Polskie słodycze: Algierski rynek kusi inwestorów
Algierczycy uwielbiają słodycze tak bardzo, że produkcja lokalna nie jest w stanie sprostać wymaganiom obywateli. Dlatego wciąż dominują słodycze z importu.
- Oferta polskich słodkości jest w Algierii zauważalna, ale ma charakter wciąż marginalny - ocenia ekspert Europejskiej Grupy Doradczej Omar Saoudi. I dodaje: - Niestety wszystko wskazuje na to, że coraz trudniej będzie zakładom cukierniczym zmienić ten stan przez bezpośredni eksport, ponieważ w związku z kryzysem naftowym rząd algierski od kilku miesięcy stara się nie ułatwiać życia importerom produktów, które nie należą do podstawowych potrzeb konsumentów.
Oczywiście eksport nadal jest możliwy. Algieria nie chce negować swoich aspiracji do WTO. Jednak w praktyce pojawiają się utrudnienia natury pozataryfowej, np. przetrzymywanie towaru w porcie przez służby celne poprzez np. zwiększenie drobiazgowości przy kontroli.
- Taka polityka ma na celu oczywiście doprowadzenie do zwiększenia produkcji krajowej, i władze tego nie ukrywają. Chodzi o zmniejszenie wypływu dewiz, których zasoby się kurczą z powodu niskich cen ropy naftowej, ale też o tworzenie nowych miejsc pracy - wyjaśnia ekspert.
Jego zdaniem, obecnie najlepszą strategią dla polskich producentów słodyczy byłoby przeniesienie produkcji choćby jednego produktu do Algierii. Nie jest to wcale takie proste, bo trzeba znaleźć przede wszystkim dobrego partnera miejscowego, ponadto - przedrzeć się przez formalności prawne i dość dokuczliwą biurokrację, ale gra jest warta świeczki.
Rentowność produkcji i łatwość zbytu słodyczy na rynku algierskim jest bardzo duża - o takich realiach w Europie można tylko pomarzyć. Dobrze zarządzane zakłady cukiernicze w Algierii pracują pełną parą i ich produkcja sprzedaje się na pniu.
- Ponadto status algierskiego producenta powinien polskiemu inwestorowi znacznie ułatwić dostęp do rynku z pozostałymi asortymentami produkowanymi w Polsce, bo podmiotem importującym będzie już miejscowy producent słodyczy, który uzupełnia swoją gamę, a nie zwykły operator handlowy, żyjący tylko z importu - podsumowuje Omar Saoudi.
Więcej informacji na portalspozywczy.pl