Polska stosuje "wolną amerykankę"
Zdaniem kontrolerów NIK, funkcjonujący w Polsce system planowania i zagospodarowania przestrzennego nie zapewnia racjonalnego gospodarowania przestrzenią, jako dobrem publicznym. Polska przestrzeń jest źle zarządzana, a chaos źle wpływa na jakość życia mieszkańców.
Niekontrolowana urbanizacja, lokowanie inwestycji na obszarach zagrożonych powodzią, brak pełnej ochrony zabytków przyrody, dewastacja ładu przestrzennego i niska ocena atrakcyjności polskich miast dla inwestorów, to skutki wadliwie zarządzanej przestrzeni - ocenia NIK.
"Funkcjonujący system planowania i zagospodarowania przestrzennego nie zapewnia racjonalnego gospodarowania przestrzenią, jako dobrem publicznym. Polska przestrzeń jest źle zarządzana, a chaos i brak ładu przestrzennego negatywnie wpływają na szeroko rozumianą jakość życia mieszkańców. Skutki wadliwie zarządzanej przestrzeni to m.in.: niekontrolowana urbanizacja, lokowanie inwestycji na obszarach zagrożonych powodzią, brak pełnej ochrony zabytków przyrody, dewastacja ładu przestrzennego oraz niska ocena atrakcyjności polskich miast dla inwestorów" - poinformowała we wtorek NIK w komunikacie na temat gospodarowania przestrzenią gminy jako dobrem publicznym.
Prezes Izby Krzysztof Kwiatkowski powiedział podczas konferencji we wtorek, że z kontroli NIK wyłonił się obraz pesymistyczny. "Mamy trochę wolną amerykankę ubraną w normy prawne" - ocenił obecny sposób zarządzania przestrzenią.
Dyrektor departamentu infrastruktury NIK Tomasz Emilian wyjaśnił, że plany zagospodarowania przestrzennego obejmują tylko ok. 30 proc. powierzchni kraju. "Gminy nie korzystają z tego narzędzia, ponieważ powoduje ono np. dodatkowe koszty związane z uzbrojeniem ternu" - mówił.
Dyrektor dodał, że kluczowym dokumentem kształtowania przestrzeni w gminach stały się właśnie decyzje o warunkach zabudowy i zagospodarowania przestrzennego, które nie muszą być zgodne ze studium zagospodarowania przestrzennego. Są one też wydawane dla inwestycji, które nie gwarantują zachowania ładu przestrzennego.
Prezes Kwiatkowski wskazał, że w efekcie decyzje o zabudowie wydawane są na terenach zagrożonych powodzią lub gdzie będą przekroczone normy hałasu. Zabudowywane są też kliny napowietrzające miast, co powoduje większe natężenie smogu w aglomeracjach.
Izba w raporcie wskazała ponadto na problem rozlewania się miast na treny wiejskie.
Jedną z rekomendacji NIK jest to, by studium uwarunkowań i zagospodarowania przestrzennego było wiążące przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu.
Szef Izby też zwrócił uwagę, że w takiej sytuacji skończy się uznaniowość. Jak przekonywał, dzięki temu miasta zaczną rozwijać się, tak jak to wynika z kierunków rozwoju ich infrastruktury. "Miasta będą ładniejsze, wygodniejsze, bardziej funkcjonalne, bo gminy dostają realne skuteczne narzędzie planowania rozwoju" - podkreślił Kwiatkowski.
Według NIK "bezzwłocznie należy podjąć działania prowadzące do zmiany systemu planowania i zagospodarowania przestrzennego w Polsce, w ramach którego możliwe byłoby wypracowanie kompromisu pomiędzy interesem społeczności lokalnej zapewnianiającym wysoką jakość życia (dostęp do oświaty, kultury, usług, transportu, itp.), interesami inwestorów gwarantującymi gminie rozwój, dochody podatkowe oraz potencjalne miejsca pracy, a także wymogami niezbędnymi dla zachowania wartości przyrodniczych, historycznych i kulturowych".
W ocenie Izby w Polsce dla gospodarowania przestrzenią jako dobrem publicznym, niezbędny jest system, w którym studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy, określające kluczowe uwarunkowania w procesie kształtowania ładu przestrzennego, powinno być wiążące przy ustalaniu lokalizacji inwestycji na podstawie decyzji administracyjnej. Ponadto, "miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego powinny odgrywać główną rolę w procesie kształtowania ładu przestrzennego, a ich opracowanie powinno być obligatoryjne, co najmniej dla terenów objętych ochroną przyrody, krajobrazu i zabytków oraz przeznaczonych na realizację zadań gmin, w tym przeznaczonych pod inwestycje celu publicznego dla obszarów przestrzeni publicznej oraz dla obszarów zagrożonych klęskami żywiołowymi".
Przedstawiciele Izby poinformowali, że raport uwzględnia kontrole NIK z ostatnich sześciu lat. Prezes NIK wyjaśnił, że Izba zbadała 250 gmin, w tym dużą grupę powiatów i większych aglomeracji.