Polskie jabłka zagrożone rosyjskim embargiem

Nałożone przez Rosję embargo na polskie owoce odbije się według ekspertów gromkim echem, zwłaszcza wśród producentów jabłek. W odpowiedzi na zagrożenie dużego spadku cen zrodziła się społeczna akcja wspierania polskich sadowników. Czy losy jabłek nie są więc przekreślone?

Nałożone przez Rosję embargo na polskie owoce odbije się według ekspertów gromkim echem, zwłaszcza wśród producentów jabłek. W odpowiedzi na zagrożenie dużego spadku cen zrodziła się społeczna akcja wspierania polskich sadowników. Czy losy jabłek nie są więc przekreślone?

Polska jest pierwszym eksporterem i trzecim producentem jabłek na świecie. Jak podaje PAP, w 2013 roku wyprodukowano 3 mln ton jabłek (dla porównania w 2010 roku zbiory wyniosły 1,9 mln ton), z czego ponad połowę przeznacza się na produkcję zagęszczonego soku. Szacuje się, że w ubiegłym roku wyeksportowano około 980 tys. ton jabłek, z czego 60%-70% trafiło do Rosji. Sytuacja, w której ponad 600 tys. ton owoców zostaje w kraju jest niemal katastrofalna dla producentów. Tym bardziej, że Polak zjada rocznie coraz mniej jabłek - w 2013 roku było to 13,5kg, a rok wcześniej niemal 10% więcej.

Reklama

Oficjalnym powodem zakazu sprowadzania polskich owoców (prócz jabłek, także wiśni, czereśni, gruszek, śliwek itd.) są naruszenia wymogów fitosanitarnych. W praktyce trudno podejrzewać, że jest to coś innego jak reakcja na poparcie udzielane Ukrainie przez Polskę i na sankcje nakładane na Rosję. Naprzeciw decyzjom Rosji wyszedł wicenaczelny Pulsu Biznesu Grzegorz Nawacki. Postanowił on wesprzeć rodzimych sadowników i wezwał Polaków do częstszego jedzenia jabłek. Zapoczątkował akcję #jedzjabłka, do której przyłączają się politycy i dziennikarze publikując swoje zdjęcia z tymi owocami opisując je wspomnianym hashtagiem. Na Twitterze Pulsu Biznesu pojawiła się informacja, że po 24 godzinach akcja dotarła do ponad 2 mln ludzi, zyskała około 1000 lajków, 500 udostępnień na Facebooku oraz 1300 wykopów.

Dr Bożena Nosecka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej pesymistycznie patrzy na przyszłość producentów jabłek, ponieważ zdjęcie z rynku tak dużej ilości produktu będzie musiało odbić się dużym spadkiem cen jabłek. Zaznacza także, że rynki zagraniczne oraz krajowy nie są w stanie przyjąć takiej ilości towaru. Szacuje, że Polska będzie szukać dojścia do rynku rosyjskiego poprzez inne kraje.

Jednak wygląda na to, że jest alternatywa zagospodarowania choć części jabłek - cydr. Ten lekki alkohol zyskuje w kraju coraz większą popularność. Jak podaje Euromonitor International, produkcja cydru w Polsce wyniosła w 2013 roku około 2 mln litrów. Eksperci uważają, że polski cydr ma szansę stać się rozpoznawalną na świecie marką, a jednocześnie może być szansą na załagodzenie zaistniałej sytuacji.

Czy inicjatywa Nawackiego nabierze jeszcze większych rozmiarów i naród realnie włączy się do akcji? Być może los polskiego jabłka nie jest przesądzony. Wystarczy bowiem, że każdy Polak skonsumuje rocznie 4,5kg jabłek (w postaci świeżego owocu czy cydru), żeby kraj i sadownicy nie odczuli negatywnych skutków nałożonego embargo.

Barbara Kozanecka

Dowiedz się więcej na temat: polskie jabłka | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »