odbiciową - powiedział Brunon Bartkiewicz.
W czerwcu ING Bank Śląski wznowił sprzedaż kredytów hipotecznych ze zmiennym oprocentowaniem. Są one oparte o nowy wskaźnik referencyjny WIRON 1M Stopa Składana.
W związku z jego konstrukcją wysokość raty będzie zmieniać się co miesiąc, bo będzie uwzględniać zmieniającą się wysokość wskaźnika.
Do tej pory bank zawarł ok. 90 umów o kredyt oparty na WIRON i 90 umów na stałą stopę z perspektywą przejścia na WIRON po zakończeniu okresu obowiązywania stałej stopy. Bank przewiduje, że oczekiwany spadek stóp procentowych spowoduje większe zainteresowanie klientów stopą zmienną.
W tym miesiącu bank udostępni m.in. finansowanie dla przedsiębiorców i wspólnot mieszkaniowych oparte na wskaźniku WIRON. Oprocentowanie linii kredytowej dla firm będzie zmieniać się codziennie, a odsetki będą pobierane miesięcznie.
Zysk netto banku w I półroczu wzrósł o 47 proc. do ponad 2 mld zł. Wskaźnik kosztów do przychodów wyniósł 42,7 proc. w porównaniu z 52,2 proc. przed rokiem. Łączny współczynnik kapitałowy wyniósł 16,95 proc. w porównaniu do 14,72 proc. w ubiegłym roku. Zwrot z kapitału ROE wyniósł 13,5 proc. w porównaniu z 16,1 proc.
Jacek Ramotowski