Polska popiera TTIP, bo da on nam impuls rozwojowy - Morawiecki

- Jesteśmy zwolennikami podpisania umowy o TTIP, bo dałoby to Polsce impuls rozwojowy - powiedział dziennikarzom wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki podczas środowego spotkania w Amerykańskiej Izbie Handlowej.

- Polska ma własne stanowisko w ramach TTIP, ale jesteśmy zwolennikami podpisania tej umowy, ponieważ przepływ dóbr, zwiększenie wolnocłowej strefy na obszar rynku amerykańskiego, czy trochę szerzej również kanadyjskiego, dałby nam kolejny impuls rozwojowy - mówił Morawiecki.

Jak podkreślał wicepremier w przemówieniu do przedstawicieli amerykańskiego biznesu, - Polska jest zorientowana na handel, wierzymy w liberalne zasady handlu, więc "miękkie" TTIP nie jest dla nas opcją.

Zaznaczył, że Polska jest sojusznikiem USA, jeśli o to chodzi.

Reklama

Dodał, że Polska ma także własne cele negocjacyjne w rozmowach między UE i USA.

- Mamy swoje obawy, zwłaszcza w dwóch obszarach: jeśli chodzi o przemysł chemiczny i zasady rozstrzygania sporów w ramach umów międzynarodowych. I o te dwie sprawy będziemy zabiegali i będziemy starali się nasz punkt negocjacyjny mocno podkreślać - poinformował dziennikarzy Morawiecki.

TTIP (Transatlantic Trade and Investment Partnership - Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji - PAP) - to porozumienie handlowe negocjowane od 2013 roku, którego głównym celem jest utworzenie strefy wolnego handlu pomiędzy USA i Unią Europejską. TTIP docelowo ma wykraczać dużo dalej niż dotychczasowe porozumienia handlowe, polegające na redukcji stawek celnych. Umowa w swych założeniach przewiduje bowiem jeszcze usunięcie barier regulacyjnych czy wzajemne uznawanie standardów w celu obniżenia kosztów dla eksporterów, importerów i inwestorów. I - jak podkreślają Amerykanie i Komisja Europejska - określi zasady handlu międzynarodowego w XXI wieku.

TTIP ma w Europie wielu przeciwników. Przekonują oni, iż jego podpisanie może być niekorzystne dla europejskich konsumentów i rolników, gdyż zniesienie ceł chroniących europejski rynek żywnościowy spowoduje zalew rynku przez amerykańską żywność, której koszty wytworzenia są niższe ze względu na niższe standardy jakościowe. Wątpliwości wzbudza także możliwość zniesienia środków pozataryfowych. Chodzi o wymogi przy produkcji żywności, tj. np. dopuszczenie do stosowania niebezpiecznych pestycydów czy innych środków ochrony roślin, stosowanie konserwantów czy hormonów. Amerykańskie prawo - przekonują przeciwnicy TTIP - reguluje to tylko w niewielkim zakresie, podczas gdy w UE wymogi dotyczące bezpieczeństwa są bardzo przestrzegane. Niepokój budzi też system rozwiązywania sporów, czyli arbitraż, który ma decydować w przypadku kłopotów inwestora spowodowanych przez regulacje prawne danego kraju o odszkodowaniu dla niego z powodu utraty przyszłych zysków.

Według Tony'ego Housha, szefa Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, obawy te są nieuzasadnione, a TTIP to szansa dla Europy, by powrócić na drogę rozwoju gospodarczego.

"Jak podkreślał Morawiecki, Polsce nie służyłby TTIP w wersji +light+, gdyż potrzebujemy kompleksowego porozumienia. Polska i Europa potrzebują teraz przede wszystkim wzrostu gospodarczego i nowych miejsc pracy, a stworzenie tak dużej strefy wolnego handlu mogłoby bardzo w tym pomóc" - powiedział Housh w rozmowie z PAP.

Przypomniał, że wiele krajów unijnych, w tym Polska, podpisało już dwustronne porozumienia handlowe z USA, które mają bardzo podobny zakres jak TTIP. Jego zdaniem to, że niektóre kraje europejskie są niechętne podpisaniu tego porozumienia, jest wynikiem niedoinformowania.

"Wiele spraw, o których dyskutuje się przy okazji negocjacji, w ogóle nie będzie ujęte w tym porozumieniu, jak np. sprawa zalewu żywności modyfikowanej genetycznie. UE ma silny system monitorowania takiej żywności, zanim zostanie ona dopuszczona na rynek unijny, i TTIP nic pod tym względem nie zmieni. Podobnie nieprawdziwe są plotki, głośne zwłaszcza we Francji i Wielkiej Brytanii, że TTIP wymusi prywatyzację ochrony zdrowia" - zaznaczył Housh. W jego ocenie ryzyko związane z podpisaniem porozumienia jest niewspółmierne do korzyści gospodarczych.

Pod koniec lutego w Brukseli zakończyła się 12. runda unijno-amerykańskich negocjacji dotyczących transatlantyckiego porozumienia inwestycyjno-handlowego. Negocjatorzy koncentrowali się w niej na wszystkich głównych obszarach umowy, a więc dostępie do rynku, współpracy regulacyjnej i jej zasadach.

Obie strony zadeklarowały, że chciałyby zakończyć negocjacje do końca 2016 r., jeszcze przed zmianą administracji w USA. Do lata przewidują jeszcze dwie rundy rozmów, a następnie wkroczenie w końcową fazę, w której omawiane będą sprawy najtrudniejsze.

Jednak szef komisji ds. handlu w Parlamencie Europejskim, a jednocześnie sprawozdawca PE ds. TTIP Bernd Lange uważa, iż to mało możliwe, jeśli Unia Europejska oraz Stany Zjednoczone chcą zawrzeć ambitne porozumienie, wyznaczające standardy dla umów handlowych XXI wieku. Podobne wątpliwości wyraża sprawująca w obecnym półroczu przewodnictwo w pracach UE Holandia.

Sprawdź: PROGRAM PIT 2015

PAP
Dowiedz się więcej na temat: impuls | Umowa o wolnym handlu | TTIP | Mateusz Morawiecki | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »