Polska na 7. miejscu w dopłatach
Wyrównanie dopłat bezpośrednich w UE, a także utrzymanie co najmniej na dotychczasowym poziomie unijnego budżetu dla rolnictwa - takie powinny być priorytety polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.
W konferencji "Polska wieś a wspólna polityka rolna do 2020 r." wzięli udział działacze związani z rolnictwem, a także parlamentarzyści i urzędnicy. Dyskutowano o zależnościach polskiego rolnictwa od unijnej Wspólnej Polityki Rolnej. KE przedstawiła pod koniec ubiegłego roku wstępny na razie dokument dotyczący kierunków jej reformy.
"Wyrównanie poziomu dopłat bezpośrednich bezwzględnie powinno być priorytetem polskiej prezydencji i w tej sprawie nie powinno się dokonywać żadnych ustępstw" - mówił europoseł Janusz Wojciechowski. Jego zdaniem, nie może być tak, by biedne kraje dostawały mniej pieniędzy na rolnictwo niż kraje bogate.
Wysokość dopłat bezpośrednich jest znacznie zróżnicowana. Najwięcej dostają rolnicy z Malty - ponad 800 euro na hektar, a ponad 450 euro - przysługuje w Belgii i Holandii. Najmniej trafia do rolników łotewskich - niecałe 100 euro i estońskich - nieco powyżej 100 euro na hektar. Polska pod tym względem jest na 7. miejscu od końca, przypada nam trochę ponad 200 euro za hektar.
"Jeżeli nierówności w dopłatach przypadną na lata 2014-2020, polscy rolnicy w porównaniu z niemieckimi będą dostawali o 150 euro rocznie mniej na każdy hektar" - tłumaczył europoseł.
Dodał, że krajom starej 15-tki coraz trudniej jest wyjaśnić, dlaczego te dopłaty nie są jednakowe.
Wojciechowski zaznaczył, że w Parlamencie Europejskim (PE) panuje przeświadczenie o niesprawiedliwości w zakresie dopłat bezpośrednich, co zostało wyrażone w raporcie z lipca 2010. Jego zdaniem podpisanie przez polskiego ministra rolnictwa dokumentu przygotowanego przez prezydencję węgierską, podsumowującego kolejny etap prac nad reformą polityki rolnej, w którym mówi się o dopłatach jedynie "bardziej sprawiedliwych", a nie równych, jest zgodą na podtrzymanie niesprawiedliwości.
Krzysztof Jurgiel (PiS) podkreślił, że 8 państw UE nie zgodziło się na taki zapis. Uważa on, że oznacza to, że w kolejnych negocjacjach w sprawie dopłat minister rolnictwa nie będzie "podwyższał poprzeczki".
Profesor Jerzy Wilkin z Uniwersytetu Warszawskiego zaznaczył, że dyskusja o przyszłości europejskiego rolnictwa wciąż trwa i nic nie zostało jeszcze przesądzone. Jednak - w jego opinii - "po 2013 r. nie będzie żadnych rewolucji w unijnej polityce rolnej" - nadal będzie ona wspólnotowa, utrzymane zostaną dwa tzw. filary (podział na dopłaty do rolnictwa i na rozwój wsi).
Pozostaje jednak niejasność co do modelu płatności; nie wiadomo także, kto ma być adresatem dopłat i na jakich warunkach je otrzymywać. Jest natomiast zgoda polityczna co do ujednolicenia stawek dopłat bezpośrednich, ale - zdaniem Wilkina - nie nastąpi to w ciągu jednego roku.
Wiceminister rolnictwa Jarosław Wójtowicz poinformował, że resort rolnictwa opowiada się za "ambitną reformą wspólnej polityki rolnej i utrzymaniem co najmniej obecnego budżetu".
Uważa także, że należy odejść od "historycznych" kryteriów podziału pieniędzy na rolnictwo pomiędzy poszczególnymi państwami, a podstawowym kryterium powinna być powierzchnia gospodarstwa.
Komisja Europejska przedstawiła na razie wstępny dokument dotyczący WPR. Na ten temat toczy się debata w PE i Radzie KE. Nie można na tym etapie przesądzić, jaki będzie ostateczny kształt reformy i jaki będzie budżet na rolnictwo - poinformował zastępca dyrektora w Dyrekcji Generalnej ds. Rolnictwa KE Jerzy Plewa. Projekt zapisów prawnych dotyczących przyszłości WPR KE ma przedstawić w połowie października br. podczas polskiej prezydencji. Dyskusja nad nim będzie trwała prawdopodobnie do końca 2012 r.