Polskę dzieli od Nigru aż 4 tys. kilometrów, ale jest powód, by patrzeć co tam się dzieje
Światowe potęgi mają powód, by zajmować się sytuacją w Nigrze, gdzie doszło do zamachu stanu. Mówimy o jednym z głównych dostawców uranu do Unii Europejskiej. To ważne dla wszystkich państw, które mają lub chcą mieć energetykę jądrową.
- Po zamachu stanu Niger ogłosił wstrzymanie eksportu uranu
- UE importuje z Nigru ponad 24 proc. uranu, zużywa go głównie Francja
- Inni dostawcy to Kazachstan, Rosja, Australia i Kanada
- Francja ma najwyższy na świecie poziom produkcji energii z atomu (62 proc. całości)
- Na świecie pracuje 436 reaktorów jądrowych
Wojskowy zamach stanu w Nigrze wzbudził niepokój w Unii Europejskiej. Kraj ten w dużej skali zaopatruje europejskie elektrownie atomowe w uran. Przed obliczem kolejnych kłopotów stanęła więc m.in. energetyka jądrowa we Francji, która stanowi ponad 62 proc. całej produkcji energii elektrycznej w tym kraju. Nie są to zresztą pierwsze problemy francuskiego atomu.
W ub.r. elektrownie jądrowe miały tam liczne przestoje związane z gorącym i suchym latem - brak wody do chłodzenia reaktorów wpłynął na ich wydajność (pod koniec roku przerwę miała prawie połowa (ponad 46 proc.) elektrowni. Tym ważniejsze staje się pytanie, jak zareagują rynki na potencjalne dalsze utrudnienia i jakie wyzwania stoją przed naszym krajem w kontekście przyszłych inwestycji w atom i niezależności energetycznej Polski.
W 32 krajach działa obecnie 436 reaktorów jądrowych - najwięcej w USA (93) i Francji (56). Właśnie Francja ma największy (62,6 proc.) udział energii jądrowej w całkowitej produkcji energii elektrycznej ze wszystkich krajów na świecie. Dla porównania, udział energii jądrowej w wytwarzaniu energii elektrycznej w Stanach Zjednoczonych nie przekracza 20 proc.
Nic więc dziwnego, że pucz w Nigrze, który doprowadził do wstrzymania eksportu uranu do Francji, wywołał tyle emocji. Według danych Eurostatu Niger jest głównym dostawcą uranu do UE (24,3 proc.). Tuż za nim znajduje się Kazachstan (23 proc.) i Rosja (19,7 proc.). Zdecydowanie bardziej stabilnymi źródłami są za to Australia (15,5 proc.) i Kanada (14,3 proc.)
- Elektrownie jądrowe też wymagają paliwa kopalnego - nie węgla czy gazu, a uranu. Gdy go zabraknie, zgaśnie światło i to nie tylko we Francji, ponieważ z tych elektrowni prąd płynie np. również do Niemiec. Nie stanie się to jutro - analizując ostatnie notowania cen uranu można stwierdzić, że sytuacja w Nigrze nie jest na razie rozpatrywana pod kątem kryzysu. Komunikaty Grupy Orano, która posiada główne kopalnie uranu w tym kraju potwierdzają, że ich działania są kontynuowane z organizacją pracy dostosowaną do godziny policyjnej. Według agencji Euratom UE ma zapas paliwa wystarczający do pracy elektrowni jądrowych na trzy lata - mówi dr Kamil Kwiatkowski, dyrektor ds. projektów badawczych Euros Energy.
Są powody by Polska coraz bardziej interesowała się sytuacją w krajach wydobywających uran. Pod koniec maja zawarto porozumienie o utworzeniu konsorcjum projektowego dla budowy pierwszej w kraju elektrowni jądrowej, pojawiają się także projekty zastosowania tzw. małych reaktorów jądrowych SMR. Nie wiadomo jeszcze od kogo Polska będzie kupować uran. Obecna sytuacja pokazuje za to, jak ważny jest wybór dostawcy tego paliwa, jak i dywersyfikacja źródeł energii.
- Najważniejsze by Polska była suwerenna energetyczne. Oznacza to większą niezależność od paliw importowanych z innych krajów, niezależnie od tego czy jest to węgiel, uran czy biomasa. Przykład puczu w Nigrze pokazuje, że tylko lokalne źródła odnawialnej energii lub zasilane lokalnym paliwem, jak np. biogazownie, są ważnym elementem długoterminowego bezpieczeństwa energetycznego. Dlatego warto konsekwentnie rozwijać OZE oraz poprawiać efektywność energetyczną. Według naszych badań, aż 91 proc. Polaków uważa, że należy inwestować w rozwój odnawialnych źródeł energii - podsumowuje dr Kamil Kwiatkowski.
Wojciech Szeląg