Polska ma najdroższą energię elektryczną w regionie
Gorszy bilans handlu energią elektryczną z sąsiadami mieliśmy ostatni raz w 1988 roku. Powód niekorzystnego salda w handlu jest prozaiczny: Polska ma najdroższą energię elektryczną w regionie.
W 2017 roku kupiliśmy za granicą 2,3 TWh energii elektrycznej netto za prawie 400 mln zł. Do Polski wpłynęło 13,3 TWh energii elektrycznej, a wypłynęło 11 TWh wynika ze wstępnych danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych przeanalizowanych przez WysokieNapiecie.pl.
Ponad połowę z tego stanowiły jedynie tranzytowe przepływy energii z Niemiec przez nasz kraj do Czech, Słowacji i dalej na południe Europy (tzw. przepływy kołowe). Jednak blisko 4 TWh z tego sami sprzedaliśmy naszym sąsiadom, a ponad 6 TWh kupiliśmy na własne potrzeby. Per saldo import prądu do Polski przewyższył eksport o ok. 2,3 TWh. Na zakup tej ilości energii wydaliśmy blisko 400 mln zł.
Polska zaimportowała najwięcej prądu od 30 lat. - Jesteśmy już kolejny rok importerem energii netto - mówi w rozmowie z MarketNews24 Bartłomiej Derski, ekspert WysokieNapiecie.pl. - Powód niekorzystnego salda w handlu jest prozaiczny, Polska ma najdroższą energię elektryczną w regionie.
W trzecim kwartale 2017 r. prąd na rynku hurtowym w Polsce kosztował ok. 163 zł/MWh - wynika z kalkulacji Polskiej Grupy Energetycznej, podczas gdy w Niemczech płacono za niego w przeliczeniu 139 zł, Szwecji 144 zł, Czechach i na Słowacji po 155 zł, a na Litwie - która przez wiele lat (dopóki nie połączyła się kablem ze Szwecją) była znacznie droższym rynkiem od naszego - 158 zł. Znacznie taniej jest także w Rosji, na Białorusi i Ukrainie.
- Prawie połowa naszego importu pochodzi ze Szwecji - wyjaśnia B.Derski.
W Skandynawii przeważa produkcja prądu z tanich elektrowni wodnych, w Rosji z atomu i taniego na tamtejszym rynku gazu, Litwa niemal wyłącznie importuje prąd z obu tych rynków i sprzedaje go wciąż relatywnie tanio do Polski. W Niemczech przeważa produkcja z atomu, węgla brunatnego, zimą z wiatraków a latem z paneli słonecznych - co od niedawna czyni tamtejszy rynek hurtowy jednym z najtańszych w Europie. Z kolei Czechy i Słowacja, oprócz swoich elektrowni atomowych, są także dobrze połączone z Niemcami i Austrią, przez co importują od nich prąd w takich ilościach, że ceny na ich rynkach mocno zbliżają się do niemiecko-austriackich.
W Polsce udział źródeł odnawialnych o kosztach zmiennych produkcji bliskich zeru (nie wymagających zakupu paliwa), czyli wodnych, wiatrowych i słonecznych, jest wciąż relatywnie niski (ok. 10%), przez co ceny na naszym rynku rzadko spadają. Mamy natomiast całkiem sporo starych elektrowni węglowych o niskiej sprawności i wysokich kosztach uruchomienia, przez to przy niemal każdym wzroście popytu u odbiorców ceny u nas rosną znacznie bardziej, niż u sąsiadów.
Dodatkowo jesteśmy jednym z najbardziej wyizolowanych rynków energii elektrycznej w Europie - możliwości importu do Polski taniego prądu z zagranicy są małe i dodatkowo blokowane np. w nocy, aby nie zaniżać produkcji w krajowych starych blokach węglowych poniżej ich możliwości, ryzykując przy tym, że rano się nie uruchomią, gdy odbiorcy będą ich już pilnie potrzebować.